RUDOLF SCHMIDT

1. [Dane osobiste:]

Kapral Rudolf Schmidt, ur. 17 marca 1912 r., krawiec [nieczytelne] z Jarosławia, żonaty, jedno dziecko.

2. [Data i okoliczności aresztowania:]

Zostałem aresztowany 17 grudnia 1939 r. w Jarosławiu, przy przejściu granicy na rzece San.

3. Nazwa obozu:

Archangielska obłast, 40 łagier NKWD, kolonia 29.

4. Opis obozu i więzienia:

W pierwszych dniach aresztowania po przejściu granicy byłem przytrzymany w domu pana Witolda Czartoryskiego w Sanoku. Zamknęli mnie mokrego w zimnym pokoju na godzinę. Przytrzymano mnie dwa dni o głodzie i zimnie, po dwóch dniach odstawiono do więzienia do Sieniawy i tam przebywałem do 21 grudnia, też o głodzie i w zimnie. Po przebyciu tej tortury zostałem przewieziony 23 grudnia do Przemyśla do więzienia. Gdy przyszedłem na celę, znachodziło się tam bardzo dużo jeńców i więźniów, kobiet i dzieci. Rozpacz mnie ogarnęła, ale trudno. Siedziałem w Przemyślu od 21 grudnia 1939 r. do 17 lutego 1940 r. Przeżycia były bardzo ciężkie. Dawano dziennie na śniadanie 20 dag chleba i mały garnuszek ciepłej wody, na kolację 20 dag chleba i trochu żuby [zupy] z surowymi końskimi płucami i z brukwią. Takie było życie w więzieniu w Przemyślu. Wszy to chodzili formalnie po ścianach. W małej celi znachodziło się nas 60 do 80, spanie było na ziemi, jeden na drugim; do ustępu gdy ktoś potrzebował, to szedł po głowach swoich kolegów, a z tego kibla wszystko się lało na ziemię, ciężko się było doprosić go opróżnić. Zaczęła się epidemia, dużo pozabierali do szpitala. Gdy z domu podane byli komu paczki, rozwijali ich, sobie brali i, co było lepszego, wybierali, a my z głodu padali jak muchy.

17 marca 1940 r. zabrali część nas z więzienia, załadowali w zimne wagony towarowe i wieźli nas do Rosji. Podczas transportu dawano nam selołki [?] i wiadro wody na wagon 36 ludzi, gdzie każdy był spragniony jeść i pić. Jak się kto dopominał o wodę lub o jedzenie, to wyprowadzano go za wagon i bito lub zakuwano w kajdanki.

Gdyśmy przyjechali do Charkowa, pobyliśmy dni kilka i rozdzielono nas po obozach łagiernych do prac ziemnych. Zostałem skazany na pięć lat łagrów, ciężkich robót. Z Charkowa zawieziono nas do Nikołajewa [?] i trzymano nas osiem miesięcy, a potem w łagrach, gdzie przeżywałem ciężkie chwile. Dali normę kopania ziemi 360 [nieczytelne] dziennie, później dochodziło do 500. Jak kto nie wyrobił normy, wsadzali do karceru, rozbierali do koszuli i nie dawali jeść, a nazajutrz pędzili do roboty o głodzie i prawie nago. Warunki byli bardzo ciężkie, spaliśmy na gołych narach, w tym, cośmy chodzili.

Zostałem wypuszczony 14 marca 1942 r. Z powodu tego, że nie chciałem pracować, bito mnie i możono głodem, ale wytrzymałem. O śmierci zgłaszam: posterunkowy W. Drabik został zastrzelony w łagrach, Wolski ze Stanisławowa, Stanisław Kosielski, asp. Grudny [?].

11 lutego 1943 r.