OTA KRAUS

Jedenasty dzień rozprawy, 22 marca 1947 r.

(Po przerwie).

Przewodniczący: Proszę poprosić następnego świadka.

Świadek podał co do swej osoby: Ota Kraus, 38 lat, urzędnik prywatny, żonaty, wyznania rzymskokatolickiego, w stosunku do stron obcy.

Przewodniczący: Jakie są wnioski stron co do trybu przesłuchania świadka?

Prokurator Cyprian: Zwalniamy z przysięgi.

Adwokat Umbreit: Zwalniamy.

Przewodniczący: Trybunał za zgodą stron postanowił przesłuchać świadka bez przysięgi.

Niech nam świadek powie, co mu w tej sprawie wiadomo.

Świadek: Byłem więziony przez pięć lat w niemieckich obozach koncentracyjnych: Dachau, Sachsenhausen, Hamburgu, Buchenwaldzie i dwa lata w Birkenau. Chciałbym zwrócić uwagę na zasadniczą różnicę między wszystkimi obozami koncentracyjnymi w Niemczech, gdzie niszczono głównie inteligencję i więźniów politycznych, a Birkenau, gdzie były niszczone całe narody. Główny nacisk był tam położony z początku na niszczenie Żydów, ale gdyby Niemcy wygrały wojnę, stałyby dziś przed krematoriami narody polski i czeski.

Ta organizacja masowego niszczenia całych narodów była kierowana bezpośrednio z Berlina przez urzędy niemieckie, przez niemieckich dostojników, przez niemieckich oficerów, przez niemieckich profesorów i uczonych, głównie lekarzy. O zadaniu, jakie mieli SS-mani, najlepiej świadczy to, że mieli trupią czaszkę na swoich uniformach. Świadkowie tego niszczenia w Birkenau mieli być wszyscy wymordowani, aby ślady tych zbrodni zostały zatuszowane.

Organami wykonawczymi całej tej koncepcji byli członkowie SS, którzy już w ciągu tego procesu okazali się ludźmi pierwotnymi. Mogę potwierdzić, że cały szereg SS-manów niższych funkcji, zwłaszcza Unterscharführerzy, było ludźmi zupełnie niewychowanymi, często byli to analfabeci – przy apelu wielokrotnie widziałem, że zaledwie umieli się podpisać. Wyżsi oficerowie byli jednak wykształceni, fachowo szkoleni, szczególnie do bicia i męczenia niewinnych ludzi. Za te swoje czynności wszyscy SS-mani byli w obozie awansowani i nagradzani krzyżami zasługi. Prawie wszyscy SS-mani nosili te Verdienstkreuze za zastrzelenie więźnia w czasie ucieczki, co zresztą zwykle było tylko inscenizowane. Dostawali za to urlopy i nagrody pieniężne.

SS-mani byli też największymi rabusiami. Wykorzystywali więźniów – ludzi, którzy byli skazani na stopniową śmierć – obdzierali [ich] ze wszystkiego, co miało jakąkolwiek cenę, i od tych najgorszych z ich punktu widzenia, to jest od Żydów, brali wszelkie możliwe przedmioty, jak np. pieniądze, zegarki, brylanty, złoto, bieliznę, papierosy, które były w obozie zabronione. Niektóre rzeczy SS-mani pro forma oddawali administracji obozu, podczas gdy rzeczywiście wartościowe rzeczy zatrzymywali dla siebie i zabierali je do domu. SS-mani przychodzili regularnie do pewnych bloków w obozie w Birkenau i w porozumieniu z blokowymi zabierali jedzenie przeznaczone dla więźniów, a tam, gdzie nic nie otrzymali, szykanowali więźniów i karali ich. SS-mani podawali tzw. meldunki i jeżeli więzień mógł przekupić SS-mana jakimś darem, wtedy tamten wstrzymywał dochodzenie. SS-mani przynosili także do obozu papierosy i sprzedawali je więźniom za duże pieniądze, a często zdarzało się, że takiego człowieka zaufanego dla swojej ochrony zabijali.

Jako najgorszą czynność SS-manów uważam ich prowokację. Mianowicie wykorzystywali oni tęsknotę więźniów do wolności, brali od nich pieniądze i złoto i w decydującej chwili zdradzali ich, aby potem mogli przedstawić się zarządowi obozu jako gorliwie wykonujący służbę i otrzymać za to odznaczenia i nagrody. I wyżsi oficerowie SS regularnie przychodzili do obozu. Mogę np. wymienić Obersturmführera dr. Webera, który chodził do gabinetu dentystycznego, gdzie od więźnia żydowskiego regularnie odbierał rzeczy, które przed czterema dniami zamówił. Dalej SS-mani okradali paczki Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, które były przesyłane z krajów neutralnych dla więźniów i we wszystkich tych czynnościach uczestniczyli i dokonywali masowych mordów na setkach tysięcy ludzi.

Przewodniczący: Czy są pytania do świadka?

Prokurator Cyprian: Chciałbym zapytać świadka o sprawę transportów z Teresina [Terezina – Theresienstadtu].

Świadek: 7 września 1943 r. jechał do Birkenau transport Żydów czeskich, z którego to transportu wbrew zwyczajom nie zabrano ludzi do gazu, lecz wszyscy zostali umieszczeni w obozie BII. Tam byli trzymani przez pół roku, w tzw. kwarantannie. Potem 7–8 września bez jakiegokolwiek wyjątku, mężczyźni, kobiety i dzieci, zdrowi i chorzy, wszyscy zostali wysłani do krematorium. To się stało na rozkaz Berlina, ale my, świadkowie, zakładaliśmy, że oskarżony Höß musi być przyczyną tej nadzwyczajnej kwarantanny.

Prokurator Siewierski: Mam pytanie do świadka.

Przewodniczący: Proszę.

Prokurator Siewierski: Może świadek wyjaśni, jakie szczególne zobowiązania miały władze niemieckie w stosunku do Żydów czeskich zamkniętych w Oświęcimiu. Czy świadkowi wiadomo, że złożono obietnice, że tych Żydów będą za jakąś specjalną cenę przetrzymywać?

Świadek: Wiadomo mi, że w Terezinie Żydzi byli specjalnie trzymani, poza tym były specjalne międzynarodowe komisje, żeby stwierdzić, że Żydom tym dobrze się dzieje.

Prokurator Siewierski: Czy długo ten stan trwał, kiedy ich stamtąd nie wywożono?

Świadek: Ten stan trwał aż do września 1944 r. Wtedy zaczęły nadchodzić ostatnie transporty z Terezina do Birkenau.

Prokurator Siewierski: A pierwszy transport?

Oskarżony: Pierwszy transport przybył do Birkenau w 1940 r. Dalsze transporty przybyły w styczniu 1943 r., 7 września 1943 r., dalej w grudniu 1943 r., w maju 1944 r. i ostatni na jesieni.

Przewodniczący: Świadek jest wolny.