TADEUSZ JABŁOŃSKI

Warszawa, 5 czerwca 1946 r. Wiceprokurator Zofia Rudziewicz przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Tadeusz Jabłoński
Wiek 14 października 1901 r.
Imiona rodziców Stanisław i Eleonora
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Koszykowa 75
Zajęcie intendent Politechniki Warszawskiej
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany
Wykształcenie Akademia Nauk Politycznych

Przed wojną byłem intendentem Politechniki Warszawskiej. W 1939 roku byłem w wojsku, do Warszawy wróciłem w końcu października i zgłosiłem się do politechniki, aby czasowo objąć moją placówkę. Stwierdziłem wówczas, iż podczas bombardowania uszkodzony został budynek chemii i część budynku mechaniki. Gdy wróciłem do stolicy, politechnika była już zajęta przez oddziały wojska niemieckiego (Wehrmachtu). Ulokowali się oni w gmachu głównym i odgrodzili się drutem od reszty terenu. Do politechniki (z wyjątkiem gmachu głównego) można było wchodzić bez przepustki, chociaż w niektórych okresach była ona wymagana. Żołnierze wywieźli całkowite urządzenie gmachu głównego, gdzie znajdowały się biura, kreślarnie i niektóre zakłady. Meble wywieźli częściowo do Jabłonny, gdzie zostały przez Niemców rozkradzione. Zerwano nawet kontakty, wyłączniki i przewody elektryczne ze ścian.

Z chwilą wejścia Niemców wykłady na politechnice n[ie] zostały wznowione; nie wiem, czy wydane było przez Niemców rozporządzenie zabraniające prowadzenia wykładów. Profesorowie i urzędnicy nie otrzymywali poborów. Stworzono komisję likwidacyjną do spraw wyższych uczelni w Warszawie, poza tym Niemcy naznaczyli niemieckiego komisarza wyższych uczelni, Trzschaschela, który urzędował w dziale szkolnictwa na Bagateli. W 1940 SS-mani przyjeżdżali do politechniki i zabierali urządzenia zakładów; zrabowali ten sposób zakład balistyki, konstrukcji dział, część zakładu fizyki pierwszej, geodezji i teletechniki.

Czy SS-mani mieli nakaz rekwizycyjny, tego nie wiem. Profesor Drewnowski, ówczesny rektor, interweniował w tej sprawie u Trzschaschela, lecz bezskutecznie.

Pod koniec 1939 bądź na początku 1940 roku miały odbyć się egzaminy dla dyplomantów. Kto wydał zezwolenie na to, tego nie wiem. Mam wrażenie, iż miało to się odbyć bez zezwolenia władz niemieckich. Zaledwie kilku absolwentów zdążyło zdać egzamin, gdy Niemcy zabronili dalszego prowadzenia egzaminów. Kto wydał ten zakaz, tego sobie nie przypominam.

W 1940 Trzschaschel nakazał zebranie wszystkich akt osobowych w gmachu Wyższej Szkoły Handlowej. Na skutek tego musieliśmy przesłać tam wszystkie posiadane akta personalne pracowników i studentów. Odtąd nikt nie mógł otrzymać zaświadczenia o odbytych studiach, chyba, że z żądaniem tym wystąpiła władza niemiecka.

Pod koniec 1940 roku Niemcy powołali do życia Wyższą Szkołę Techniczną (Höhere Technische Fachschule) z kursem dwuletnim. Dyrektorem był Niemiec Güttinger, jego zastępcą profesor Drewnowski, a po jego aresztowaniu – Niemiec, SA, którego nazwiska nie pamiętam. Güttinger podlegał Trzschaschelowi. W tym okresie przyjeżdżali do nas profesorowie niemieccy i za zgodą dyrektora Güttingera zabierali różne dzieła naukowe z biblioteki i wywozili do Rzeszy.

Do Güttingera przyjeżdżali funkcjonariusze SS-Polizei i po krótkiej konferencji żądali do przejrzenia akt studentów szkoły technicznej.

W jakim celu to czynili, tego nie wiem. Aresztowania wśród studentów były bardzo częste i sądzę, że wizyty SS-manów miały z tym związek. Przeglądanie akt odbywało się w ten sposób, iż brano od razu akta kilku liter, tak iż nie mogłem się zorientować, o co chodzi.

Wszelka praca naukowa była zakazana. W zakładzie wolno było prowadzić jedynie prace badawcze, które mogły przydać się przemysłowi wojennemu.

W 1943 roku politechnika została otoczona przez kilka batalionów SS-Polizei. Nikomu nie wolno było terenu opuścić. Przeprowadzono dokładną rewizję od 9.00 rano do 12.00 bądź 13.00. Zaaresztowano jednego pracownika oraz syna drugiego pracownika, pierwszy został niebawem zwolniony, a syn drugiego siedział długo w więzieniu.

Wśród ciała profesorskiego politechniki były częste aresztowania: rektor Drewnowski przebywał w Dachau, prof. Bryła był aresztowany i wypuszczony, został po raz drugi zatrzymany i zginął w egzekucji ulicznej. Zginął również asystent Kowalczewski. Podczas powstania zginęło kilku profesorów. Rozstrzelano wówczas dwóch pracowników Zielińskich, Grzelaka; zginęli na skutek bombardowania inż. Ruzin i kierownik zakładu wodnego (nazwiska nie pamiętam).

Podczas powstania znajdowałem się na terenie uczelni. 19 sierpnia politechnika została zaatakowana i po walce zajęta przez oddział Wehrmachtu i Ukraińców. Widziałem, że wehrmachtowcy spalili gmach politechniki.

Gdy w końcu marca 1946 roku powróciłem do Warszawy, stwierdziłem, że Niemcy, już po powstaniu, zniszczyli resztę budynków i powywozili urządzenia, np. z kotłowni wywieźli turbogenerator i jeszcze inne motory elektryczne.