JAN NOWAK

Dnia 11 września 1947 r. w Warszawie, członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, sędzia apelacyjny śledczy Jan Sehn, na wniosek pierwszego prokuratora Najwyższego Trybunału Narodowego z dnia 25 kwietnia 1947 r. (L.dz. Prok. NTN 719/47), przesłuchał na zasadzie i w trybie dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU RP nr 51, poz. 293), w związku z art. 254, 107, 115 kpk, w charakterze świadka niżej wymienionego byłego więźnia obozu koncentracyjnego na Majdanku, który zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko dr Jan Nowak
Wiek 39 lat
Wyznanie rzymskokatolickie
Narodowość i przynależność państwowa polska
Zawód lekarz
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Kielecka 48 m. 6

Od 26 czerwca 1941 r. do 18 lutego 1942 r. przebywałem w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. 18 lutego 1942 r. wywieziony zostałem wraz z innymi lekarzami do obozu koncentracyjnego na Majdanku, gdzie mieliśmy zorganizować obsługę sanitarną. W obozie tym przebywałem do 6 kwietnia 1944 r.

W czasie mej pracy i pobytu w obozie na Majdanku zetknąłem się z SS-Unterscharführerem Muhsfeldtem, awansowanym później, zdaje się, na Oberscharführera. Znałem go wówczas z nazwiska i imienia. Na imię mu Erich. Na okazanej mi fotografii jest on wychudzony, ale podobieństwo jest zachowane. Muhsfeldt początkowo pełnił funkcję Blockführera, a następnie został Kommandoführerem krematorium. Upijał się on i w stanie podniecenia alkoholowego zdolny był do różnych czynów, także do okrucieństw, które się mu przypisuje.

Do komanda swego dobierał najgorsze szumowiny wszelkich narodowości, zdolne do zrobienia wszystkiego na rozkaz. Byli to wszyscy więźniowie, którzy nie mieli być nigdy zwolnieni z obozu. Działo się to na zarządzenie Oddziału Politycznego.

Muhsfeldt w swym charakterze szefa krematorium dyrygował spalaniem wszystkich dostarczanych przez obóz zwłok [ludzi zmarłych] czy to śmiercią naturalną, czy też śmiercią gwałtowną: przez rozstrzelanie, zabicie, powieszenie, a następnie przez zagazowanie. Brał udział w egzekucjach przez rozstrzelanie, po których musiał pokwitować odbiór zwłok rozstrzelanych, a wreszcie, w okresie nasilenia akcji niszczycielskich na Majdanku, kiedy to inne urządzenia nie wystarczały do likwidowania ludzi, u niego w krematorium rozstrzeliwano, wieszano i zabijano po prostu pałkami. Dla zagłuszenia krzyków mordowanych w krematorium ofiar, uruchamiano w pobliżu jego budynku motor ciągnika. Akcje takie odbywały się nocą, rozpoczynano je po apelu, gdy wszyscy więźniowie już byli w barakach.

W 1944 r. na wiosnę doszło do największego nasilenia akcji zwożenia do obozu ludzi na egzekucje, zasądzone przez niemieckie sądy policyjne w związku z działalnością partyzantów w okolicy Lublina. Muhsfeldt, z tytułu swego stanowiska i pełnionej funkcji, w akcjach rozstrzeliwania tych skazańców brał zawsze udział. Na wódkę, którą spożywał w dużych ilościach, zdobywał pieniądze z „organizowania” mienia pomordowanych, w czym pomagali mu więźniowie z jego komanda. Jestem przekonany, że Muhsfeldt posiadał duże wartości majątkowe pochodzące z tego źródła. Przebywając w obozie, słyszałem od Leichenträgerów, że Muhsfeldt z pomocą niewolników ze swego komanda miał żywcem spalić w piecu krematoryjnym przywiezioną z grupą partyzantów kobietę, która nie chciała się rozebrać.

Opowiadano o tym w obozie szeroko i fakt ten był znany.
Odczytano.