Dnia 29 listopada 1946 r., Sąd Grodzki w Hrubieszowie, w osobie sędziego J. Dubiszewskiego, przesłuchał niżej wymienionego świadka:
Imię i nazwisko | Emilia Dziura |
Wiek | 40 lat |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Miejsce zamieszkania | Grabowiec-Góra, gm. Grabowiec |
Zajęcie | rolniczka |
Po zaprzysiężeniu i po upomnieniu zeznaje:
17 stycznia 1942 r. wysiedlano Dańczypol i Bronisławkę – obydwie miejscowości leżą na terenie pow. hrubieszowskiego, gm. Grabowiec. Ja wówczas mieszkałam w Dańczypolu. Wysiedlano wówczas tylko Polaków. Ukraińców i volksdeutschów nie wysiedlano. Wysiedlali Niemcy w mundurach z trupimi główkami i ukraińska policja, częściowo z posterunku w Grabowcu, częściowo nieznana mi. Wysiedleniem kierował Ukrainiec, sekretarz gminy Grabowiec, nazwiska nie znam.
Po wysiedleniu przebywałam w Zamościu za drutami przez dwa tygodnie. [Następnie] wywieziono mnie do Oświęcimia, gdzie przebywałam dwa i pół roku. Na prawym przedramieniu mam wytatuowany nr 34 331. Przy bramie ogłoszono mi, że na drugi dzień mam być spalona. Numer wykłuto mi igłą – okazuję sądowi nr 34 331.
Żona Teofila Krzyszczuka, Stanisława Krzyszczuk też była w Oświęcimiu. Jako chora była skierowana trzykrotnie do szpitala. Dwukrotnie wróciła, po trzecim skierowaniu już jej nie widziałam. To było pod koniec 1942 r., przed świętami. Wówczas w Oświęcimiu na tzw. rewirach, czyli w szpitalu, chorym dawano zastrzyki, [po których] chory po kilku godzinach umierał. Stanisławy Krzyszczuk [jako] zmarłej nie widziałam. Fotografii z Oświęcimia nie mam. Teofil Krzyszczuk dał mi list, jaki otrzymał od swej żony Stanisławy z Oświęcimia. Składam ten list.
Mnie w Oświęcimiu Niemcy i Niemki cztery razy bili, dwa razy mnie pies ukąsił, poszczuty przez Niemca, tzw. posta. Na mych oczach Niemcy z trupimi główkami zabili cztery kobiety przy pracy. Nazwisk tych Niemców nie znam. W czasie mego pobytu z bloku 25. uduszono gazem, a potem spalono 4000 osób, samych Polaków i Rosjan.
Odczytano. Nie może podpisać, bo trzęsą [jej] się ręce.