Dnia 17 czerwca 1947 r., Sąd Grodzki w Zakopanem, oddział III, w osobie sędziego M. Fałka, z udziałem protokolanta, aplikanta K. Piwowarczyk, przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 kpk, świadek zeznała, co następuje:
Imię i nazwisko | Maria Liberak |
Wiek | 47 lat |
Imiona rodziców | Karol i Maria Sołowiej |
Miejsce zamieszkania | Zakopane, ul. Zamoyskiego |
Zajęcie | kierowniczka domu wypoczynkowego leśników |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Karalność | niekarana |
Stosunek do stron | obca |
Od jesieni 1940 r. przez cały czas wojny byłam bez przerwy w obozie Ravensbrück. Początkowo Maria Mandel [Mandl] była dozorczynią w bunkrze i w tym okresie widziałam, jak katowała więźniarkę Polkę – nie bardzo normalną na umyśle i nie polityczną, a tylko przywiezioną na odbycie kary z robót w Niemczech – tak długo, aż na mych oczach ją zabiła. Następnie Mandel została naczelną dozorczynią obozu i wtedy odznaczała się szaloną nienawiścią do Polek, biła nas, szykanowała na każdym kroku, tak że okres jej przebywania w obozie był najcięższy dla Polek. Nie znosiła szczególnie, gdy któraś z więźniarek miała z natury kręcące się włosy. Jak raz zauważyła u jednej młodej Polki, przedtem operowanej doświadczalnie, kręcące się włosy, pobiła ją straszliwie pałką, kazała zgolić głowę i przegonić ją po obozie z ośmieszającymi tabliczkami. Za pobytu Mandel odebrano nam buty już 1 kwietnia 1942 r. i do listopada chodziłyśmy boso. Gdy zdarzyło się, że ktoś na apelu podłożył sobie pod bose nogi papier, to Mandel za to osobiście bardzo zbiła. Widziałam innym razem, gdy była dozorczynią bunkrową, [jak] rzuciła się na jakąś kobietę, którą bardzo pobiła bez żadnego widocznego powodu.
Dziewczyna o kręconych włosach pobita przez Mandel była to Maria Plater, zam. obecnie w Warszawie, ul. Grochowska 174.
Nazwisk innych ofiar nie pamiętam.
W okresie pobytu Mandel odbywały się najczęściej i najcięższe operacje doświadczalne, a Mandel zniosła wszystkie istniejące dla operowanych ulgi obozowe. Poza tym Mandel wymieszała ze sobą wszystkie więźniarki, bez względu na narodowość.
Innych dozorczyń z nazwisk nie przypominam sobie. Być może, że gdyby mi okazano ich fotografie, to mogłabym coś o nich powiedzieć.
W obozie w Oświęcimiu nie byłam.