JAKUB BODZIONY

Dnia 13 grudnia 1947 r. w Nowym Sączu, prokurator Prokuratury Sądu Okręgowego w Nowym Sączu z siedzibą w Nowym Sączu, w osobie prokuratora mgr. K. Gołębiowskiego, z udziałem protokolantki Heleny Bilikowej, na mocy art. 20 przepisów wprowadzających kpk, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, zeznał on, co następuje:


Imię i nazwisko Jakub Bodziony
Wiek 61 lat
Imiona rodziców Jakub i Zofia Bodzionowie
Miejsce zamieszkania Chełmiec 400
Zajęcie kierownik szkoły
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Jako więzień oświęcimski śledząc przebieg procesu w Krakowie przeciwko katom obozu w Oświęcimiu, stwierdziłem, że pewne okoliczności mające znaczenie dla sprawy dotychczas nie wyszły na jaw. Z tych więc przyczyn chciałbym złożyć zeznania i podać pewne fakty, których byłem świadkiem.

W obozie w Oświęcimiu przebywałem od 20 czerwca 1940 r. do 10 października 1943 r., w którym to dniu wysłany zostałem do obozu Hamburg-Neuengamme. Na jesieni 1940 r. byłem świadkiem, jak zastępca Fritzscha, zwany „Lalusiem”, gdy przybył z Warszawy drugi transport więźniów, rozdawał kapomanom kołki ze świeżej wikliny i kazał im bić nimi więźniów. Kołkami tymi kapo bili więźniów, na skutek czego wiele osób zostało zabitych.

W 1941 r. szereg więźniów ukaranych zostało bunkrem za pewne niesubordynacje obozowe. Skazany został m.in. mój znajomy inżynier, którego nazwiska sobie nie przypominam, na umieszczenie na dwa dni w bunkrze za napisanie grypsu. Jak się okazało, do bunkra [przeznaczonego] na dziesięć osób wtłoczono przemocą ok. 40, skutkiem czego na drugi dzień rano zostały przy życiu z nich wszystkich tylko trzy.

Po odczytaniu podpisano.