ERICH KULKA

Jedenasty dzień rozprawy, 22 marca 1947 r.

Przewodniczący: Proszę poprosić świadka Kulkę.

Świadek podał co do swej osoby: Erich Kulka, 44 lata, urzędnik, wdowiec, wyznania mojżeszowego, dla stron obcy.

Przewodniczący: Jakie są wnioski stron co do trybu przesłuchania świadka?

Prokurator Cyprian: Zwalniamy z przysięgi.

Adwokat Umbreit: Zwalniamy.

Przewodniczący: Za zgodą stron Trybunał postanowił zwolnić świadka z przysięgi.

Przewodniczący: Co świadkowi wiadomo w sprawie?

Świadek: Byłem w Oświęcimiu od 1942 r. aż do ewakuacji w styczniu 1945 r. Chcę mówić o jednej z największych zbrodni, o likwidacji czeskiego rodzinnego obozu w Birkenau. Do Oświęcimia przybywali więźniowie czescy z Teresina, pochodzenia żydowskiego. Byli wyładowywani na rampie, jak pozostałe narodowości. 80 proc. szło do komory gazowej, 20 proc. do obozu na roboty. 7–9 września 1943 r. przybyło 5 tys. [osób] z czeskiego obozu w Teresinie. Urządzono dla nich nowy obóz rodzinny w Birkenau, odcinek BIId. Ten obóz był nieprzygotowany dla ludzi, miejsce do zamieszkania było nieodpowiednie, były to stajnie dla koni bez podłóg, niepokryte dachem, nieprzygotowane były pościel ani przykrycie. W tym obozie mieszkały kobiety, mężczyźni i dzieci, wszyscy razem. Kierownikiem obozu był niemiecki doktor Arnold [brak nazwiska].

Wszystko się działo pod kierownictwem Oberführera Schwarzhubera oraz Hößa. W obozie tym niszczono ludzi, nie dając dostatecznego wyżywienia, nie opatrując. Stosunki higieniczne były bardzo złe. Doszło tam do zhańbienia człowieka w tym sensie, że urządzenia klozetu były wspólne, dla kobiet i mężczyzn, tak samo umywalnie. Wyżywienie było niedostateczne, SS-mani kradli jeszcze z porcji przydzielonych obozowi i handlowali tą żywnością za wódkę.

Dokładnie pół roku po przyjeździe, 7 marca 1943 r., w dzień urodzin Masaryka, wyznaczono likwidację obozu – Sonderbehandlung. Dowiedzieliśmy się od sekretarki Singerowej, że przyszedł rozkaz z Berlina, aby zagazować cały ten transport. Kierownictwo niemieckie szukało sposobu, jak by to najlepiej zrobić. Do lagru przyszedł Schwarzhuber i kazał pisać listy do domu. Listy pisane były 2 marca z datą 25 marca i [Schwarzhuber] powiedział, że tak długo będzie trwać cenzura. Zarządził [też], by zrobić wykaz wszystkich więźniów, że wyjadą do nowego obozu w Heidelbergu, gdzie będą żyć z rodzinami. Myśmy zwrócili uwagę tym więźniom, że tam się szykuje zagazowanie całego obozu, ale nikt temu nie chciał wierzyć. 2 marca przeprowadzono wszystkich z tego transportu do obozu A, tylko chorzy i słabi zostali w BII. Było ich 3860 ludzi. Wieczorem o [godz.] 6.00 w całym obozie nakazano ścisłą Lagersperre. Przy każdym bloku wszystkich siedmiu obozów w Birkenau zostali postawieni SS-mani z karabinami. Schwarzhuber wybrał 40 kapo niemieckich i odjechał samochodem ciężarowym do obozu BIIa, tam wszystkich załadowano do aut w obecności SS-manów i psów i odwieziono do krematoriów I i II Birkenau. Do ostatniej chwili im mówiono, że jadą na transport, pozwolono im zrobić paczki, a gdy w ostatniej chwili blokowi w bloku BIIa próbowali wywołać bunt, [SS-mani] zabili ich i wrzucili z powrotem do bloku. To gazowanie odbywało się w krematoriów I i II w Birkenau w obecności całej świty.

To była pierwsza likwidacja tego obozu. Chcę jeszcze wspomnieć, że w lutym 1943 r. przybyła do Birkenau komisja z Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. Eichmann, Pohl, Höß obejrzeli wszystko, poczynili wszelkie kroki do zniszczenia tego obozu. Eichmann kazał wezwać żonę Edelsteina, poprzednio kierownika getta w Theresianum [Theresienstadt] i zapytał ją, gdzie znajduje się mąż, chociaż dobrze wiedział, że jest w bunkrze bloku 11. 20 czerwca 1943 r. wyciągnięto Edelsteina z bunkra, zabrano go z całą rodziną z obozu i rozstrzelano.

Tak zostało jeszcze w obozie 40 tys. osób, które przybywały do obozu od grudnia 1943 do kwietnia lub maja 1944 r. Po pół roku nastąpiła druga likwidacja.

Przed drugą likwidacją zrobiono uprzednio selekcję. Wybrano kobiety i mężczyzn zdolnych do pracy. Tysiąc mężczyzn wysłano do Schwarzharz, 2000 wysłano do Hamburga, Stutthofu. Wybrano 80 chłopców w wieku 14–16 lat, których przeznaczono na uczniów do fabryk niemieckich. Później ich tam wywieziono. Całą resztę, 7–8 tys., zlikwidowano 10, 12 lipca 1943 r. Schwarzhuber i Kramer to czynili. Byłem na indagacji Kramera w [Bergen-] Belsen 6 sierpnia 1945 r. i zapytałem Kramera, kto zlecił tę akcję. Powiedział, że dokonano tego na rozkaz Berlina i Hößa i że on tylko przeprowadzał to, co Berlin i Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy rozkazywali. Chcę podkreślić, że trzymanie tych ludzi przez pół roku, pozwolenie im żyć pół roku razem – a było wiele kobiet, mężczyzn i dzieci – to była największa zbrodnia, można to nazwać żydowskimi Lidicami.

Po drugie chciałbym podkreślić, że Niemcy okłamywali, nie pozwalali, aby nazwę Birkenau łączyć z nazwą Oświęcim. Wszystkie listy z obozu czeskiego więźniowie pisali na zwykłych kartach, a nie na kartach lagrowych, i miały adres Birkenau, ulica, numer. Innym razem zmuszono do pisania w komorze gazowej. Chodzi o transport węgierski w Valce. To była tzw. Aktion Höß. Trwała od kwietnia do sierpnia 1944 r. Przybyło wówczas do Birkenau 40 tys. Żydów węgierskich, którzy w okropnych okolicznościach zostali zniszczeni. A krematoria paliły dziennie ok. 20 tys. ludzi. Te ofiary były zmuszone pisać w aptece krematorium listy do swoich krewnych, które Grabner zawiózł do Budapesztu, na Węgry, i tam rozesłał. Zachęcano tych krewnych, ażeby również przybyli do obozu. Widziałem sam, jak Höß kilkakrotnie w czarnej limuzynie był ze swoją świtą na rampie Birkenau i patrzył na rozdział tych węgierskich transportów. Prowadzili tę sprawę w obozie: Schwarzhuber, Josef Kramer, Buntrock, Hössler.

Chcę jeszcze powiedzieć o jednym transporcie, który przybył z Theresienstadtu. Były to polskie dzieci [pochodzące] z Białegostoku. To wydarzyło się na początku września 1943 r. Było 1200 dzieci z zakładu charytatywnego, które bezpośrednio z pociągu szły do gazu. Höß jako główny komendant obozu oświęcimskiego musi o tym transporcie wiedzieć. Po półrocznej kwarantannie obozu czeskiego chodziły wieści, że są oni utrzymywani jako zakładnicy za jeńców niemieckich w Afryce i że po spełnieniu warunków politycznych będą mogli powrócić do Theresienstadt. Powołuję się tu na książkę Krausa „Fabryka śmierci”, która podaje dokładne dane dotyczące wszystkich tych liczb.

Tatuażu był szereg serii. Tatuowanych było 392 tys. [osób]. Z tego 266 tys. mężczyzn i 110 tys. kobiet oraz 16 tys. [więźniów] z obozu cygańskiego, który miał osobną numerację.

Chcę jeszcze podkreślić, że SS-mani nie byli tylko Niemcami z Rzeszy, było wśród nich również wielu, a ostatnim okresie większość, tzw. volksdeutschów – byli to Rumuni, Słowacy, Polacy, wszystkie narodowości, które Niemcy okupowali. Wszyscy ci SS-mani volksdeutsche byli tak samo okrutni jak reichsdeutsche i pomagali w [realizacji] niemieckiej koncepcji zniszczenia wszystkiego, co nie jest niemieckie. Wykazywali oni brutalnym postępowaniem swoje rechtsdeutsche Gesinnung, aby uzyskać odznaczenia i awanse.

Byłem obecnym przy budowaniu krematorium jako ślusarz, który to zawód w obozie wykonywałem, miałem więc dostęp do wszystkich obozów i do wszystkich technicznych urządzeń. Widziałem, jak Niemcy z wielką gorliwością stale zwiększali możliwości krematoriów. Często zjeżdżała cała komisja lekarzy, techników i uczonych z Berlina, która badała to gazowanie i dawała wskazówki, jak to niszczenie ludzi stale ulepszać.

Przewodniczący: Świadek powiedział, że z tych transportów czeskich zabierano do pracy kobiety i dzieci [w wieku] 14–16 lat?

Świadek: Oni zniszczyli wszystkich, oddzielili tylko chłopców [w wieku] 14–16 lat, których wyznaczyli jako z uczniów do wysłania do Rzeszy.

Przewodniczący: Dużo tam było dzieci?

Świadek: 700–800 dzieci, które zostały wysłane, a wszystkie pozostałe zostały zabite. Matki, które miały dzieci, również musiały iść do gazu. A gdy wybierali do robót przed drugą likwidacją, to matki, które miały dzieci i nie dały się od nich odłączyć, musiały również iść do gazu.

Przewodniczący: Wyboru nie miały?

Świadek: Nie miały wyboru.

Przewodniczący: Świadek zaznaczył m.in., że Höß był zawsze obecny przy selekcjach transportów.

Świadek: Dwa razy widziałem Hößa, który przyjechał czarną limuzyną i stał ze swoją świtą na rampie, przyglądając się, jak Kramer i inni dokonywali selekcji tych transportów.

Przewodniczący: Czy Höß sam oddzielał kobiety, dzieci?

Świadek: Nie, tylko się przyglądał. Pod jego nadzorem to się robiło.

Przewodniczący: [To] znaczy[, że] był świadkiem?

Świadek: Był świadkiem, sam bezpośrednio tego nie czynił. Jednakże Kramer mówił, że robił wszystko na rozkaz komendanta Oświęcimia I, którego głównym dowódcą był Höß.

Przewodniczący: Świadek w swoich zeznaniach użył wyrażenia „Aktion Höß”. Co świadek przez to rozumie?

Świadek: SS-mani i SS-manki mówili, że Höß udał się na Węgry i tam organizuje transporty Żydów węgierskich do Oświęcimia. Mówi im, że będą wysiedleni.

Przewodniczący: To znaczy, że przez tę „Aktion Höß” należało rozumieć głównie zniszczenie ponad 400 tys. Żydów węgierskich?

Świadek: Tak jest.

Prokurator Siewierski: Mam pytanie do świadka. Czy świadek sam miał okazję widzieć Hößa w obozie?

Świadek: Widziałem Hößa na rampie śmierci w Birkenau. W samym obozie go nie widziałem.

Prokurator Siewierski: Czy Höß bywał tam, w Birkenau, gdzie siedzieli ci przywiezieni z Teresina?

Świadek: Słyszałem, że Höß był w Birkenau w tym obozie, w którym przebywali przywiezieni z Teresina. Był też w tym okresie, gdy przybyła tam niemiecka komisja, na krótko przed likwidacją. Słyszałem to od więźniów z odcinka B IId, dokąd codziennie chodziłem jako ślusarz.

Prokurator Siewierski: Ilu obywateli czechosłowackich z tych transportów z Teresina straciło życie?

Świadek: Szacuję na 70 tys.

Prokurator Siewierski: A innych jeszcze przywiezionych – wszystkich razem?

Świadek: Obywateli czeskich – 150 tys.

Prokurator Siewierski: Może świadek wyjaśni, kogo osadzono w tym obozie w Teresinie?

Świadek: W Teresinie byli umieszczani Żydzi z powodów rasowych, ale byli także więźniowie polityczni i inteligencja czeska. [Osadzono ich] w małej twierdzy – było to ciężkie więzienie. Ci również przybyli do Oświęcimia i do Birkenau. Sam pamiętam dobrze dwa transporty czeskiej inteligencji, które przybyły w lutym 1943 r. Było ich ok. 1500, a odjechali na jesieni 1943 r. do Buchenwaldu.

Prokurator Siewierski: Z tego transportu dużo zginęło w Oświęcimiu?

Świadek: Dużo. Można liczyć, że zginęło ich 800–1000. Dokładnie nie wiem, gdyż niektórzy przybyli też do Oświęcimia, gdzie ja nie byłem, byłem tylko w Birkenau. Ten obóz znałem dobrze, tam chodziłem wszędzie.

Adwokat Ostaszewski: Mam pytanie do świadka. Świadek mówił o „Aktion Höß”, że Höß jeździł wtenczas na Węgry. Czy to było z inicjatywy i własnej chęci samego Hößa, czy też jeździł na skutek takiego czy innego rozkazu?

Świadek: Na pewno nie była to jego własna inicjatywa. Jeździł tam na rozkaz z Berlina.

Adwokat Ostaszewski: [To] znaczy[, że] przez „Aktion Höß” należy rozumieć nakaz z Berlina, ale wykonany przez Hößa.

Adwokat Umbreit: Świadek wspomniał o komisji lekarskiej, która przyjeżdżała sprawdzać działalność krematoriów. Czy byli to sami lekarze SS, czy byli to tzw. prominenci ze świata naukowego niemieckiego, ludzie cywilni?

Świadek: Widziałem w obozie, jak przyjeżdżały w eleganckich automobilach osoby cywilne, jak również z Wehrmachtu i w uniformach SS. I zawsze między SS-manami mówiło się, że są to komisje z Berlina. Widziałem te cywilne firmy, które robiły montaże w krematorium. Pamiętam, że była firma z Frankfurtu. Chodzili z nimi niemieccy technicy cywilni i wojskowi. Sądząc z ich postępowania, można było przypuszczać, że to wysoko postawieni funkcjonariusze. Zwykle po każdych odwiedzinach dochodziło do nowych udoskonaleń urządzeń obozowych, które się poprawiało.

Adwokat Umbreit: [To] znaczy, że to nie były przyjazdy poszczególnych jednostek, ale robiły wrażenie urzędowych?

Świadek: Takie właśnie było moje wrażenie.

Przewodniczący: Świadek jest wolny.

Zarządzam przerwę do godz. 16.00.