Dnia 29 listopada 1947 r. w Radoszycach Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich z siedzibą w Radomiu w osobie członka Komisji, podprokuratora Sądu Okręgowego T. Skulimowskiego, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 kpk, świadek zeznał, co następuje:
Imię i nazwisko | Marcin Bańburski |
Wiek | 50 lat |
Imiona rodziców | Mateusz i Agnieszka z Wielkopolanów |
Miejsce zamieszkania | wieś Pakuły, gm. Grodzisko, pow. konecki |
Zajęcie | rolnik |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Karalność | niekarany |
Stosunek do stron | obcy |
Na początku 1941 r. przez trzy i pół roku pracowałem jako woźny na posterunku żandarmerii niemieckiej w Radoszycach. Komendantem posterunku był Kort, zastępcą Epner, a później Leit, [byli też] żandarmi: Sztryber, Meler, Rozward vel Rozwald, Wakier [Walter?], Freitag, Tuszyński. Widziałem, jak na posterunek żandarmerii doprowadzano różne osoby, które w czasie przesłuchań bito gumą. Doprowadzono m.in. Stanisława Wojnowskiego, którego w czasie przesłuchania strasznie pobito. Bili go Rozward, Sztryber, Epner gumami po głowie i całym ciele. Jak się później dowiedziałem, Wojnowskiego zabito, a ciało pochowano w ogrodzie koło posterunku. Widziałem, jak to miejsce, gdzie został zakopany Wojnowski, grabił jakiś żandarm, żeby zatrzeć ślady. Za co Wojnowskiego aresztowano, nie wiem.
O innych zabójstwach dokonanych przez miejscowych żandarmów nie wiem. Słyszałem tylko od ludzi, że w terenie zabijali ludzi. Tych, których przywozili do Radoszyc, po przesłuchaniu i biciu odstawiali do Końskich.
Zwłoki Wojnowskiego po wyzwoleniu zostały wykopane i przewiezione na miejscowy cmentarz.