STANISŁAW SZUMAŃSKI

Lubliniec, 29 listopada 1947 r.

Stanisław Szumański
ul. Żwirki i Wigury 3, Lubliniec

Do
Najwyższego Trybunału Narodowego
w Krakowie

W czasie [od] 9 grudnia 1940 r. do lutego 1943 r. przebywałem w obozie koncentracyjnym Flossenbürg. Od początku mego pobytu w tym obozie do około połowy 1942 r. funkcję Lagerführera sprawował oskarżony w procesie oświęcimskim Aumeier (Hauptsturmführer), który szczególnie wrogo ustosunkowywał się do Polaków.

Podaję ważniejsze wypadki znęcania się nad Polakami.

W czerwcu 1941 r., w wigilię Zielonych Świątek, nad ranem zbiegli z obozu dwaj Polacy. Natychmiast zarządzono dla [reszty] Polaków stójkę, trwającą od godz. 4.00 do 19.00, w czasie której SS-mani na osobisty rozkaz Aumeiera bili Polaków, katując [ich] na śmierć. Tę samą stójkę powtórzono następnego dnia, ze szpitala wyrzucono wszystkich ciężko chorych Polaków. Obydwu uciekinierów drugiego dnia po ucieczce dostawiono martwych z powrotem do obozu.

W dwa miesiące później po raz drugi zbiegł z obozu Polak. Znów zarządzono stójkę [reszty] Polaków, trwającą 44 godziny bez przerwy. W tym czasie zamordowano wielu Polaków, znęcając się przy tym [nad nimi] w ohydny sposób na oczach całego obozu. SS-mani bili za porządkiem wszystkich Polaków, nieprzytomnych oblewali wodą i znów bili. Wężem gumowym napuszczano ludziom wodę do brzucha, po czym skakano na niego, przypatrując się, jak woda – po porwaniu wnętrzności – wytryskuje z powrotem z ust. „Zabawom” tym towarzyszyły śmiechy i urągania. Rozstrzelano 40 osób, drugie tyle albo więcej zamordowano przez katowanie, wielu zmarło w następnych tygodniach z powodu pobicia i przeziębienia. W nocy zlewano nas wodą, żebyśmy – jak sobie szydzili – nie spali, we dnie kazano się nam modlić pod komendą, Ojcze Nasz i Zdrowaś Mario, pięć godzin bez przerwy. Ta modlitwa była osobistym wymysłem Aumeiera, który bardzo żywo się nami interesował, a jak męcząca ona była, może wiedzieć tylko ten, kto tam był jako więzień. Przez obydwa dni nie dano nam nic jeść ani pić, nie pozwolono odejść na stronę ani załatwić potrzeby na miejscu. Wszystkich zbrodni dokonywali SS-mani przeważnie na osobisty rozkaz Aumeiera, w wielu wypadkach w jego obecności. Zbiegłego więźnia Polaka schwytano i powieszono publicznie po wymierzeniu mu 50 kijów chłosty (oprócz tego, co przedtem dostał, gdyż był taki słaby, że przy biciu go na uderzenia już nie reagował).

We wrześniu 1941 r. znowu zbiegł jeden Polak, znowu musieliśmy odbyć stójkę, lecz tym razem krótką, natomiast odciągano nam przez trzy miesiące pół porcji jedzenia, a przy pracy ganiano nas ze szczególną zawziętością, co spowodowało ogólne wycieńczenie Polaków i zmniejszyło odporność na choroby, jak również przyczyniło się do złamania ducha. Prześladowanie nas powodowało, że Polacy wymierali dużo gęściej niż inne narodowości (Niemcy i Czesi).

Aumeier szczególnie lubował się w biciu i kopaniu Polaków, przy czym wrzeszczał na całe gardło: „Verfluchte polnische Schweine!” itp. W czasie pobytu Aumeiera w obozie Flossenbürg obowiązywał ostry zakaz dopomagania Polakom. Niemiec, który dał Polakowi łyżkę zupy, szedł natychmiast do kompanii karnej. Wszyscy więźniowie niemieccy byli specjalnie nastawiani na bicie i prześladowanie Polaków, popychanie, ciągłe wyzywanie, kierowanie do najgorszych robót, karanie przy każdej sposobności.

Na jesieni 1941 r. do Flossenbürga przywieziono transport 2100 jeńców rosyjskich, których umieszczono w trzech barakach przeznaczonych dla 248 więźniów każdy. Już po kilku dniach wybuchła tam epidemia tyfusu i po trzech miesiącach żyło już tylko tysiąc jeńców. Przypuszczam, że zostali oni umyślnie zarażeni tyfusem, ponieważ od pierwszych dni ich przybycia byli nadzwyczaj ściśle odizolowani od obozu, a po kilku dniach dowiedzieliśmy się, że tam panuje tyfus. Jednak przy przybyciu do obozu byli zdrowi, gdyż nikt ze stykających się z nimi w pierwszym dniu więźniów i SS-manów nie zachorował. W następnych miesiącach po epidemii rozstrzeliwano ich, gdy byli chorzy, słabowici, niezdolni do ciężkiej pracy lub wymagali leczenia. Od sanitariusza SS, który był przy tych egzekucjach obecny, słyszałem, że Aumeier strzelał do jeńców z karabinu małego kalibru, który wydawał bardzo słaby odgłos, w tył głowy.

Wszystkich popełnionych przez Aumeiera zbrodni niepodobna tu wyliczyć, pragnę jedynie podać do wiadomości Najwyższego Trybunału Narodowego, że Aumeier niezależnie od tego, że jako oficer SS pełniący funkcję Lagerführera w obozie koncentracyjnym spowodował śmierć wielu jednostek ludzkich, jako Niemiec szczególnie prześladował naród polski.

Prawdziwość powyższych danych gotów jestem w każdej chwili potwierdzić przysięgą.