JANINA KOŚCIUSZKO

Dnia 19 lutego 1947 r., prokurator Specjalnego Sądu Karnego w Krakowie przy ul. Grodzkiej 52, w osobie wiceprokuratora rejonowego dr. Kordeckiego, z udziałem protokolanta, aplikanta Nowaka, przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 kpk świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko dr Janina Kościuszko
Wiek 48 lat
Imiona rodziców August i Sabina
Miejsce zamieszkania Kraków, ul. Krowoderska 11
Zajęcie lekarz
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność nie
Stosunek do stron obca

Od 6 marca do 1 lipca 1944 r. byłam w Oświęcimiu w Stabsgebäude, gdzie poznałam Mandel [Mandl]. Kazała ona obsługiwać się jak udzielna księżna. Biła bez powodu więźniarki. Pamiętam, jak pewnego razu zbiła do krwi więźniarkę za to, że ta trzymała ręce w kieszeniach, a gdy ta ponownie schowała ręce, wtedy Mandl biła ją do utraty przytomności, a następnie tłukła jej głową o mur.

Sekretarkę Beneša, prezydenta Czech, pobiła do krwi za palenie papierosa, a następnie dała jej trzy tygodnie bunkra. Pewnego razu, gdy jedna więźniarka nie chciała biec, to Mandl kazała ją bić. Gdy raz zawieruszyły się trzy więźniarki, to Mandl biła i kopała na ziemi ich dozorczynię. Była postrachem obozu, gdy ktoś krzyknął, że idzie na lustrację obozu, to wszyscy uciekali.

Mandl była przy wysyłaniu do komory gazowej. Była bezwzględna i nigdy nikogo nie uchroniła. Pamiętam ostatnią selekcję, gdy Mandl i Dreksler [Drechsel] popędzały kijami swe ofiary do pieca.

Nawet o drugiej w nocy Mandl robiła rewizje i wszystko kazała zabiera, nawet najniezbędniejsze przedmioty. Raz oskarżyła więźniarki, że mają ukryte złoto. Rewizja, która nastąpiła, była tak bezwzględna, że więźniarki zostały pozbawione nawet szczotek do zębów. Rygor wojskowy, który panował w obozie, był tak surowy, że za każdy ruch przy apelu Mandl biła i łamała szczęki.

Zdrowotność w obozie mogła być wyższa, gdyby Mandl o to dbała. Specjalnie starała się, żeby ten stan był najgorszy, a gdy więźniarki miały brudne ręce, to ich wysyłała do gazu. Szczególnie złośliwa była, jeżeli chodzi o wodę i jej użycie. Gdy już były gotowe umywalnie, to po dwu dniach ich funkcjonowania jako kierowniczka obozu kazała je zamknąć. Mandl nigdy nie interesowała się wyżywieniem. Była tak bezwzględna, że nawet dzieci posyłała do gazu. Kobietom nie wolno było chodzić w drewniakach do pracy, odbierała ciepłe ubrania, a wszystkie te zarządzenia wychodziły tylko od niej.

Deprawowała wszystkich, nawet blokowe zmuszała do nadużyć, co znowu odbijało się na więźniach. Ona osobiście wybierała do selekcji więźniów, np. pewnego dnia 4500 osób.

Zakończono i podpisano.