HALINA WENCKA

Jedenasty dzień rozprawy, 5 grudnia 1947 r.

Przewodniczący: Następny świadek, Halina Wencka.

Pouczam świadka w myśl art. 107 kpk, że należy mówić prawdę. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy: Zwalniamy świadka od przysięgi.

Obrońcy: My także.

Świadek Halina Wencka, 27 lat, przy mężu, wyznanie rzymskokatolickie, w stosunku do oskarżonych obca.

Przewodniczący: Proszę świadka, by powiedziała, w jakich okolicznościach zetknęła się z oskarżonymi i co może konkretnego przytoczyć?

Świadek: W sprawie Orlowski i Danz.

W 1943 r. wraz z ojcem zostałam przeniesiona z Pawiaka na Majdanek. Dostałam się do Gärtnerei, gdzie była Aufseherin Danz. Ponieważ nie wykonałam swej normy, uderzyła mnie w głowę, zapisała numer, a następnie otrzymałam 15 batów. Następnie Danz obserwowała mnie codziennie.

Gdy wyjechała Danz, ucieszyłyśmy się, że nie będzie się nad nami znęcać, przyszła inna Aufseherin, która była lepsza. Ja zachorowałam na tyfus i więcej nie wróciłam do Gärtnerei. Potem dostałam się na komando pralni, gdzie była Orlowski, która znęcała się. Kilka razy dostałam od niej, ponieważ nie objaśniła mi, jak mam się obchodzić z maszynami do prania. Dostałam od niej po twarzy. Prosiłam, żeby mnie stamtąd zwolniono i dostałam się na rewir, gdzie było mi lepiej.

W sierpniu 1944 r. zostałam zwolniona z pracy z powodu malarii.

Siedziałam na bloku, gdy przyszedł duży transport Rosjanek, matki z dziećmi. Widziałam, jak aufseherki odbierały matkom dzieci i jak Danz chciała dawać dzieciom chleb, którego one nie chciały brać. To jest wszystko.

Przewodniczący: W jakim wieku były te dzieci?

Świadek: Od trzech do sześciu lat.

Przewodniczący: A co do zetknięcia się z innymi więźniami, czy słyszała świadek coś o oskarżonych?

Świadek: Wiem, że Danz znęcała się, biła. Ja dwa razy byłam na komando, miałam malarię. Danz mnie znała z Gärtnerei, że ja źle pracuję i przyczyniła się do tego, że nie pojechałam z transportem do Oświęcimia.

Przewodniczący: Czy stale zachowywała się w ten sposób wobec więźniów?

Świadek: Stale.

Przewodniczący: Czy są jakieś pytania do świadka?

Prokuratorzy: Nie.

Obrońcy: Nie.

Przewodniczący: Czy oskarżona Danz chce złożyć oświadczenie?

Oskarżona Danz: Proszę Wysoki Trybunał o zezwolenie na złożenie oświadczenia. Przyjechałam do Majdanka w 1943 r. Miałam różne drużyny robocze pod swoją komendą, między innymi także grupę ogrodniczą. Pracowałam z nią do 9 września 1943 r. Potem byłam na urlopie. W tej grupie pracowało tysiąc kobiet, tak że było niemożliwością poznać każdą i na każdą uważać. Oprócz tych kobiet zatrudnionych było również 500 mężczyzn. Nigdy podczas mojego pobytu w Lublinie nie złożyłam meldunku karnego na więźnia, aby otrzymał później karę chłosty. Z transportami nie miałam w ogóle nic do czynienia, ponieważ rano po apelu brałam moją drużynę i maszerowałam z nią na miejsce pracy.

Przewodniczący: Czy świadek pozostaje przy swoich zeznaniach?

Świadek: Tak jest.

Przewodniczący: Świadek zostaje zwolniona, zarządzam przerwę do godz. 4.00 po południu.