WITOLD LENDZION

Dnia 1 grudnia 1947 r., w Miastku, Sąd Grodzki w Miastku, w osobie sędziego B. Polańskiego, z udziałem protokolanta K. Zamyłki, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 kpk oraz o znaczeniu przysięgi, sędzia odebrał od niego przysięgę na zasadzie art. 111 i 113 kpk, po czym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Witold Lendzion
Data urodzenia 16 września 1918 r.
Imiona rodziców Bolesław i Maria
Miejsce zamieszkania Miastko, ul. Podhalańska 3
Zajęcie urzędnik
Wyznanie rzymskokatolickie
Stosunek do stron obcy

Czytając zeznania oskarżonych Grabnera i Aumeiera w procesie krakowskim, a znając dokładnie ich faktyczną działalności i odpowiedzialność na terenie obozu oświęcimskiego, podaję najistotniejsze fakty o działalności wyżej wymienionych oskarżonych.

Do obozu przybyłem 17 grudnia 1942 r. (numer obozowy 84 765). 5 lutego 1943 r. z grupą tzw. Bodenwirtschaftsdienstu pięciu współkolegów, którzy odebrali kawę od nieznajomej mi z nazwiska kobiety w czasie pracy pomiarowej w Borze – Budach, zostało oskarżonych przez ówczesnego Rapportführera Palicza [Palitzscha], pobitych dotkliwie przez Aumeiera, a następnie przez niego skazanych na blok 11. i po uzgodnieniu z Grabnerem, rozstrzelanych 13 lutego.

13 maja 1943 r. po ucieczce trzech współkolegów z Baubiura, Aumeier i Grabner w bloku 11. osadzili 26 mierniczych, będących w tym dniu na pracy w terenie, wśród których i ja się znajdowałem. 25 czerwca 1943 r. z grupy tej zostało rozstrzelanych 13, zaś 12 oficjalnie powieszonych przed kuchnią obozową 24 lipca 1943 r. W czasie 3 miesięcy i 17 dni pobytu w lochach bloku 11. zauważyłem, że oskarżeni Aumeier i Grabner przeprowdzili w tym czasie ok. 50 egzekucji, w których rozstrzelanych zostało co najmniej 5000 więźniów.

Grabner, jako szef biura politycznego sporządzał każdego dnia listę bloku 11. z odpowiednią adnotacją tych, którzy mają ponieść karę śmierci. Aumeier jako Lagerführer akceptował osobiście na bloku 11. propozycję Grabnera znacznie ją rozszerzając. W czasie mego pobytu na bloku 11. ani jeden Żyd i ani jeden Cygan nie wyszedł z bloku 11. Dziesiątki razy słyszałem z ust nierzadko pijanego Aumeiera znane jego słowa: „Raus mit der Scheiβe”.

Będąc w celi nr 18 tuż przy czarnej „ścianie śmierci”, słyszałem każde słowo Aumeiera i Grabnera, jak i jego pomocników naśmiewających się ze skazanych i ze słów ich stwierdzam, że nieraz i oni strzelali. Oprócz egzekucji więźniów obozowych co najmniej dwa razy w tygodniu przeprowadzali egzekucje cywili znajdujących się na tym samym bloku na drugim piętrze. O „przestępstwach” tych cywili świadczą słowa usłyszane któregoś dnia: „Za parę butów, które kupiłem, tak marnie zginąć muszę!”

Stwierdzam ogólnie w całej odpowiedzialności prawnej, że Aumeier i Grabner byli bezwzględnymi panami życia i śmierci nie tylko więźniów, ale i cywili. Z ich bezpośredniego i niezależnego od nikogo rozkazu zginęło w tym krótkim czasie, kiedy siedziałem na bloku 11., ok. 5000 ludzi. W ten sposób zginęło kilku moich najbliższych kolegów jak Władysław Cwikliński, pochodzący z Chełmży, pow. Toruń, Józef Dziuba, Tadeusz Kokierz, Sławiński, Edmund Sikorski, Janusz Skrzetuski i wielu, wielu innych, których nazwisk przypomnieć sobie nie mogę.

Jeżeli moje lakoniczne zeznanie wnosi do sprawy coś nowego, proszę o powiadomienie mnie o nadesłaniu szczegółowego sprawozdania z działalności władz obozowych, jak i sposobie tak traktowania więźniów, na bloku 11. zwłaszcza, jak i samej egzekucji.

Zakończono.

Po odczytaniu podpisano.