Komisja dla Zbadania
Zbrodni Niemieckich
w Warszawie
Do Redakcji „Polska Zbrojna”
w Warszawie
W myśl artykułu w piśmie „Polska Zbrojna” z 5 marca br. pod tytułem Nadsyłajcie materiały do Komisji dla Zbadania Zbrodni Niemieckich czuję się w obowiązku nadesłać następujące sprawozdanie z wyczynów gestapo w al. Szucha w Warszawie.
W dniu 3, 4, i 5 sierpnia 1944 roku, tj. w początkowych dniach powstania warszawskiego, poszła na pierwszy ogień tzw. dzielnica niemiecka miasta Warszawy, w której domy były kolejno palone, a wszyscy mieszkańcy ewakuowani. W dniach 3 i 4 sierpnia opróżniono domy na al. Róż, Koszykowej, 6 Sierpnia, Natolińskiej i Służewskiej, 5 i 6 sierpnia ulice Bagatela, Flory, Chocimska, część Puławskiej i Rakowieckiej, a też cała strona nieparzysta Marszałkowskiej od placu Unii do placu Zbawiciela i ulica Oleandrów. Poza tym Niemcy dostali się do szkoły Wawelberga i kilku domów przy ul. Mokotowskiej, skąd uprowadzono mężczyzn. Wypędzono również wszystkich księży i ludzi cywilnych z plebanii i parafii Zbawiciela, a też z podziemi kościoła Zbawiciela, gdzie się mieścił publiczny schron.
Kobiety z dziećmi, nawet w wózkach, prowadzono na al. Szucha, skąd na noc zapędzono do remizy strażackiej na placu Unii Lubelskiej, po czym 5 sierpnia rano zaprowadzono je powtórnie na al. Szucha.
Spośród tysięcy kobiet zabrano tego dnia część młodszych na czołgi, które wyruszyły ulicami walczącego miasta. Inne grupy kobiet pędzono przed strzelającymi czołgami dla rzekomego uśmierzenia powstania. Poza tym rano 5 sierpnia zabrano z remizy strażackiej około 30 zakładniczek do gestapo, gdzie miano je rozstrzelać, o ile ich córki nie zabiorą z ulic i nie przeniosą na al. Szucha trupów niemieckich.
Ponieważ żadna z tych wysłanych na miasto kobiet nie wróciła, istnieje obawa, że matki ich zostały rozstrzelane, tak jak zagrożono.
Pozostały tłum kobiet, stojący wciąż w al. Szucha, umieszczony został w nocy z 5 na 6 sierpnia na podwórzu gmachu gestapo (druga doba o głodzie) i wyprowadzony w niedzielę w południe, 6 sierpnia, do miasta.
Gorszy los spotkał mężczyzn. Zabrano w liczbie około 10 tys., wiek wahał się od 14 do 70, a czasem i więcej lat. W dniach 3, 4 i 5 sierpnia prowadzono ich grupami do gmachu gestapo przy al. Szucha, umieszczając ich w podziemiach, oraz do tak zwanych Koszar Staufera i Lotników przy ul. Rakowieckiej i Puławskiej. O losach tej masy ludzi dotąd nie ma prawie żadnych wiadomości, poza pogłoską, że nieomal wszyscy zostali rozstrzelani, nieledwie mała ich część miała być wywieziona do obozów karnych w Niemczech.
Egzekucje miały się odbyć na tak zwanych placach sportowych dawnego Głównego Inspektoratu Sił Zbrojnych i w ogródku jordanowskim przy ul. Bagatela oraz w obrębie Koszar Staufera, gdzie nieliczni z tych, co ocaleli, twierdzą, że trudno było przechodzić przez dziedziniec z powodu masy krwi. Dla zdemaskowania tych zbrodni należałoby zbadać dokładnie podziemia gestapo, tak zwane tramwaje, gdzie trzymano w ciemnicy, bez powietrza i w ciasnocie rzesze skazańców, odszukać domniemane miejsca egzekucji oraz pogrzebania ofiar, przeprowadzając ścisłe badania terenowe. Możliwe, że ciała pomordowanych dla zatarcia zbrodni były palone.
6 września jakoby wyprowadzono z gestapo 1, 2 tys. mężczyzn, którzy rzekomo zostali wywiezieni do Niemiec do obozów karnych. Z Koszar Staufera około 15 września zabrano podobno do obozów grupę około tysiąca mężczyzn, przebywającą tam od 5 sierpnia. Podobno pracowali oni w obrębie Koszar Staufera przed wywiezieniem.
Gdyby powyższe wiadomości były prawdziwe, wynikałoby z nich, że zostało rozstrzelanych około 8 tys. mężczyzn. Byłby to masowy mord ludzi, którzy absolutnie nic nie mieli wspólnego z powstaniem warszawskim. Przed aresztowaniem siedzieli oni w schronach, w czasie gdy mieszkania ich były przez Niemców podpalane i burzone. Ludzie ci dopiero w momencie palenia schronu byli wypędzani na podwórze, stamtąd na ulicę, gdzie po przeleżeniu kilku godzin na chodniku, pod kulami, prowadzeni byli z podniesionymi rękami na al. Szucha, gdzie wszelki ślad po nich ginął. Może obecnie, gdy ludność miasta po trochu i do tej zniszczonej dzielnicy powraca, dałoby się przeprowadzić wywiad u tych, którzy tam jeszcze w pierwszych dniach sierpnia przebywali. Szczegółowe śledztwo musi wyświetlić tę ponurą tajemnicę losu tysięcy Polaków. Dla poparcia mojego sprawozdania załączam nikłą cząstkę ogłoszeń tyczących się poszukiwań mężczyzn z wymienionych na wstępie ulic Warszawy oraz szereg nazwisk uczonych, profesorów, inżynierów, lekarzy itp., o których rodziny ich do dnia dzisiejszego nie otrzymały żadnych wiadomości, mimo że wywiezieni do Niemiec w innych okresach powstania dawali znać o sobie. Zaznaczam, że podaję tylko nazwiska osób znanych mi osobiście, zaś tysięcy nazwisk innych nie znam. Nazwiska tych mężczyzn są następujące:
1. Profesor Gustaw Hentel, sława europejska, elektryk
2. Profesor Stanisław Przyłęcki, sława europejska, chemik, fizjolog z synem Wojciechem, Marszałkowska 35
3. Inż. Stefan Ossowiecki, Marszałkowska 17
4. Profesor Michał Prawdzicz synem Stanisławem, szkoła Wawelberga
5. Profesor Adam Bedyński, dyr. szkoły Wawelberga
6. Chudzicki, woźny szkoły Wawelberga
7. Profesor Władysław Kosieradzki, Służewska 4
8. Zygmunt Przedżymirski, bankowiec, Służewska 4
9. Inż. Władysław Srzednicki były dyrektor Żyrardowa, Natolińska 7
10. Inż. Orłowski Tadeusz, właściciel biura i fabryki,6 Sierpnia 18
11. Dr filozofii Karol Szlenkier, 6 Sierpnia 16
12. Przemysław Kleniewski, rolnik, 6 Sierpnia 16
13. Wacław Dziekoński z synem, 6 Sierpnia 4
14. Andrzej Sokołowski, lat 80, 6 Sierpnia 2
15. Inż. Eugeniusz Karpiński, dyrektor Syndykatu Emigracyjnego, 6 Sierpnia 14
16. Fulde, al. Róż 6
17. Cybulski, artysta muzyk
18. Adam Uklański, właściciel fabryki bateryjek „Saturn”, Flory 9
19. Andrzej Daszewski, Flory 9
20. Andrzej Sztompka, lat 15, syn brata pianisty, Bagatela 15
21. Inż. Klemens Ziembicki, Bagatela 15
22. Tadeusz Biliński, prof. gimnazjum, Bagatela 15
23. Iwanicki, rolnik, Oleandrów
24. Sylwiusz Herniczek, Oleandrów 7
25. Stanisław Herniczek, Marszałkowska 25
26. Snopczyński Antoni, b. prezes Izby Rzemieślniczej, Marszałkowska 25
27. Dzieduszyński, Marszałkowska 17
28. Inż. Cegielski z synem, Marszałkowska 35
29. Tadeusz Brzeski, dyr. banku, Marszałkowska 35
30. Aleksander Szepelski, dyr. banku, Marszałkowska 35
31. Józef Jabłoński, pracownik gazowni, Marszałkowska 35
32. Feliks Nowacki, dozorca domu, Marszałkowska 35
33. Andrzej Przyłuski, właściciel sklepu, Marszałkowska 35
34. Kazimierz Sawicki, Marszałkowska 35
35. Inż. Janota, Marszałkowska 35
36. Inż. Iwanowski, Marszałkowska 35
37. Profesor Rzepko-Łaski, Marszałkowska 35
38. Odolski, Marszałkowska 35
39. Światłowski, właściciel fabryki, Marszałkowska 35
40. Inż. Kazimierz Zaniwski, Marszałkowska 33
41. Tadeusz Skrzypiciel, fryzjer, Marszałkowska 33
42. Inż. rolnik Stanisław Gayny, Marszałkowska 31
43. Antoni Czeczot, Mokotowska 5
Należałoby spytać byłego gubernatora Fischera na śledztwie, co się stało z tymi tysiącami mężczyzn. Może zechce objaśnić!
List adresowany do Komisji dla Zbadania Zbrodni Niemieckich w Warszawie podpisał Kierownik Wydawnictwa „Polska Zbrojna” por. Kitlas