HENRYK PORĘBSKI

Szósty dzień rozprawy, 29 listopada 1947 r.

Przewodniczący: Następny świadek, Henryk Porębski.

Henryk Porębski, 36 lat, z zawodu urzędnik, wyznanie rzymskokatolickie, zam. w Oświęcimiu, w stosunku do oskarżonych obcy.

Przewodniczący: Pouczam świadka w myśl art. 107 kpk, że należy mówić prawdę. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy: Zwalniamy świadka od przysięgi.

Obrona: My także.

Przewodniczący: Proszę, niech świadek powie, co mu wiadomo o całej sprawie, a zwłaszcza w stosunku do oskarżonych siedzących na sali.

Świadek: Do Oświęcimia dostałem się w 1940 r. W 1942 r. zostałem przeniesiony na Brzezinkę i pamiętam tylko SS-manów z tego okresu. Z 1942 r. pamiętam trzecią osobę w pierwszym rzędzie. Nazwiska nie pamiętam, ponieważ starałem się unikać tych ludzi i widziałem ich tylko z daleka.

Przewodniczący: To jest oskarżony Aumeier.

Świadek: Pamiętam oskarżonego stąd, że budził u nas na lagrze strach jako komendant. Pamiętam go z przyjmowania transportów, jakie przychodziły do gazu, pamiętam, jak oporne transporty, które nie chciały wyjść z wagonu, siłą wypędzał. Nocą słyszało się strzelaninę. Rano, jak nasze komanda szły do pracy, widziałem strugi krwi i ludzi zabitych już na rampie i odwożonych do krematorium. W lutym 1942 r. został przyprowadzony jakiś więzień w spodniach i koszuli i na nim miał być wykonany wyrok śmierci przez powieszenie. Pętlę zarzucał ówczesny blokowy SK i miał spuścić zapadkę pod tym więźniem. Wcześniej oskarżony zwrócił uwagę, że ten więzień zostanie powieszony za próbę ucieczki. Gdy blokowy wskutek zdenerwowania nie mógł opuścić zapadki, Aumeier podszedł, spuścił zapadkę i osobiście powiesił więźnia. Uderzyło mnie to, że więzień ten miał włosy, a w obozie wtedy nie nosiło się włosów.

Siedzi właśnie oskarżony Muhsfeld [Mussfeld], którego widziałem przed krematorium I i II. Przyjechał on w 1944 r. z Majdanka. W tym okresie było dość dużo transportów, między innymi jeńców angielskich. Unikałem tego człowieka, ponieważ umiał bić i wyłapywać.

Siedzi oskarżony Koch. Ten zajmował się gazowaniem ubrań, tak zwanym odwszawianiem. Specjalista od szykan, który wyłapywał więźniów za większą ilość papierosów. Miałem zaszczyt instalować radioaparat w jego mieszkaniu. Szykanował podczas apelu i zarządzał kierowanie do SK.

Dalej siedzi „Fajeczka” – tak myśmy go przezywali – oskarżony Plagge. 8 grudnia 1944 r., podczas likwidacji SK, nie wolno było ludziom wyjść do pracy. W tym czasie pod silną eskortą odstawiono do Oświęcimia kilku chorych. Około godziny 10.30 przed południem przyszedł oskarżony Plagge i niezdolnych do marszu odstawił do baraku 27. Poszedł do nich z małokalibrówką, następnie wrócił. Stwierdziliśmy, że rozstrzelał ludzi, którzy nie mogli iść.

Przewodniczący: Czy to dotyczy Plaggego?

Świadek: Tak.

(Świadek pokazuje oskarżonego Buntrocka).

Jego pamiętam, jak przydzielał SK do pracy do „białego domu”. Pamiętam, jak był Rapportführerem czy coś podobnego na jednym z lagrów B i C. Tam było ciężko się dostać przez bramę, rewidował i maltretował więźniów.

Oskarżony Götze, Blockführer, też potrafił dokuczać czy uderzyć więźniów. Chciałem wyjaśnić, że uderzenie dla wyniszczonych więźniów było ciężkie do zniesienia.

Ostatni w drugim rzędzie, Medefind, pilnował magazynów żywności. Czasem udało mi się tam dostać, ale zostałem przepędzony. O maltretowaniu przez niego więźniów mogliby powiedzieć Ruscy, ci jednak bodajże nie żyją.

Jest między oskarżonymi „Żabka” – Kirschner. Tego oskarżonego znam od 1940 r., od pierwszego dnia, kiedy przyszedłem do lagru. Był zupełnie nieudolny przy raportach, co później robił, nie wiem.

Przeprowadzając raz kontrolę płotu, zostałem postrzelony przez posta z wieży obok lagru cygańskiego, który był odizolowany. Wezwano mnie do Blockführera sztabu Plaggego, który mnie poznał i powiedział, że mogę chodzić, gdyż kontrola należy do moich obowiązków.

To by było odnośnie do mężczyzn.

Z kobiet poznaję oskarżoną Mandel [Mandl]. Widziałem ją przy selekcjach, przy pędzeniu ludzi do krematorium. Widziałem oskarżoną przy rewizjach na bloku, zabierała więźniarkom, gdy miały więcej chleba, łyżki i inne przedmioty. Widziałem ją na rampie, przy transportach węgierskich w 1943 r.

Chyba wystarczy.

Przewodniczący: Czy są pytania?

Prokurator Szewczyk: Proszę świadka, jeżeli chodzi o osobę komendanta na przełomie 1943/44 r. Liebehenschela, czy świadek coś sobie przypomina o jego działalności w obozie? Chodzi o konkretny wypadek, czy brał udział w selekcjach na rampie?

Świadek: Ja tego nie mogłem widzieć, bo bocznica została uruchomiona na wiosnę 1944 r., słyszałem jednak.

Prokurator: Co świadek słyszał?

Świadek: Że strzelał.

Prokurator: Czy osobiście świadek widział?

Świadek: Ja tych transportów, które przychodziły na uruchomioną rampę, nie widziałem.

Prokurator Pęchalski: Czy krematorium I i II na Brzezince w lecie 1941 r. działało w dzień i w nocy?

Świadek: W tym czasie przychodziły transporty węgierskie w liczbie od 6 do 24 na dobę. Wagony były tak szczelnie nabite, że po otwarciu drzwi wypadały trupy.

Prokurator Pęchalski: Palono więc w dzień i w nocy?

Świadek: Tak, w krematoriach tych palono w dzień i w nocy.

Prokurator Pęchalski: Czy spotkał tam świadek oskarżonego Muhsfeldta [Mussfelda]?

Świadek: Tak, spotkałem.

Prokurator Pęchalski: Co robiono z popiołami spalonych ofiar?

Świadek: Część rzucano do Wisły, część umieszczano w magazynie, a resztę dołowano.

Prokurator Pęchalski: Chciał świadek coś wspomnieć o spotkaniu z oskarżonym Muhsfeldtem?

Świadek: Tak, spotkałem go raz, lecz go się straszliwie bałem, gdyż bił on bardzo silnie. Mógłby to poświadczyć kapo Morawa, który miał podbite przez niego oko.

Przewodniczący: Czy są jakieś pytania?

Oskarżony Kraus: Czy świadek może sobie przypomnieć, od jakiego czasu byłem w Brzezince?

Świadek: Pamiętam, że od grudnia do zamknięcia łagru.

Oskarżony Kraus: Czy świadek sobie przypomina, kiedy gazowanie w Brzezince zostało wstrzymane?

Świadek: Tak, przypominam sobie, zostało wstrzymane w końcu 1944 r. Kapo krematorium skrył się między więźniami, został jednak wyłowiony przez komendanta krematorium Krausa i później jak słyszałem w Mauthausen.

Oskarżony Kraus: Gdzie miało to się odbyć?

Świadek: Pamiętam, że odbyło się to na obozie cygańskim, robił to Lagerälteste na placu obozowym.

Oskarżony Kraus: Czy świadek to widział?

Świadek: Tak, widziałem.

Przewodniczący: Czy są jeszcze jakieś pytania?

Oskarżony Koch: Proszę o zapytanie świadka, kiedy i gdzie miał on mnie widzieć przy gazowaniu?

Świadek: Ale czego?

Oskarżony Koch: Świadek oskarżał mnie przecież, że brałem udział w gazowaniu.

Świadek: Mówiłem, że oskarżony brał udział w gazowaniu ubrań. Głośne jednak było, że ci, co brali udział w gazowaniu ubrań, brali udział także przy gazowaniu i w krematoriach.

Oskarżony Koch: Ja tylko pytam się o to, czy świadek widział mnie w krematorium przy gazowaniu, kiedy i gdzie.

Świadek: W krematorium oskarżonego nie widziałem.

Przewodniczący: Czy są jeszcze pytania do świadka?

Prokuratorzy: Nie.

Obrona: Nie.

Przewodniczący: Wobec tego zwalniam świadka.