RÓŻA NASS

Protokół zeznania złożonego przed Wojewódzką Żydowską Komisją Historyczną w Krakowie, dnia 24 lutego 1947 r.

Odbierająca zeznanie: mgr Maria Holender

Zeznająca:


Imię i nazwisko Róża Nass
Data i miejsce urodzenia 9 stycznia 1907 r. w Białej k. Bielska
Miejsce zamieszkania przed wojną Kraków, ul. Brodzińskiego 3
Miejsce zamieszkania obecnie Kraków, ul. Sławkowska 23 m. 6

W sprawie Luise Danz, aufseherki obozu koncentracyjnego w Płaszowie:

Pracowałam w Fabryce Emalii Kraków-Zabłocie, od 1942 r. do sierpnia 1944 r. Tam też byliśmy skoszarowani w liczbie 300 kobiet i 700 mężczyzn. Na wiosnę 1944 r. została do naszego obozu przydzielona aufseherka Luise Elisabeth Danz.

W pierwszym dniu była dla nas bardzo uprzejma, przyszła właśnie w czasie, gdy byłyśmy zajęte w baraku skracaniem pasiaków, które nam w tym dniu rozdano. Skarżyłyśmy się, że w fabryce pracujemy przy bardzo wysokiej temperaturze i dlatego prosiłyśmy ją, by nam pozwoliła na skrócenie rękawów w tych pasiakach, które ze względu na upał utrudniały nam pracę. Chętnie na to się zgodziła i poradziła nam nawet, w jaki sposób mamy to zrobić.

Po kilku dniach we wczesnych rannych godzinach w niedzielę wpadła do baraku z krzykiem, byśmy natychmiast ubrały się w pasiaki i, niczego nie zabierając, wyszły przed barak. Z nią przyszła druga aufseherka i obie przy wyjściu z baraku zaczęły nas bić pięściami po twarzy, szarpały za włosy. Następnie kazały nam się ustawić przed barakami, a one plądrowały tymczasem baraki. Przez okno widziałam, jak Luise coś chowała za bluzkę. Stałyśmy tak kilka godzin, a ponieważ to było wczesną wiosną, marzłyśmy niesamowicie.

Później wzywała każdą z nas pojedynczo do jednego z baraków, kontrolowała, czy nie nosi się bielizny pod pasiakami. W takich wypadkach kazała ściągnąć bieliznę, bijąc przy tym. Biła bez względu na wiek, stare i młode, zdrowe i słabe. Odebrała nam wszystko: bieliznę, grzebienie, szczoteczki do zębów, ręczniki, wszystkie drobiazgi, mimo że, jak się później okazało, nie miała do tego prawa. Przychodziła do nas codziennie od godz. 7.00 rano do 7.00 wieczór.

Podczas pracy w fabryce spacerowała między pracującymi, kontrolowała nas, czy nie rozmawiamy z Polakami, dokuczała przy każdej sposobności. Biła do nieprzytomności dziewczęta, które miały rozjaśnione włosy.

Nie pozwalała w czasie przerw wolnych od pracy myć się lub prać swoje pasiaki, mimo że dotychczas było to dozwolone. Pewnego dnia zbiła po twarzy koleżankę Frydzię Kiwetz za to, że wyprała swój pasiak i powiesiła go na hali w suszarni.

Kontrolowała nas przy powrocie z pracy do baraków. Dokładnie rewidowała, czy czegoś z żywności nie przynosimy ze sobą. W wypadku znalezienia czegoś biła po twarzy. W ogóle biła za wszystko. Za noszenie białego kołnierzyka przy pasiaku, za ładne uczesanie, za porządny wygląd. A najwięcej znęcała się nad nami po przeniesieniu nas do obozu w Płaszowie. To, czego nie mogła wykonać w fabryce ze względu na dyrektora Schindlera (Niemiec, porządny człowiek), odbiła sobie w Płaszowie. Pewnego dnia zbiła do nieprzytomności na Appellplatzu Adelę Stergast za to, że w swoim pasiaku porządnie wyglądała.

Jeszcze podczas rządzenia się w fabryce na Zabłociu zabrała nam całą naszą pościel składającą się z kołdry, poduszki, prześcieradła. I to również nie leżało w jej kompetencji.

Na każdym kroku nam szkodziła, zabierając nam takie rzeczy, na które nawet najostrzejszy Lagerführer nam zezwalał i do czego zasadniczo prawa nie miała.