FRANCISZEK KROKOWSKI

29 sierpnia 1966 r.

Sąd Powiatowy w Mławie

Przewodniczący Sądu Powiatowego Ryszard Juszkiewicz na posiedzeniu jawnym rozpoznał sprawę: rekwizycja z urzędu.


Imię i nazwisko Franciszek Krokowski
Data i miejsce urodzenia 15 kwietnia 1915 r. w Starej Wiśle
Imiona rodziców Henryk i Julianna
Miejsce zamieszkania Iłowo, ul. Lipowa 12

[Świadek], po złożeniu przyrzeczenia, złożył wyjaśnienia następującej treści:

W okresie okupacji mieszkałem we wsi Mławka, w pobliżu Mławy. Byłem w domu przy rodzicach i pomagałem im w gospodarstwie. Oprócz tego pracowałem zarobkowo jako furman swoimi końmi. Znalazłem pracę m.in. w Iłowie, w obozie dziecięcym, który się mieścił przy ul. Leśnej. Zacząłem tam pracować pod koniec 1942 r. Zarabiałem dziennie 14 marek. Woziłem węgiel i produkty żywnościowe z magazynu na teren obozu.

Obok obozu dziecięcego był obóz dla ludzi dorosłych. Ludzie dorośli mieścili się w jakichś ośmiu barakach. W obozie tym byli i mężczyźni, i kobiety, przysyłani w celach rehabilitacji z Niemiec. Dzieci, które przebywały w obozie dziecięcym, były przywożone z Niemiec od Polek, Rosjanek, które będąc na robotach przymusowych, miały dzieci. Dzieci były bardzo małe, najwyżej do dwóch lat. Było ich kilkadziesiąt, dokładnie nie mogę określić ile. Umierały bardzo często. Co było przyczyną ich śmierci, tego nie wiem, gdyż do pomieszczeń, w których przebywały, nie wpuszczano nikogo. Kiedy dzieci umierały, miałem polecenie wywożenia ich [zwłok]. Chowano je w trumnach. Grzebano je w grobach indywidualnych. Nazwisk na krzyżach nie było, a jedynie numery. Pod koniec okupacji pod lasem iłowskim, w pobliżu ul. Staszica, pochowano ok. 200 dzieci.

Dorosłych pochowano podobną liczbę. Grzebali tych zmarłych niewolnicy radzieccy, którzy byli w pobliżu tego obozu dziecięcego, bądź obsługa tego obozu, ja ich tylko wywoziłem. Groby te nie są otoczone opieką. Trafiłbym do tego miejsca.

Kiedy wojska radzieckie zajęły Iłowo, ludzie wzięli [na wychowanie] dzieci, które pozostały w obozie. Wiele z nich przysposobili przez sąd, dużo dzieci żyje w Iłowie.

Niemiecka obsługa obozu uciekła. Kierownikiem [gospodarczym] obozu był Niemiec o nazwisku Dardat [Wardat], imienia nie pamiętam, chodził ubrany w czarnym mundurze, był wysoki, dobrze zbudowany.

Czy były tam dzieci z Zamojszczyzny, tego nie wiem.

Obsługa obozu była niemiecka.