Kollin Andrija, kupiec z Čakovca, lat 42, Żyd, składa przed Komisją dla Badań Zbrodni Wojennych na miasto i powiat Čakovec zeznania dotyczące jego pobytu w niemieckim obozie koncentracyjnym oraz postępowania Niemców wobec więźniów. Zeznaje co następuje:
Byłem w obozie Jawiszowice w pobliżu Krakowa w odległości od pięciu do sześciu kilometrów od Oświęcimia od 22 maja 1944 r. do 1 lutego 1945 r.
W tym czasie było nas tam 3500 osób, ale z Međimurja prócz mnie nie było nikogo innego. Wszyscy pozostali byli Węgrami.
Postępowano z nami w sposób zbrodniczy nie do opisania. Wykonywaliśmy najcięższe prace w kopalni, pędzili nas do pracy od świtu do zmierzchu, jedzenia gotowanego nie otrzymywaliśmy w ogóle, lecz tylko z rana 2 dl czarnej kawy i 6 dag chleba, a wieczorem trzy czwarte litra zupy na rzepie lub podobnej i 6 dag chleba do tego. Wskutek powyższego ludzie tak wychudli, że ubywało im po kilkadziesiąt kilogramów i na skutek osłabienia i niedostatecznego wyżywienia setkami umierali.
Ponadto strażnicy, którzy prowadzili nas do pracy i pilnowali, bili nas codziennie, rękami, kolbami, pałkami gumowymi, kopali i bili na wszelkie możliwe i niemożliwe sposoby tak, że wskutek tego, z tego co wiem, zginęło ok. 25 osób.
Strażnicy dokonujący powyższego, z tego co słyszeliśmy, byli to Niemcy z Baczki i Banatu, a również i po akcencie (wymowie) poznawaliśmy, że nie są z Rzeszy.
Mieszkaliśmy w drewnianych barakach w zimnie, ale warunki higieniczne nie były najgorsze, bo sami Niemcy uważali, aby utrzymać siłę roboczą.
Nie mógłbym nawet szczegółowo opisać, jak wyglądali poszczególni strażnicy dokonujący przelewu krwi ludzkiej – a byli to chłopcy w wieku 17 lat – ponieważ stosowano taki terror, że nie mieliśmy z nimi żadnego kontaktu.