JÓZEF CZECH

Dnia 9 września 1947 r. w Krakowie, członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, sędzia apelacyjny śledczy Jan Sehn, na pisemny wniosek pierwszego prokuratora Najwyższego Trybunału Narodowego z dnia 25 kwietnia 1947 r. (L.dz. Prok. NTN 719/47), przesłuchał na zasadzie i w trybie dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU RP nr 51, poz. 293), w związku z art. 254, 107 i 115 kpk, w charakterze świadka byłego więźnia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, który zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Józef Czech
Wiek 34 lata
Wyznanie rzymskokatolickie
Narodowość i przynależność państwowa polska
Zawód elektromonter
Miejsce zamieszkania Kraków, [...]

Do Oświęcimia wysłany zostałem drugim transportem tarnowskim w lecie 1940 r. Przebywałem tam do kwietnia 1942 r., następnie przeniesiono mnie do obozu w Brzezince, gdzie przebywałem do kwietnia 1943 r. Z Brzezinki wysłany zostałem do obozu w Flossenbürgu, skąd po sześciu tygodniach powróciłem do Brzezinki, gdzie przebywałem do października 1944 r. W obozie oznaczony byłem nr. 3412. Z czasu mego pobytu znam:

1) Byłego SchutzhaftlagerführeraSS-Hauptsturmführera Hansa Aumeiera. Na okazanej mi fotografii rozpoznaję go zupełnie dokładnie. Pełnił on tę funkcję od lata 1942 r. do lata 1943 r. W tym czasie przebywałem już w obozie w Brzezince, gdzie zatrudniony byłem w kartoflarni. Aumeier przyjeżdżał do Brzezinki autem, najczęściej wpadał do bloku kompanii karnej, który mieścił się w pobliżu, naprzeciwko kuchni, tak że z kartoflarni, mieszczącej się w kuchni, mogłem widzieć, co Aumeier z kompanią karną wyrabiał. Byłem naocznym świadkiem, jak własnoręcznie zastrzelił ok. 25 więźniów z tej kompanii. O ile pamiętam, było to na jesieni 1942 r. Kompania karna nie wyszła w tym dniu do pracy, blokowy Bednarek na polecenie Aumeiera wywoływał kolejno więźniów, a Aumeier rozstrzeliwał ich na miejscu. Po masakrze tej, którą Aumeier urządził w związku z ucieczką więźniów z kompanii karnej poprzedniego dnia, przybiegł on rozwścieczony do kuchni, zażądał od SS-mana wędliny, gdyż jest głodny, a gdy SS-man odpowiedział mu, że wędliny nie ma, wybiegł rozwścieczony z kuchni.

2) SS-Unterscharführera Buntrocka znam z 1944 r., kiedy to pełnił funkcje w obozie czeskim w Brzezince. Był to obóz familijny, gdzie mieszkały całe rodziny z dziećmi. Buntrock bił więźniów, zarówno mężczyzn, jak i kobiety, chodził stale z laską, miałem możność obserwowania jego działalności, gdyż jako elektryk chodziłem po wszystkich obozach, mając ku temu odpowiednią przepustkę. Brał on udział w zlikwidowaniu obozu familijnego, likwidację tę przeprowadzono wieczorem, załadowano wszystkich na auta i wywieziono do komór gazowych.

3) SS-Unterscharführera, awansowanego następnie na Oberscharführera, Ludwiga Plaggego znam zarówno z pierwszych lat mego pobytu w obozie oświęcimskim, jak i z jego pracy w obozach męskim i cygańskim w Birkenau. W Oświęcimiu był on Blockführerem na różnych blokach, prowadził m.in. również kompanię karną. Znęcał się nad ludźmi, bił ich w nieludzki sposób, zabijał kijem i w inny sposób mordował i maltretował. W początkowym okresie prowadził w Oświęcimiu z nowo przybyłymi więźniami „sport”. Było to mordowanie ludzi, które pociągało za sobą liczne ofiary. Później Plagge rozpił się i nie był już takim służbistą.

Odczytano. Na tym czynność i protokół niniejszy zakończono.