Siódmy dzień rozprawy, 31 grudnia 1946 r.
Przewodniczący: Proszę o wezwanie następnego świadka.
Świadek Antoni Podgórski, urodzony w 1890 r., zamieszkały w Rawie Mazowieckiej, robotnik, w stosunku do stron obcy.
Przewodniczący: Czy świadek był wczoraj zaprzysiężony?
Świadek: Przysięgałem w Rawie Mazowieckiej.
Przewodniczący: Przypominam o złożonej przysiędze i proszę, niech świadek przedstawi dokładnie, co mu wiadomo.
Świadek: W sprawie tych panów, gdzie pracowałem na Szucha? Tam praca była okropna, ja byłem jako robotnik. Widziałem tam dużo, ale nie wszystko, bo mnie nie dopuszczano. Ale chodziłem po korytarzach, to dużo widziałem i słyszałem.
Przewodniczący: Pan tam mieszkał? Pod piątym?
Świadek: Pod dwudziestym piątym, od września 1939 r. do powstania.
Przewodniczący: Widział pan, co się tam działo? Proszę nam powiedzieć.
Świadek: Mnie tylko brano na usługi, jak kogo bili, to musiałem kubły, ścierki przynieść i wynieść, widziałem, jak ludzie z bólu wyskakiwali z okna, jak jeden wyskoczył do basenu, to strzelali za nim jak do zająca, ostatecznie go zabili. Nie przyglądałem się. Wyciągnęli go, zanieśli do sutereny.
Przewodniczący: I to tak dzień w dzień?
Świadek: Dzień w dzień tak nie było, ale powtarzało się często, także w nocy, nie można było spać.
Przewodniczący: Jedna wielka katownia?
Świadek: Gorszej katowni przez pięć lat nie było. Myśmy tam posiwieli i pogłupieli.
Przewodniczący: Kobiety i dzieci tak samo były katowane?
Świadek: Tak samo. Dzieci były po czternaście, piętnaście lat, tak samo dla nich nie było żadnych ulg.
Przewodniczący: A starzy?
Świadek: Tak samo. Widziałem, jak ich nieśli i jak [sami] szli na kolanach, bo byli bardzo pobici.
Prokurator Siewierski: Czy świadek sobie przypomina oskarżonego Meisingera?
Świadek: Z widzenia znam, bo przecież tam chodziłem.
Prokurator Siewierski: Proszę o nim powiedzieć, kim był?
Świadek: Jako komendant to nie wiem, ja miałem innych przewodniczących, ja byłem na trzecim piętrze. Często nas używano do przenoszenia stołów, mycia okien i podłóg, to widziałem, ale żebym wiedział, co robi, to nie wiem. Wiem, że był starszy.
Prokurator Siewierski: Czy to bicie i katowanie, o którym świadek mówił przed chwilą, czy to miało miejsce od początku, kiedy gestapo usadowiło się w gmachu na Szucha?
Świadek: Tak jest, od początku. Od początku do końca.
Prokurator Siewierski: Czy to był wyjątkowy przypadek, żeby pobitych wyprowadzano czy przenoszono, czy to było na porządku dziennym?
Świadek: Nawet i zabitych, nie tylko pobitych. Tych prowadzono pod pachy, kiedy nie mogli sami iść.
Prokurator Siewierski: Czy to był wypadek raz na tydzień, czy też to był codzienny chleb?
Świadek: Ja raz byłem w gmachu, a drugi raz na robocie, to nie zawsze wiem, ale nie było takiego tygodnia, żeby nie było bicia.
Prokurator Sawicki: Czy świadek może powiedzieć, w jakim pokoju urzędował Meisinger?
Świadek: Na pierwszym piętrze.
Prokurator Sawicki: Jaki był numer pokoju?
Świadek: Ja nie pamiętam.
Prokurator Sawicki: Na którym piętrze był pokój nr 210?
Świadek: To chyba na drugim.
Sędzia Grudziński: Czy krzyki i katowania były na wszystkich piętrach?
Świadek: Jak się zaczynało, to tak.
Sędzia Grudziński: Czy był specjalny pokój do bicia, czy wszędzie bito?
Świadek: Gdzie badano, tam bito.
Sędzia Grudziński: Na jakich piętrach?
Świadek: Przeważnie na trzecim, a więcej na drugim.
Sędzia Grudziński: To były krzyki, które pan słyszał, będąc gdzie?
Świadek: Na korytarzach, przechodząc, wszędzie było słychać.
Sędzia Grudziński: To się rozchodziło po gmachu?
Świadek: Tak, jak były w lecie okna otwarte. Widziałem, jak prowadzono listonosza, wyskoczył z drugiego piętra, głową uderzył o mur, zabił się, to go wzięli na taczkę. Drugi pobity to wyskoczył do basenu. Ja widziałem trzy takie osoby.
Przewodniczący: To znaczy, że wszyscy w tym gmachu słyszeli, co się tam dzieje? Były jęki?
Świadek: Tak, słychać było i w suterenach, wszędzie.
Przewodniczący: Na podwórzu i na ulicy?
Świadek: Tak.
Przewodniczący: Czy świadkowi jest znany wypadek, żeby któryś wyższy oficer zabronił takiego postępowania?
Świadek: Ja tam w pokoju nie byłem, bo nie pozwolono nam, Polakom. Chodziłem tylko po korytarzach, wołano mnie do czegoś, to słyszałem.
Przewodniczący: Nie spotkał się świadek z takim wypadkiem, żeby któryś z wyższych oficerów był zdziwiony, oburzony tym, co się dzieje?
Świadek: Nieraz gadali tam po niemiecku, ale ja nie rozumiałem.
Przewodniczący: Ale nic się nie zmieniło? Do powstania była taka sama metoda traktowania?
Świadek: Taka sama, jeszcze w [czasie] powstania przyprowadzono trzy partie po pięćdziesięciu ludzi, tam rozstrzelano i palono, miałem tam kilku kolegów, z którymi miałem łączność, rzucano ludzi na ogień i palono.
Sędzia Rybczyński: Czy świadek był w piwnicach? Co tam było?
Świadek: Tam były cele więźniów.
Sędzia Rybczyński: Czy nie było jakichś dołów?
Świadek: Kazali mi coś zanieść, to widziałem, że tam siedzą więźniowie.
Sędzia Rybczyński: Czy nie było urządzeń do palenia zwłok?
Świadek: Tego nie mogę powiedzieć.
Sędzia Rybczyński: Tych rozstrzelanych w trzech partiach po pięćdziesięciu ludzi gdzie spalono?
Świadek: Pod czternastym na Szucha, gdzie był inspektorat [Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych], tam to się wszystko odbywało.
Sędzia Rybczyński: Wracając do katowania: czym oni katowali? Czy to były gumy, pałki?
Świadek: Były baty z rzemienia zszywane, pałki z nabijanymi gwoździami.
Sędzia Rybczyński: We wszystkich pokojach?
Świadek: Nie, nie wszystkich, ale dużo. Mieli gumy, jak było mało, to brali nogi od krzesła i bili do śmierci. Nas, Polaków, do tego nie brano, tylko Żydów, którzy nam opowiadali. Tam leżał jeden ksiądz.
Sędzia Rybczyński: Czy porządkowanie pokoi odbywało się codziennie? A zmywanie krwi?
Świadek: Nie, raz, dwa razy na tydzień, jak komu wypadła służba.
Sędzia Rybczyński: Dyżurnych było dużo?
Świadek: Dwunastu było z Ministerstwa Oświaty.
Sędzia Rybczyński: Jak sprowadzono Żydów z getta, to było ich dużo? Dwóch, trzech?
Świadek: Może pięćdziesięciu.
Sędzia Rybczyński: Co oni robili?
Świadek: Węgiel narzucali, przenosili różne rzeczy, używano ich do zmywania krwi. Jak się który zasłużył, to stawiano na koksie, stał parę godzin na mrozie, później wyprowadzali i z rewolweru zabijali. W czasie powstania był sąd, było głosowanie, czy nas rozstrzelać czy pozostawić.
Oskarżony Meisinger: Wysoki Trybunale, panie prokuratorze! Zapytuję świadka, czy na korytarzu, przy którym znajdowało się moje biuro, były też inne biura?
Świadek: Były biura niemieckie. Jakie, nie wiem. Był wydział personalny.
Oskarżony Meisinger: Wobec tego niech mi wolno będzie powiedzieć, że na tym korytarzu poprzecznym, przy którym znajdowało się moje biuro, były jeszcze dwa pokoje moich adiutantów, cały korytarz był zapełniony.
Prokurator Sawicki: Jaki numer nosił gabinet oskarżonego?
Oskarżony Meisinger: Numeru nie pamiętam. Jakby mnie zaprowadzono, to bym pokazał.
Prokurator Sawicki: Mniej więcej jaki.
Oskarżony Meisinger: W każdym razie był to numer pokoju, który odpowiadał pierwszemu piętru. Na pierwszym piętrze był wydział personalny.
Świadek: Tam na pierwszym piętrze było jego biuro. Tam nie odbywała się katorga.
Oskarżony Meisinger: Dlatego właśnie stawiam moje pytania. Chcę jednak tutaj jeszcze powiedzieć, do czego jeszcze później powrócę, że wiem o tym, iż odbywały się tam katorgi. Chcę również skierować jeszcze jedno zapytanie do świadka, czy świadek pamięta, że na podstawie mego zarządzenia dziennie ponad sto porcji żywności było wydawane Polakom?
Świadek: Ja nie wiem.
Oskarżony Meisinger: Przecież pan mieszkał w tym lokalu.
Świadek: Czy to były deputaty?
Oskarżony Meisinger: Nie, to były zaoszczędzone porcje obiadowe.
Świadek: Nie wiem tego. Ja tyle wiedziałem, że musiałem uciekać.
Oskarżony Meisinger: Wobec tego chcę ująć swoje pytanie inaczej. Czy pan pamięta, na którym piętrze miałem swoje biuro?
Świadek: Na pierwszym piętrze.
Oskarżony Meisinger: Niech pan przewodniczący pozwoli mi w tej chwili powiedzieć, że na pierwszym piętrze był wydział personalny. Czy mam w dalszym ciągu wypowiadać się w tej sprawie?
Przewodniczący: Na okoliczność alei Szucha będą zeznawali jeszcze świadkowie i wtedy oskarżony Meisinger będzie mógł się wypowiedzieć. Świadek jest wolny. Zarządzam pięć minut przerwy.