MARIAN GOLIŃSKI

Dnia 19 sierpnia 1947 r. Sąd Grodzki w Zabrzu, w osobie sędziego E. Fidyka, z udziałem protokolantki R. Gründlerówny, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Marian Goliński
Wiek 43 lata
Imiona rodziców Antoni i Maria
Miejsce zamieszkania Zabrze, ul. Opolska 14
Zajęcie mistrz murarski
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Świadkowi okazano dołączone do akt fotografie Ericha Muhsfeldta, Maximiliana Grabnera i Herberta Ludwiga, po czym świadek zeznaje:

Z pomiędzy okazanych mi fotografii poznaję jedynie Maximiliana Grabnera i Herberta Paula Ludwiga. Wiosną 1943 r. firma budowlana Keler w Mysłowicach, w której pracowałem wysłała mnie do obozu w Oświęcimiu na budowę kominów. Po przybyciu na miejsce zgłosiłem się najpierw w wydziale budowlanym, a stamtąd skierowano mnie do wydziału politycznego, gdzie dokonano przestrzeganych tam formalności, a mianowicie, zarejestrowano tam mnie jako murarza pracującego na terenie obozu. W wydziale politycznym poznałem obu podejrzanych, tj. Paula Herberta Ludwiga i Maximiliana Grabnera, którzy pracowali w biurze tego wydziału. Jak mi się zdaje, ale nie jestem [co do] tego pewny, Maximilian Grabner był szefem wydziału politycznego. Podejrzanych nie znałem wówczas z nazwiska, a zetknąłem się z nimi tylko dlatego, że zarejestrowali mnie w biurze politycznym.

W 1943 r. pracowałem przez cztery, pięć miesięcy w obozie w Oświęcimiu jako murarz przy budowie kominów w krematorium. Pracowałem w Oświęcimiu, w Brzezince. Były tam trzy krematoria, a jedno znajdowało się w samym Oświęcimiu. Przy tym ostatnim krematorium nie pracowałem.

W czasie pracy w obozie mogłem się swobodnie poruszać i wychodzić z obozu. Nie miałem wówczas bezpośredniej styczności z podejrzanymi Grabnerem i Ludwigiem, ale widziałem niejednokrotnie jak obaj jako komendanci doprowadzali do zagazowania partie straceńców. Podejrzanych Grabnera i Ludwiga bezpośrednio nigdy nie widziałem strzelających do ludzi. Kilkakrotnie natomiast, gdy wchodziłem do sali w której leżeli rozstrzelani ludzie, znajdujący się tam kapowie i ci którzy tam pracowali mówili ogólnie, że jest to robota Ludwiga. Sam widziałem niejednokrotnie podejrzanego Ludwiga wychodzącego z rewolwerem w ręku z budynku, gdzie ludzi tracono.

Niemal codziennie w ciągu mej pracy w obozie byłem świadkiem tego i widziałem jak obaj podejrzani, tj. Maximilian Grabner i Herbert Paul Ludwig, znęcali się nad pracującymi w obozie więźniami w ten sposób, że bez żadnego powodu bili ich trzymanymi w ręku pałkami, lub też wprost rewolwerami, do tego stopnia, że prawie każdy z bitych padał okrwawiony na ziemię. Działo się to w obozie w Brzezince. Ludzi tych bito, jak widziałem codziennie, przez cały czas mej pracy w obozie. Kiedy ich bito, tego dokładnie określić nie jestem w stanie, a co do miejsca to bito ich jak widziałem na wolnym terenie, [tam] gdzie pracowali. Ci, których bili Maximilian Grabner i Herbert Paul Ludwig, [a których] ja widziałem, to byli ludzie rozmaitych narodowości. Byli [wśród nich] Polacy, Rumuni, Żydzi, Grecy i inni, podejrzani nie robili między nimi różnicy. Liczby ofiar pobitych przez podejrzanych nie jestem w stanie określić, gdyż bicia te trwały niemal jednym ciągiem.

Zaznaczam, że podejrzani Maximilian Grabner i Herbert Paul Ludwig, byli takim postrachem, że gdy kogokolwiek z więźniów wezwano do wydziału politycznego, do nich do przesłuchania, to rzadko który więzień poszedł tam, gdyż większość w obawie przed torturami popełniała samobójstwo. Z ludzi, którzy przez podejrzanych Grabnera i Ludwiga zostali zabici lub pobici, nikogo po nazwisku wymienić nie jestem w stanie, gdyż ludzi tych nie znałem. Moim zdaniem bliższe wiadomości o osobach i działalności podejrzanych będą mieli Wąsowicz, dyrektor Państwowego Muzeum [Auschwitz-Birkenau] w Oświęcimiu, jego zastępca Targosz, Pietrzak, majster stolarski w tym muzeum i premier Cyrankiewicz. Bliższe szczegóły o zachowaniu się podejrzanych będzie mógł podać także Zygmunt Jankowski, zamieszkały obecnie w Katowicach, ul. Kopernika 13.

Co do podejrzanego Ericha Muhsfeldta to nie przypominam sobie, ażebym się z nim zetknął w obozie i z okazanej mi fotografii rozpoznać go nie mogę. Możliwe, że podani przeze mnie świadkowie go rozpoznają.

Od maja do września 1944 r. pracowałem znowu w obozie w Oświęcimiu w Brzezince. W tym czasie podejrzani Maximilian Grabner i Herbert Paul Ludwig zachowywali się w stosunku do więźniów umieszczonych w obozie tak samo, jak w 1943 r., o czym wyżej zeznałem.

Przed podpisaniem przeczytano.