KAROL MICZAJKA

Dnia 17 września 1947 r., Sąd Grodzki w Rybniku, w osobie sędziego grodzkiego A. Grzybka, z udziałem protokolanta, kancelisty sądowego L. Brachmana, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania oraz o znaczeniu przysięgi, sędzia odebrał od niego przysięgę, po czym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Karol Miczajka
Data urodzenia 15 lipca 1919 r.
Imiona rodziców Karol i Franciszka z d. Mandrysz
Miejsce zamieszkania Rybnik, Zamysłów, ul. Graniczna 147
Zajęcie księgowy
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Zeznaje do sprawy:

W obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu przebywałem jako więzień od 13 lutego 1943 r. do czasu ewakuacji obozu. Spośród podejrzanych objętych przedstawionym mi wykazem znam następujących:

1) Hans Aumeier był SS-Hauptstumführerem i pełnił funkcję Schutzchaftlagerführera w obozie w Oświęcimiu. Bezpośrednio zetknąłem się z nim tylko jeden raz. Było to mianowicie w maju lub w czerwcu 1943 r. Będąc tzw. SchreiberemKartoffelkellerkommanda przechodziłem w czasie służby z jednej piwnicy do drugiej i natknąłem się na wizytującego obóz Aumeiera, który był w towarzystwie jakiegoś oficera. Na jego zapytanie, co robię na terenie obozu, odpowiedziałem, że przechodzę z jednej piwnicy do drugiej. Aumeier skrzyczał mnie, używając obelżywych słów, których dzisiaj sobie już nie przypominam. Zapisał sobie mój numer, a na drugi dzień po apelu zostałem wezwany na plac apelowy, gdzie kapo niejaki Jakub oraz drugi kapo zwany „Mietek” na rozkaz obecnego przy tym Aumeiera i w obecności innych oficerów na oczach całego obozu wymierzyli mi 25 batów. Aumeier stał przy tym z uśmiechniętą miną, licząc razy. W trakcie bicia mnie zmienił jednego z kapo, który jak mu się wydawało, za mało bił. Kapo Jakub był niegdyś trenerem boksera Schmelinga i sam był atletą. Baty zostały wymierzone mi bykowcem, w środku którego przeciągnięty był pręt stalowy. Na skutek tych uderzeń miałem siedzenie całkowicie poprzecinane. Mimo to, po ostatnim razie musiałem w postawie na baczność zameldować się Aumeierowi. Razem ze mną obitych zostało w tym samym czasie jeszcze kilku innych więźniów na rozkaz Aumeiera. Tego rodzaju egzekucje odbywały się w miesiącu maju i czerwcu prawie codziennie. Najczęściej Aumeier był przy tym obecny.

Niejednokrotnie widziałem, jak Aumeier osobiście bił więźniów ręką lub pięścią po twarzy i nieraz obserwowałem u niego zadowoloną minę, gdy któryś z więźniów, większy wzrostem od niego, na skutek takiego uderzenia upadł na ziemię.

Poza wyżej opisanymi wypadkami nie mam wiadomości o innych zbrodniach dokonanych przez Aumeiera.

2) Max Grabner był szefem Wydziału Politycznego, który był swojego rodzaju obozowym gestapo. Stamtąd wychodziły wszystkie zarządzenia dotyczące niszczenia więźniów. Tam wystawiano opinie o więźniach dla RSHA [Reichssicherheitshauptamt] w Berlinie, gdzie zapadały wyroki śmierci. Nie mam wiadomości o zbrodniczej działalności Grabnera w stosunku do więźniów.

3) Josef Hiller był SS-Rottenführerem w randze starszego strzelca, niewiele znaczącego na terenie obozu. Był sprzedawcą w kantynie dla robotników cywilnych, a równocześnie konwojentem więźniów. Nie przypominam sobie wypadku prześladowania więźniów przez Hillera.

4) Arthur Liebehenschel był SS-Oberstrurmbahnführerem i komendantem obozu. Ponadto był dowódcą wszystkich jednostek wojska i SS na terenie obozu. Wytworzyła się przyjęta przez ogół więźniów opinia, że od czasu objęcia komendy obozu przez Liebehenschela sytuacja więźniów się poprawiła pod względem traktowania ich przez SS-manów. W szczególności mniej było bicia i SS-mani musieli zwracać się do więźniów per Sie a nie per Du jak dotychczas. Nie jest mi jednak wiadomo, czy złagodzenie sytuacji więźniów było wynikiem zarządzenia Arthura Liebehenschela, czy też władz centralnych. Nie znam żadnego wypadku, ażeby Liebehenschel sam dopuszczał się zbrodni wobec więźniów, względnie, by dawał rozkazy do takich zbrodni. W każdym razie za czasów, gdy on był komendantem, wyroki śmierci w dalszym ciągu były wykonywane. Czy liczba wyroków śmierci za jego czasów wzrosła, czy też zmalała, tego nie jestem w stanie stwierdzić.

5) Wilhelm Stegmann był SS-Hauptszarführerem. Był zarządcą magazynów sprzętu wojskowego i broni. Przez jakiś czas, przez około dwa miesiące pracowałem w magazynie sprzętu wojskowego. Stegmann zdradzał na każdym kroku przejęcie swoją służbą i wielką gorliwość, którą okazywał wobec podwładnych SS-manów. Za najdrobniejsze głupstwo Stegmann bił więźniów, przeważnie ręką po twarzy. Ja sam nawet dostałem ręką od niego po twarzy za to, że przechodząc korytarzem obok niego, szedłem według jego mniemania za blisko, mimo iż między mną a nim była odległość, co najmniej metra i za późno, jak mu się wydawało, zdjąłem czapkę. Byłem częstym świadkiem bicia więźniów przez Stegmanna.

Przed podpisaniem przeczytano. Zakończono.