MARIAN KOPTA

Dwunasty dzień rozprawy, 6 grudnia 1947 r.

Przewodniczący: Proszę, następny świadek, Marian Kopta.

Pouczam świadka w myśl art. 107 kpk, że należy mówić prawdę. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy: Zwalniamy świadka od przysięgi.

Obrońcy: My także.

Świadek Marian Kopta, 35 lat, urzędnik, wyznanie rzymskokatolickie, w stosunku do stron obcy.

Przewodniczący: Proszę świadka, by przedstawił Trybunałowi, których oskarżonych poznaje i co może konkretnego powiedzieć o ich zachowaniu w obozie, biciu, znęcaniu się.

Świadek: Do Oświęcimia przybyłem 14 czerwca 1940 r. i przebywałem do końca października 1944 r. Po paromiesięcznym okresie pracowałem na tak zwanym komando Reinigerów, do którego zadań należało zamiatanie biur, Oddziału Politycznego, mieszkań Blockführerów i urzędników komendantury. Pracując przez dłuższy okres jako sprzątacz w Oddziale Politycznym, miałem wgląd w czynności oskarżonego Grabnera. Jako szef Oddziału Politycznego był on panem obozu przez okres aż do przybycia Liebehenschela. Można powiedzieć, był panem życia i śmierci.

Wszystkie przesłuchania odbywały się w jego pokoju i w biurach Oddziału Politycznego.

Po każdym przesłuchaniu często byłem wzywany, aby sprzątnąć krew i wyrzucić połamane kije.

Oskarżony Grabner, mogę stwierdzić na pewno, brał udział w rozstrzeliwaniu. Karabin, którym rozstrzeliwał na bloku 11. i w krematorium obok obozu centralnego, znajdował się w szafie u sekretarza Grabnera – Kirschnera. Gdy było rozstrzeliwanie, Grabner zabierał karabin i widziałem go, jak wychodził z krematorium.

Oskarżony Grabner był przy pierwszej próbie użycia gazu, gdzie zagazowano kilkuset jeńców rosyjskich i wybranych chorych więźniów. Brał udział w próbach gazowania w krematorium.

Mogę stwierdzić, że Grabner wraz z pomocnikiem Dylewskim sprawdzał klapy, przez które dostawał się cyklon.

Oskarżony Grabner w masce gazowej przebywał na obozie w czasie pierwszej próby.

Prawie wszystkie wyroki śmierci, które wykonano w obozie, były przede wszystkim z polecenia szefa Oddziału Politycznego. Wyjątkowo niewiele było wyroków, które przyszły spoza obozu w pierwszych miesiącach 1941 r.

Między innymi wyrok na zakładników krakowskich, wśród których znajdował się były prezydent Krakowa Czuchajowski.

Poza tym w obozie odbywały się fikcyjne przesłuchania dostarczonych ludzi ubranych po cywilnemu. Przyjeżdżało gestapo, a przy przesłuchaniach obecny był Grabner.

Mogę stwierdzić, że wyszukane tortury, tak zwaną huśtawkę, stosował pierwszy pomocnik Grabnera, Boger. Polegało to na tym, że rurę żelazną stawiano między dwa biurka, na której osadzano więźnia. Byłem świadkiem takiej egzekucji. Gdy zemdlony więzień spadał, polewano go wodą.

Przewodniczący: Świadek zetknął się z oskarżonym Aumeierem?

Świadek: Mniej więcej w 1942 r., kiedy przyszedł pierwszy transport kobiet. Ponieważ pracowałem w komendanturze, a obok znajdował się szereg budynków, gdzie był obóz kobiecy, miałem możność obserwowania.

W czasie segregowania przez Aumeiera, chciałem się odezwać do mego kolegi. Aumeier podskoczył do mnie i uderzył mnie w twarz.

Aumeier bardzo często bywał na Oddziale Politycznym i przy przesłuchaniach w obecności Grabnera.

Przewodniczący: Czy świadek widział oskarżonego Aumeiera przy selekcjach?

Świadek: Tak.

Przewodniczący: A co do dzieci?

Świadek: Gdy w 1941 r. przyjechały kobiety z dziećmi, zaprowadzono je pod bramę obozu i widziałem, jak Aumeier odrywał dzieci od matek i kierował do krematorium.

Przewodniczący: A w stosunku do innych oskarżonych?

Świadek: Poznaję Liebehenschela i nie mogę dużo powiedzieć. Powołując się na to, co czytałem w gazetach, że Liebehenschel zrobił sanatorium z Oświęcimia – o ile tak było, to nie stało się to za jego przyczyną. Pracując na barakach, mieliśmy dostęp do radia SS-manów, gdy ci przed południem byli na służbie, i wiedzieliśmy, co się dzieje w świecie. W 1943 r. świat więcej interesował się Oświęcimiem. Zamieniono Hößa na Liebehenschela. Aresztowano Grabnera i zrobiono fikcyjną rozprawę w Weimarze. Zasadniczo zmienił się reżim: dotychczas wymierzano karę chłosty bezpośrednio, a następnie oficjalnie po badaniu lekarskim. Każdy był zdolny do otrzymania kary i lekarz nikogo nie odrzucił.

Co do oskarżonego Plagge, gdy przybyłem w 1940 r. do obozu z pierwszym transportem, skierowano mnie na kwarantannę, gdzie przez cały dzień uprawiano gimnastykę. Po prostu cały dzień kazano biegać i wykonywać różne rozkroki. Palitzsch, siedząc z fajeczką, dyrygował niemieckimi kapami, którzy gnębili więźniów „gimnastyką” do utraty przytomności.

Przewodniczący: A co świadek wie o oskarżonym Nebbe?

Świadek: Oskarżony Nebbe był szefem sztabu kompanii. Mieszkał on w baraku niedaleko bloku, tak że przychodzących więźniów często bił i szykanował. Ja należałem do komanda sprzątaczy, które sprzątało także jego pokój. Razu pewnego tak kopnął kalifaktora za to, że nie posprzątał dobrze jego pokoju, że ten przez dłuższy czas nie mógł przyjść do siebie. Był on właściwie złodziejem, gdyż żył z tego, co mu dostarczyli więźniowie. Dostarczano mu więc margarynę, kiełbasę i wiele innych rzeczy. Raz złapał mnie, jak miałem w kieszeni kostkę margaryny, odebrał mi to i powiedział, że zrobi meldunek. Ponieważ jednak margarynę mi zabrał, widocznie przez to nie zrobił meldunku.

Przewodniczący: Czy są jakieś pytania do świadka?

Prokurator Szewczyk: Na jakich komandach świadek odbywał służbę?

Świadek: Początkowo pracowałem przy wbijaniu pali przy budowie ogrodzenia w obozie. Później w komandzie kosiarzy.

Prokurator Szewczyk: A w Entwesungskammer?

Świadek: Nie pracowałem nigdy, byłem bowiem tylko w obozie centralnym.

Prokurator Pęchalski: Przez dłuższy czas pracował świadek w Oddziale Politycznym. Jak świadek zeznał, często musiał sprzątać połamane kije i ścierać krew z pokoju Grabnera. Czy huśtawka, czy kozioł stały tam stale?

Świadek: Te rzeczy stały stale tam, gdzie były przesłuchania.

Prokurator Pęchalski: Czy świadek widział tych ludzi? Jak oni wyglądali po przesłuchaniu?

Świadek: Przeważnie wynoszono ich do szpitala.

Prokurator Pęchalski: To znaczy, że o własnych siłach nie mogli iść?

Świadek: Tak jest, leżeli przeważnie na korytarzu aż przyszli do siebie i mogli odejść o własnych siłach lub byli wnoszeni przez sanitariuszy do szpitala.

Prokurator Pęchalski: Czy stosunek SS-manów do Grabnera był służbowy i czy bali się go?

Świadek: Tak jest.

Prokurator Pęchalski: Pytam się dlatego, że oskarżony Grabner mówił, że wpływał na SS-manów, lecz nie mógł ich zmusić do tego, gdyż załoga jego była niezdyscyplinowana. Jak było w rzeczywistości?

Świadek: W rzeczywistości władcą był tam Grabner i wszyscy się go bali. Był on bowiem wyższym asystentem policji kryminalnej.

Przewodniczący: Czy są jakieś pytania obrony?

Obrońca Kossek: Chciałem się zapytać, czy za czasów rządów Liebehenschela więźniowie czuli się lepiej?

Świadek: Tak jest.

Obrońca Kossek: Świadek powiedział, że Berlin zarządził zmianę kursu. Czy świadek widział taki rozkaz?

Świadek: Rozkazu nie widziałem, lecz przypuszczałem po faktach. Była bowiem wtedy komisja z Berlina, badająca stosunki panujące w obozie.

Obrońca Kossek: Świadek wie, że po Liebehenschelu przyszedł znów Höß?

Świadek: Wiem.

Prokurator Szewczyk: Chciałem oświadczyć, że jest znów miejsce na pomyłki. Nie Höß bowiem wrócił na miejsce Liebehenschela, lecz Baer objął kierownictwo obozu.

Przewodniczący: Czy oskarżony Grabner chce złożyć oświadczenie lub postawić pytania?

Oskarżony Grabner: Chciałem zapytać świadka, gdzie się to urządzenie, tak zwana huśtawka, znajdowało.

Świadek: Znajdowało się w baraku politycznym, tam gdzie dokonywano przesłuchań. Były nawet dwie huśtawki. Oskarżony Grabner na pewno był nieraz przy tych przesłuchaniach obecny.

Oskarżony Grabner: Chcę zaznaczyć do oświadczenia świadka, że w pokoju, gdzie ja urzędowałem, nie było ani huśtawki, ani krwi. Muszę również odrzucić jego oświadczenie, jakobym kiedykolwiek przychodził na obóz z karabinem.

Świadek: W pokoju oskarżonego Grabnera nie było huśtawki, ale chodził on do pokoju, gdzie były przesłuchania i gdzie ta huśtawka się znajdowała. Podczas pierwszego przesłuchania w 1941 r. zostali aresztowani pracownicy Bekleidungskammer i Unterknuftkammer, ok. 15–20 więźniów. Wszyscy byli przesłuchiwani właśnie w pokoju Grabnera. W dniu tym doszło do tego, że więźniowie nie wyszli do pracy. Na drugi dzień, będąc w Oddziale Politycznym, w pokoju Grabnera widziałem przy sprzątaniu, że ściany i podłoga miały ślady krwi.

Oskarżony Grabner: Chcę oświadczyć, że świadek nie mógł tego widzieć, ponieważ to nie zgadza się z prawdą, a ponadto, że nie miał nigdy dostępu do pokoju służbowego w ciągu dnia.

Świadek: W ciągu dnia miałem dostęp do pokoju, gdyż byłem za sprzątacza u Grabnera. Niech sobie to oskarżony przypomni. Sprzątanie odbywało się zawsze wieczorem lub rano, SS-mani bowiem nigdy nie usuwali żadnych śladów krwi ani nie wyrzucali połamanych kijów.

Oskarżony Grabner: Chciałem jeszcze zapytać świadka, skąd wie, że to ja byłem przy przesłuchaniach, skoro nie był obecny przy badaniu?

Świadek: Szef Oddziału Politycznego musiał być u siebie, jeżeli przesłuchanie odbywało się w jego pokoju. Jeżeli przesłuchiwano w innych pokojach, to wtedy zupełnie słusznie mogło nie być przy tym Grabnera.

Oskarżony Grabner: Czy wolno mi jeszcze postawić świadkowi pytanie?

Czy świadek przypomni sobie, względnie wie, gdzie znajdował się w tym czasie mój pokój służbowy?

Świadek: Na parterze, w budynku SS-rewiru, ostatni pokój od Standortverwaltungu.

Oskarżony Liebehenschel: Do oświadczenia prokuratora chciałbym wyjaśnić, że oddałem obóz 8 maja 1944 r. byłemu komendantowi Hößowi, który znowu ze swej strony oddał obóz nowemu komendantowi Baerowi. Ja nowego komendanta Baera nie widziałem w ogóle, tylko Höß oddawał obóz, zdając jego stan liczebny. O ile mi wiadomo, Höß w czasie swego drugiego pobytu w obozie w Oświęcimiu, przeprowadził tak zwaną akcję węgierską.

Prokurator Szewczyk: Co do wyjaśnień oskarżonego Liebehenschela, to jest istotnie prawdą, że oddał obóz Hößowi, gdyż został zwolniony natychmiast, z poleceniem oddania Hößowi i z tym, że Höß przeprowadzi tę akcję, ale równocześnie przyszła nominacja dla Baera, który objął obóz jako komendant, ponieważ Höß po odejściu Liebehenschela komendantem nie był.

Świadek: Chciałbym jeszcze powiedzieć o oskarżonym Kirschnerze. Był to jeden z najbardziej krwiożerczych SS-manów z załogi obozu. Asystował i brał czynny udział przy biciu i przy transportowaniu więźniów.

Przewodniczący: Zarządzam pięciominutową przerwę.