ANTONINA MIKLASZEWSKA, WIKTORIA MIKLASZEWSKA

W szkole przy ul. Stojanowskiej stali Niemcy parę miesięcy. Tu się odbywało rozstrzeliwanie ludzi. Widziałam, jak prowadzili zatrzymanych, ręce w tył – prowadziło ich czterech. Ten, co strzelał, stale był z papierosem w zębach. Widziałam to przez okno domu przy ul. Remiszewskiej 27 (i dziś tu mieszkam). Myśmy tu wszyscy widzieli to rozstrzeliwanie, kto tylko od frontu mieszkał. Często widziałam, jak Żydów tam rozstrzeliwali przy ul. Handlowej w okopach. Jeszcze nie zakopani byli, to wrony dziobały trupy. Jak kogoś zabili, to jeszcze życia nie skończył, to gonili Żydów, żeby ich zakrywali żywcem. A Niemiec kopał Żydów, żeby się spieszyli prędko go nakryć, a zabitego kopał do dołu.

Ja prawie martwa byłam, jak prowadzili do dołu. Mówiłam do męża, że jak to dłużej potrwa, to ja nie wytrzymam. Chciałam uciekać z tego mieszkania, bo nie mogłam patrzeć na to.

Tu stało gestapo, a ten, co rozstrzeliwał, to przyjeżdżał. Jak widzieliśmy, że on jechał samochodem, to wiedzieliśmy, że będzie ofiara.

W przybudówce mieszkał woźny, który był ich pomocnikiem, bo mu kazali. Nad woźnym ktoś mieszkał. W szkole przeważnie byli oficerowie, szeregowego nie było widać, tylko byli sami oficerowie.

12 października 1946 r.

W obecności niepiśmiennej Miklaszewskiej Wiktorii za niepiśmienną Miklaszewską Antoninę

ul. Remiszewska 27

Tykowa Teresa