Dnia 23 lipca 1947 r. w Kaliszu, sędzia śledczy Sądu Okręgowego w Kaliszu, z siedzibą w Kaliszu, w osobie sędziego E. Strembskiego, z udziałem protokolanta R. Olejniczaka, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, świadek zeznał, co następuje:
Imię i nazwisko | Edmund Heininger |
Wiek | 42 lata |
Imiona rodziców | Edward Gustaw i Anna |
Miejsce zamieszkania | Kalisz, ul. Wierzbowa 7 |
Zajęcie | kolorysta-farbiarz |
Karalność | niekarany |
Stosunek do stron | obcy |
Przebywałem w obozie na Majdanku od 1942 r. do kwietnia 1944 r. Od października 1943 r. została przydzielona mi praca w pralni obozowej. Pełniłem tam obowiązki pisarza, buchaltera i magazyniera. Pełniąc te funkcje, poznałem wówczas Alice Orlowski, która pełniła obowiązki nadzorującej komando dziewcząt. Był to karny oddział pracy.
(Sędzia okazał świadkowi fotografię. Świadek po przyjrzeniu się z trudem poznał, że fotografia ta przedstawia Alice Orlowski).
W komandzie tym pracowały przeważnie Polki i Rosjanki. Orlowski chodziła w mundurze SS. Na głowie nosiła zwykle pierożek z trupią główką. Ja, pełniąc funkcje buchaltera i magazyniera, zdobyłem sobie zaufanie kierownictwa pralni i kobiet dozorujących. Często z Orlowski rozmawiałem, gdyż cały dzień siedziała ze mną w jednym pokoju. Orlowski źle się obchodziła z więźniarkami. Mogę ją nazwać sadystką, gdyż znęcała się nad więźniarkami, bijąc je pejczem. Był to rzemień uszyty z twardej skóry, na końcu z ołowiem. Sam widziałem jak biła pejczem i ręką po twarzy.
Pewnego razu, gdy zauważyłem, że po pobiciu tym pejczem, powróciła do pokoju, w którym ja siedziałem, i za chwilę znów zamierzała wyjść, aby pobić inną więźniarkę, wyrwałem jej z ręki pejcz, złamałem rączkę i wrzuciłem do kotłowni. Oświadczyłem jej, że komendant obozu zabronił bicia, gdyż więźniarki bite nie mogą wydajnie pracować, [i] że jeśli nie zaprzestanie bicia, to zamelduję komendantowi obozu. Orlowski zaskoczona moim czynem w zdenerwowaniu zawołała: „Czy ty wiesz bandyto coś zrobił? Ja bym cię mogła tym butem z pruskimi gwoździami zmiażdżyć”, przy czym podniosła nogę na wysokość mego nosa. Odpowiedziałem jej: „Tak, zdaję sobie sprawę”. Jednakże od tej chwili Orlowski zmieniła swoje postępowanie i zaprzestała bicia. Być może [dlatego], że zwrócił jej również uwagę szef pralni, z którym często rozmawiałem, a który przyznał mi rację.
Orlowski bardzo dużo w mojej obecności opowiadała, prowadząc z drugą nadzorującą rozmowy na różne tematy. Z opowiadań tych dowiedziałem się, że Orlowski miała być szpiegiem angielskim, jednak kiedy, to nie wiem, [i] że raz, również nie wiem kiedy, gdy chciała uciec do Szwajcarii, przyłapano ją na granicy i powiedziano jej, że albo przyjmie posadę w obozie, albo będzie aresztowana. Opowiadała również, że ma złotą odznakę hitlerowską, [i] że [w] każdej chwili może być na audiencji u Hitlera.
Orlowski była alkoholiczką i nieraz robiła wrażenie niepoczytalnej. Czasami wpadała w szał i w tym szale biła i znęcała się nad więźniarkami. Uchodziła ona za postrach dla więźniarek. Jednak pod koniec istnienia obozu zmieniła się, tak jak i wszyscy inni. Nikogo już nie biła, postępowała zupełnie poprawnie, a nawet przynosiła niektórym więźniarkom żywność.
W kwietniu 1944 r. zostałem z przedostatnim transportem ewakuowany do Groß-Rosen. Co się stało z Orlowski, nie wiem.
Zeznałem wszystko. Odczytano.