KAZIMIERZ HERBICH

13 lipca 1945 r. w Łodzi sędzia śledczy S. Krzyżanowska przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań

Świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Kazimierz Herbich
Wiek 29 marca 1894 r.
Imiona rodziców Stanisław i Michalina z Leżejewskich
Miejsce zamieszkania ul. Narutowicza 3/46
Zajęcie handlowiec (właściciel hurtowni)
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

Na terenie państwa polskiego przed rokiem 1939 działał Związek Gospodarczy Spółdzielni Rolniczo-Handlowych, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, której zasięg pracy obejmował dziewięć województw centralnych i kresowych (w każdym powiecie miał swoją powiatową spółdzielnię rolniczą). Prócz tego związek posiadał swój oddział w Gdańsku i Nowym Jorku oraz stu kilkudziesięciu korespondentów zagranicznych.

Celem omawianej organizacji był skup wszelkich płodów rolnych za pośrednictwem powiatowych spółdzielni rolniczych dla potrzeb rynku wewnętrznego czy też na eksport oraz dostawa środków produkcji rolnej za pośrednictwem powiatowych spółdzielni rolniczych – jak nawozy sztuczne, maszyny rolnicze, opał itp.

Prócz tego związek otrzymał gestię handlową od Ministerstwa Rolnictwa na skup zboża jako rezerwy i w tym celu posiadał 92 magazyny i silosy na terenie kraju, w których w chwili wybuchu wojny było 96 tys. ton żyta i owsa.

Władze związku to rada nadzorcza oraz zarząd, w skład którego wchodziłem, składający się z pięciu osób.

W czasie wojny niemiecko-polskiej od 7 października 1939 roku Związek Gospodarczy otrzymał komisarza niemieckiego w osobie dr. Stetinga. Z dniem 1 czerwca 1940 roku związek został przekształcony na Landwirtschaftlichen Zentralstelle na podstawie rozporządzenia władz niemieckich. Zaznaczyć tu muszę, że jednak powiatowe spółdzielnie rolnicze w dalszym ciągu działały na podstawie polskiego ustawodawstwa spółdzielczego. Jedynie każda ze spółdzielni otrzymała komisarza niemieckiego, a kierownicy polscy zostali stopniowo usunięci.

Z dniem 1 czerwca 1941 roku również zostałem zwolniony.

Zanim przejdę do podania szczegółów zarządzeń władz niemieckich dotyczących aprowizacji tzw. GG, podkreślić muszę zasadniczy moment gospodarczy, który ujawnia się prawie zawsze w okresie wojny i po wojnie, tj., że skutki wojny zaburzają równowagę między podażą i popytem, tym samym wpływają na poziom cen, który tak wzrasta, że przekracza zdolność nabywczą szerokich warstw ludności. W tych wypadkach wkroczenie państwa, czynników prawno-publicznych, w dziedzinę obrotu produktami spożywczymi jest zjawiskiem koniecznym, ale przejściowym. Dowodem tego jest obecna nasza polityka aprowizacyjna. Działalność zaś okupanta poza tymi zjawiskami ekonomicznymi, które traktowane były jako uboczne, miała przede wszystkim i prawie wyłącznie na celu stworzenie z GG spichrza zbożowego i płodów rolnych niezbędnego im dla celów prowadzenia wojny i aprowizacji niemieckiej ludności, bez uwzględnienia potrzeb ludności miejscowej, polskiej.

Podstawowe środki działania w zakresie regulowania obrotu produktami rolnymi to:

1. bezpośrednie ujęcie obrotu wewnętrznego,

a. sekwestr,

b. kontyngenty;

2. ustalenie maksymalnych cen.

Okupant wybrał system kontyngentów, które były bardzo wysokie i z każdym rokiem wojny wzrastały, oraz zastosował maksymalne ceny; prócz tego, mimo że nie wprowadził sekwestrów (system ten pociąga za sobą budowę wielkiego aparatu administracyjnego), skasował całkowicie wolny obrót handlowy płodami rolnymi. Zaprowadzony został, jak już wyżej podałem, system kontyngentów. Przy czym odbiorcą płodów rolnych zostały spółdzielnie rolniczo-handlowe (powiatowe) podlegające Landwirtschaftlichen Zentralstelle oraz częściowo kupiectwo prywatne dla niektórych – jak ziemniaki, warzywa. Wyznaczenie kontyngentów należało do władz administracyjnych rządowych, tzw. wydziałów wyżywienia i rolnictwa przy urzędzie szefa dystryktu. System kontyngentów – wobec słabego przydziału artykułów niezbędnych potrzeb ludności polskiej – wytworzył stan, że na obszarze GG istniały dwie ceny: jedna urzędowa, druga w handlu nieoficjalnym. Różnice między tymi cenami były olbrzymie, a mianowicie:

ustalona cena żyta dla rolnika wynosiła 27 zł za sto kg,

w wolnym handlu wahała się od 150 zł za 100 kg w pierwszym okresie wojny, aż do 1,5 tys. – 1,8 tys. zł w ostatnich latach.

Ustalona cena pszenicy dla rolnika 29 zł za 100 kg, na wolnym rynku dochodziła do 2,5 tys. – 3 tys. zł za sto kg.

Odbiór kontyngentów trwał do 1 lutego każdego roku. Największe nasilenie dostaw wyznaczono do 1 grudnia każdego roku. Rolnik za dostarczone kontyngenty zbożowe otrzymywał premie w postaci punktów, które w roku gospodarczym 1943/44 były następujące:

Przy dostawie żyta za 100 kg 10 punktów

„ pszenicy „ 13 punktów

„ owsa „ 8 punktów

„ jęczmienia „ 10 punktów

W 10 punktach było:

2p. artykuły tekstylne

2 p. wódka (pół litra 4,50 zł)

2 p. papierosy (30 szt)

1p. proszki do prania

1p. skóra na podeszwy (6p. – 1kg skóry)

2p. żelazo

Dla przykładu podaję, że na ubranie trzeba było 48 p. (bardzo lichy i słaby materiał).

Z wyżej przytoczonych danych o premiach wynika, że rolnik w małych ilościach lub prawie wcale nie otrzymywał artykułów niezbędnych dla gospodarstwa rolnego, jak nawozy sztuczne, narzędzia, maszyny rolnicze czy też zboża siewne. Nawozy sztuczne, których w pierwszym okresie wojny okupant dostarczał dość dużo (z wyjątkiem fosforowych) były przydzielane prawie wyłącznie przez Kreislandwirtów przy starostwach większym gospodarstwom rolnym, mniejsza własność prawie wcale nie otrzymywała; w ostatnim okresie wojny nawozy sztuczne były przede wszystkim wydawane pod specjalne uprawy, jak buraki, tytoń itp., ale już w mniejszych ilościach. To samo tyczy się narzędzi i maszyn rolniczych, które to artykuły były prawie wyłącznie przydzielane większej własności. Pod koniec wojny przydziały te były minimalne. Ta polityka doprowadziła do tego, że spadek produkcji przede wszystkim zaczęto obserwować w mniejszych gospodarstwach.

W bardzo wielu wypadkach zaobserwowano, że przydziały nawozów sztucznych dla rolników znajdowały się na rynku w handlu nielegalnym po cenie kilkunastokrotnie wyższej, po której musiał kupować je mniej ustosunkowany rolnik. Była to domena nadużyć robionych dla własnych celów przez tzw. Kreislandwirtów.

Aprowizacja. Obszar GG według polskich danych statystycznych nie był pod względem zaopatrzenia w zboża chlebowe samowystarczalny. Ocena tego deficytu wahała się od 100 tys. do 300 tys. ton rocznie(w tej sprawie ja łącznie ze ś.p. Jerzym Gościckim składaliśmy memoriał do władz niemieckich przy dystrykcie warszawskim i otrzymaliśmy odpowiedź, że nie jesteśmy od planowania i projektowania aprowizacji, a tylko od wykonywania zarządzeń władz niemieckich). Kryzys podaży ziarna chlebowego ujawnił się już w pierwszym okresie wojny, w miarę czasu mimo powiększenia areału obsiewu kryzys ten powiększał się. Przy aprowizacji ludności polskiej w GG stosowany był następujący system kolejności podaży artykułów chlebowych:

1. wojsko niemieckie,

2. gestapo,

3. Niemcy i volksdeutsche,

4. pracownicy poczt, kolei, przemysłu wojennego,

5. ludność polska,

6. Żydzi.

W następnych latach w pierwszej kolejności był eksport do Rzeszy.

Chcąc podać, jakie było spożycie zbóż chlebowych, muszę dla orientacji podać kilka cyfr dotyczących spożycia sprzed 1939 roku:

a. konsumpcja żyta i pszenicy przez ludność miejską i bezrolną w Polsce w roku gospodarczym 1938/39 obliczona na podstawie opłat przemiałowych wynosiła 2 350 tys. ton. Na 17,8 mln ludności nie rolnej: mieszkańcy miast to 8,3 mln, ludność wiejska bezrolna 4,5 mln, ludność wiejska w gospodarstwach poniżej 2 ha – 3 mln, co daje 132 kg zboża rocznie na osobę lub 86 kg mąki 65-procentowej.

b. Konsumpcja w Warszawie w roku 1938:

pieczywa żytniego 142 tys. ton,

pieczywa pszennego 21 tys. ton,

mąki żytniej 20,8 tys. ton,

mąki pszennej 33 tys. ton.

Co w przeliczeniu na osobę wynosi 125 kg pieczywa.

Mąki 41,5 kg, co w przeliczeniu na ziarno oznacza 208 kg.

c. konsumpcję ludności rolniczej należy obliczyć odejmując od cyfry zbiór

podaż 2,5 mln ton

wysiew 1,275mnl ton

spasanie 0,45 mln ton

osuszka 0,25 mln ton

razem: 4,475 mln ton

Zbiór przeciętny zboża chlebowego to 8,5mln ton. Po odjęciu 4,475 mln ton oznacza to, że konsumpcja ludności rolniczej wynosiła 4 mln ton. Przy 18 mln ludności rolniczej daje to 223 kg na głowę (jest to jednak cyfra teoretyczna, zanik ziarna był większy: większe spasanie, większy wysiew).

Zaopatrzenie ludności GG w czasie wojny w większych ośrodkach miejskich w zboża chlebowe było następujące:

Do 1 sierpnia 1940 roku 1,5 kg chleba tygodniowo na osobę, prócz tego były małe przydziały mąki pszennej. W roku 1940/41 przydział obniżono do1,4 kg chleba tygodniowo, w następnych latach do 0,7 kg. Przemiał mąki podwyższono z 80 proc. na 96 proc. W ostatnim okresie i ta ilość chleba została obniżona, a przydziały nie były sukcesywne. W przeliczeniu na ziarno możemy porównać to do konsumpcji przedwojennej (patrz wyżej – punkty a, b, c)

1,5 kg chleba daje 1,18 kg mąki żytniej, daje 1,23 żyta = 64kg żyta na osobę.

1,4 „ „ 1,09 „ „ 1,13 „ = 58,7 „

0,7 „ „ 0,54 „ „ 0,56 „ = 29,1 „
czyli ludność miejska, która spożywała przed wojną 132 kg zboża, a ludność Warszawy 208
kg, w czasie okupacji w ostatnim okresie wojny spożywała zaledwie 29,1 kg zboża [rocznie].

Dla porównania podaję, jakie przydziały miesięczne otrzymywała ludność polska w roku 1940 w porównaniu do okresu przedwojennego. Podane liczby dotyczą jednej osoby.

Artykuł Ludność Ludność Konsumpcja mies.

chrześcijańska żydowska przed wojną

chleb 5,35 kg 4,3 kg 9,07kg bułki 0,18 kg - 1,38 kg mąka żytnia 0,2 kg 0,1 kg 1,33 kg

mąka pszenna 0,08 kg 0,02 kg 2,12 kg

kasza 0,02 kg 0,02kg 1,13 kg

mięso 0,03 kg - 5,46 kg

Ilości te w dalszych latach wojny spadały. Szczególnie dotyczyło to ludności żydowskiej, która w końcu przed likwidacją getta otrzymywała tylko niektóre z artykułów warzywnych (brukiew, buraki) oraz – jak ziemniaki – lichej jakości (nadgniłe) i trochę zbóż chlebowych również złej jakości (mąka stęchła) itp.

Z wyżej podanej tablicy widać, że ludność chrześcijańska w pierwszym okresie wojny otrzymywała w stosunku do czasu przed wojną 59 proc. chleba, 15 proc. mąki żytniej, 4 proc. mąki pszennej, 2 proc. kaszy, które to ilości stopniowo były obniżane. Udział artykułów kontyngentowanych w ogólnej konsumpcji określić można również stosunkiem wartości kalorycznej artykułów przydzielonych do wartości energetycznej całkowitej konsumpcji, która w rodzinach robotniczych w Warszawie przed wojną wynosiła 2 379 kcal, a w pierwszym okresie wojny wahała się od 440 do 820 kcal.

Wobec tych minimalnych przydziałów poziom cen detalicznych artykułów pierwszej potrzeby w wolnym (niedozwolonym) handlu stale wzrastał i artykuły te dostępne były tylko dla zamożnej ludności, ludność mniej zamożna wyprzedawała się, prowadząc wymienny handel. Ceny w roku 1940 kształtowały się następująco:

Artykuł 30 VIII1939 15 V 1940

chleb żytni (kg) 0,26 zł 3,05 zł

mąka pszenna 0,47 zł 6,09 zł

mąka żytnia 0,31 zł 4,15 zł

mięso wołowe 1,59 zł 15,33 zł

mięso cielęce 2,01 zł 12,50 zł

mięso wieprzowe 1,81 zł 17,86 zł

słonina 1,81 zł 26,14 zł

mleko (1 litr) 0,30 zł 2,07 zł

masło (1 kg) 3,4 zł 35,15 zł

kartofle 0,14 zł 1,40 zł

cukier 1,00 zł 8,14 zł

W następnych latach ceny te stale wzrastały, np. ziemniaki dochodziły do 3 zł za kg po zbiorach, a do 8 zł na przednówku. Masło do 300 zł, słonina – 240 zł za 1kg.

Z tych też względów bardzo znaczny procent ludności miejskiej głodował, korzystając poza przydziałami z tzw. obiadów (zupy) Rady Głównej Opiekuńczej, zaś w większych instytucjach przemysłowych, handlowych, bankowych, miejskich zaprowadzono zupy dla pracowników.

Ziemniaki

W pierwszym okresie, do roku gospodarczego 1940/41, ziemniaki były w wolnym handlu. W roku 1939/40 nie odczuwano na ogół braku ziemniaków. W niektórych większych miastach były może okresy pewnych braków, ale wynikały one głównie z trudności transportowych i miały charakter przejściowy. Już na przednówku 1940 roku braki wystąpiły, przyczyniając się do zwyżki cen. Od jesieni 1940wolny handel ziemniakami skasowano. Powiatowe władze rolnicze (Kreislandwirt)nałożyły na rolników kontyngenty, na ogół bardzo duże. Rozdział ziemniaków został przewidziany w ten sposób, że na głowę ludności polskiej miało przypadać 200kg na rok, ludności niemieckiej – 350 kg na rok, czyli 75 proc. więcej. Ceny dla producentów zostały wyznaczone, jak następuje:

Ziemniaki jadalne od 1IX 6 zł za 100kg

„ „ 1 XII 6,20 „

1 III 6,50 „

1 V 6,80 „

Ziemniaki pastewne 4,00 zł za 100kg

Dla ziemniaków fabrycznych (krochmal) określono cenę 0,26 zł za kg krochmalu. Ceny dla odbiorców w Warszawie wynosiły 13 zł za 100 kg.

Rezultat ilościowy zorganizowanego obrotu ziemniakami na terenie GG nie wykazał nigdy zdolności odbioru wyznaczonej ilości kontyngentu. I tak w Warszawie na przewidywaną ilość dostawy na jesień danego roku 260 tys. ton odebrano 154 tys. ton. Wskutek tego ludność polska, która była przy odbiorze ziemniaków na szóstym miejscu, a mianowicie:

1. wojsko,

2. gestapo,

3. Niemcy,

4. poczta, kolej…

5. pracownicy i robotnicy w fabrykach dla przemysłu wojennego,

6. ludność polska,

7. Żydzi

otrzymała zamiast już i tak niskiej racji 200 kg (wobec braku innych artykułów spożywczych) nie więcej jak 70 kg na głowę, czyli 35 proc. przewidywanego przydziału. Przyczyny nieotrzymywania planowanej ilości ziemniaków szukać należy przede wszystkim w zbyt wysokich kontyngentach, które nie były realizowane, następnie w zbyt niskiej cenie oraz w trudnościach transportowych (cały transport np. ziemniaków do Warszawy odbywał się koleją w wagonach, kiedy przed wojną wagonowy ładunek stanowił zaledwie 10 proc., reszta była dostarczana w ładunkach wozowych). Znaczna ilość ziemniaków poszła do konsumentów drogą nieurzędową poprzez handel nielegalny. Handel ten musiał walczyć z wielkimi trudnościami, szczególnie za względu na ścisłe otoczenie miast i niedopuszczanie przywozu na wolny rynek. Ceny w wolnym handlu nielegalnym wahały się w zależności od pory roku od 300 do 800 zł za 100 kg i były dostępne jedynie dla zamożnej ludności.

Produkcja zwierzęca

Stan pogłowia bydła rogatego w roku 1938 w całej Polsce wynosił 10,5 mln sztuk, trzody chlewnej 7 mln sztuk.

Stan pogłowia w grudniu 1940 roku w GG wynosił:

konie bydło trzoda owce

925 tys. 2,5 mln szt. 1,2 mln szt. 200 tys. szt.

Stan ten w porównaniu z czerwcem 1939 wyniósł:

konie – 20 proc.

bydło – 23 proc.

trzoda – 45 proc.

owce – 55 proc.

Prócz tego w dużym stopniu obniżył się stan pogłowia kóz oraz znacznie zmniejszyła się liczebność drobiu. W ciągu roku 1941, szczególnie w jego drugiej połowie, liczebność inwentarza uległa dalszemu zmniejszeniu wskutek nakładania dodatkowych kontyngentów na żywiec i zabierania gospodarzom krów za niedostarczanie kontyngentów zbożowych. Można ocenić, że w końcu roku 1941 w porównaniu z grudniem 1940 roku pogłowie bydła i trzody uległo dalszemu zmniejszeniu od 10 do 15 proc. W poszczególnych gospodarstwach wspomniane dodatkowe kontyngenty obejmowały nawet sztuki zarodowe. Dodać w tym miejscu należy, że wobec taktyki stosowanej przez gospodarstwa – oddawania na kontyngenty przede wszystkim sztuk młodych – zmniejszyła się w ogólnym pogłowiu ilość młodzieży. Musiało to mieć swój bardzo ujemny wpływ na stan stad w latach następnych. Również jakość żywca bardzo się pogorszyła z następujących powodów:

1. brak pasz,

2. polityka prowizyjna okupanta.

Ad. 1. Przemarsz i stacjonowanie dużej ilości wojska zimą 1939/40 i wiosną 1941 roku, kontyngenty na paszę nakładane na gospodarstwa, zupełny brak pasz treściwych, brak nasion roślin pastewnych – wywołały spadek mleczności bydła, wychudzenie i skarlenie sztuk dorosłych, niedorozwój i degenerację przychówku.

Ad. 2. Zadaniem niemieckiego aparatu aprowizacyjnego było wyciśnięcie z gospodarstw możliwie dużych ilości żywca, mleka, jaj, miodu itp. Nakładane kontyngenty były duże, pochłaniały nie tylko nadwyżkę przyrostu, lecz naruszały samą substancję gospodarczą. Zaprowadzona przymusowa kontrola mleczności miała na celu ujawnienie stanu produkcji i zmuszenie gospodarstw do oddania wyznaczonego kontyngentu, który wynosił około 2 litry mleka dziennie od krowy (przy braku pasz treściwych). W tym okresie wydajność krów szacować można było już tylko na około 1 tys. litrów rocznie mleka od jednej sztuki, a nawet mniej, w poszczególnych okolicach i gospodarstwach.

Normy kontyngentowe żywca wynosiły orientacyjnie 25 kg z jednego ha. Ponieważ gospodarz w zamian za kontyngenty nie otrzymywał nic lub prawie nic, gdyż rozliczenia gotówkowe następowały według cen urzędowych i otrzymywał on towary zamienne najmniej potrzebne do prowadzenia gospodarstwa rolnego, nie był on zainteresowany ani w ilościowym, ani w jakościowym stanie pogłowia i wysokości produkcji. Jako przykład należy przytoczyć:

W obrocie trzodą, tak oficjalnym, jak i nielegalnym, brak było sztuk ciężkich, słoniowych. Wynikało stąd, iż gospodarze za wszelką cenę starali się unikać ryzyka utrzymania w gospodarstwie sztuk ciężkich. W tych warunkach nie mogło być mowy nie tylko o wzroście pogłowia, jak i produkcji. Odwrotnie, następowało zjawisko zmniejszenia się pogłowia i spadku produkcji. Jeżeli chodzi o pogłowie koni, to wyniszczanie go powodowały(poza mobilizacjami) brak paszy i nadmierne obciążenie gospodarstwa podwodami.

Z kontyngentów mięsnych słoniny i smalcu korzystali prawie wyłącznie Niemcy, wojsko, oraz dużo eksportowano do Rzeszy. Formy kontroli produkcji zwierzęcej polegały na:

1. kolczykowaniu bydła i trzody,

2. przeprowadzaniu kilkakrotnie nawet w ciągu roku spisu inwentarza,

3. zaprowadzeniu przymusowej kontroli mleczności w gospodarstwach powyżej 25 ha i posiadających co najmniej 7 krów,

4. utrzymywaniu aparatu administracyjnego w gminach dla kontrolowania dostaw kontyngentów mleka,

5. utrzymywaniu takiegoż aparatu dla kontrolowania wykonania kontyngentu mięsnego.

Niezależnie od wyżej podanych elementów kontroli, częstym zjawiskiem było kontrolowanie gospodarstw przez żandarmerię. Cechą charakterystyczną większości aparatu kontrolującego był niski poziom etyczny, łapownictwo itp. W końcu należy podkreślić, że przydziałów mleka i masła dla ludności polskiej prawie nie było. Masło w wielkich ilościach szło do Rzeszy. To samo dotyczy jaj, gdzie ludność polska w minimalnych ilościach korzystała z przydziałów.

Oleiste

Uprawa oleistych, szczególnie rzepaku, pod naciskiem władz niemieckich została powiększona prawie dwukrotnie, obrót został objęty reglamentacją i wyłączony z wolnego handlu. Przydziałów oleju dla ludności polskiej nie było. Powstał więc rynek nielegalny, gdzie cena oleju rzepakowego dochodziła do 180 zł za kg. Przemysł olejarski oparto na systemie koncesyjnym. W nadaniach koncesyjnych na uruchomienie olejarni był zakaz handlowania olejami. Całą wyprodukowaną ilością dysponował Wydział Wyżywienia i Rolnictwa przy dystrykcie, który dysponował olej jedynie i wyłącznie dla wojska, ludności niemieckiej i na eksport do Rzeszy.

Warzywnictwo

Przestrzeń pod uprawami warzywnymi w GG według danych z 1941 wynosiła około 15 do 18 tysięcy ha, z czego na dystrykt warszawski przypadało około 8 tys. ha (powiat warszawski wraz z obrębem miasta liczył około 6 tys. ha),liczby te nie obejmowały ogródków działkowych i innych produkujących na użytek własny. W porównaniu do 1939 roku wzrost produkcji warzywnej w GG oszacować można w przybliżeniu na 200 proc. W roku 1941 wprowadzono na warzywa ceny maksymalne oraz kontyngenty. Ceny maksymalne ukształtowane zostały na poziomie 200 – 300 proc. wyższym od przedwojennych. Mimo to były one nieopłacalne dla producentów wobec znacznego wzrostu kosztów produkcji. Kontyngenty warzyw były wyznaczane przez powiatowe władze (Kreislandwirt), a korzystali z nich głównie Niemcy. To samo dotyczy owoców. Poważna ilość warzyw szła na przerób na marmoladę, z której częściowo korzystała ludność polska. Stopniowo zaczął być odczuwalny brak rąk roboczych (stałe wywożenie ludzi do Niemiec) i brak nasion (cena 1 kg nasion cebuli dochodziła do 1,2 tys. zł, marchwi do 500 zł).Z tego powodu ceny na warzywa na nielegalnym wolnym rynku wzrastały, konsumpcja została ograniczona, bo mimo drożyzny chleba, kaszy i ziemniaków cena za 1 kcal w tych produktach była niższa niż 1 kcal w warzywach. Prócz tego wielki brak tłuszczów i mięsa w dużej mierze wpłynął na zmniejszenie zainteresowania warzywami.

Reasumując, podkreślić należy, że gdyby ludność polska w czasie ostatniej wojny aprowidowana miała być wyłącznie z przydziałów wyznaczonych przez okupanta i nie radziłaby sobie poprzez handel nielegalny, wymienny (który wiązał się z wielkim ryzykiem - aresztowania, wywiezienia do Niemiec, a nawet utraty życia z chwilą przyłapania), to stan wyniszczenia narodu byłby dużo większy i kto wie, czy połowa ludności polskiej w GG zdolna by była przetrwać okres okupacji. Bezspornym faktem jest, że znaczna część ludności polskiej głodowała z powodu wysokich cen artykułów spożywczych na rynku wolnym i niskich uposażeń (Polak nie mógł mieć wyższej pensji jak 1,2 tys. zł miesięcznie). To samo dotyczy polityki okupanta w stosunku do rolników, gdzie poprzez rabunkowy system kontyngentów, małych przydziałów środków produkcji rolnej (nawozy sztuczne, maszyny, narzędzia rolnicze, nasiona itp.) gospodarstwa rolne dewastowały się, marniały.

W końcu zaznaczyć muszę, że wszystkie moje materiały statystyczne dotyczące aprowizacji GG i polityki okupanta w stosunku do rolnictwa zostały w dużym stopniu zniszczone w Warszawie w czasie powstania, dlatego nie mogę podać wszelkich danych źródłowych, które należałoby uwzględnić w niniejszym zeznaniu i dlatego sprawozdanie nie jest całkowite i szczegółowe. Cyfry czerpałem ze swoich materiałów, które uratowały się, oraz z danych statystycznych Wydziału Ekonomicznego Magistratu m. Warszawy i Małego Rocznika Statystycznego z roku 1938.

Szefem Wydziału Wyżywienia i Rolnictwa na terenie dystryktu warszawskiego w pierwszym okresie wojny był SS Naumann, podobno z Saksonii, następnie został on dyrektorem Departamentu Wyżywienia i Rolnictwa przy generalnym gubernatorze w Krakowie. Człowiek ten w czasie swojej działalności w Warszawie okazywał wielką nienawiść do narodu polskiego i wszystkie rozporządzenia aprowizacyjne na dystrykt warszawski wychodziły z jego podpisem. Po ustąpieniu Naumanna z dystryktu warszawskiego miejsce jego zajął dr Krekierch(fonetycznie), tak samo zajadły polakożerca. Wszelkie zarządzenia o charakterze represyjnym, np. za niedostarczone kontyngenty, wychodziły z dystryktu z podpisem Naumanna czy Krekiera.

Odczytano.