JANINA FABRYKIEWICZ

Dnia 15 grudnia 1971 r. w Iłowie, pow. mławski, Ryszard Juszkiewicz, sędzia Sądu Powiatowego w Mławie, z udziałem protokolantki Ewy Jakubowskiej przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka. Świadka uprzedzono o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, po czym świadek stwierdza własnoręcznym podpisem, że uprzedzono ją o tej odpowiedzialności (art. 172 kpk). Następnie świadek, uprzedzona [również] o treści art. 165 kpk, zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Janina Fabrykiewicz
Nazwisko z domu (dla mężatek) Sokołowska
Imiona rodziców Wojciech i Wiktoria
Data i miejsce urodzenia 6 września 1922 r. w Brzezinach, pow. Dębica
Miejsce zamieszkania [...]
Zajęcie pracownica fizyczna
Wykształcenie podstawowe

Przed wybuchem II wojny światowej mieszkałam w Gostyninie. Po zakończeniu kampanii wrześniowej wróciłam do moich rodziców, którzy mieszkali we wsi Niedziałki, w powiecie mławskim; byli rolnikami. Do 1943 r. przebywałam w gospodarstwie rodziców, potem zostałam wyznaczona przez Arbeitsamt w Mławie do pracy w Iłowie u małżeństwa Węcławskich. Mieli oni niemieckie dokumenty. Pracując w Iłowie, odwiedzałam swojego brata Józefa Sokołowskiego, który został wywieziony do Iłowa z miejscowości Niedziałki z całą rodziną. Było to w 1944 r. Brat przebywał w obozie [iłowskim] z rodziną dwa miesiące. W tym [samym] czasie przebywali tam z rodzinami Ukraińcy z terenu Związku Radzieckiego, a także Włosi i Węgrzy. To byli młodzi mężczyźni, poubierani w ubrania cywilne. Oprócz tego był wydzielony barak dla małych dzieci. Bratowa i brat pokazywali mi go tylko z daleka. W baraku były dzieci różnych narodowości. Skąd się w nim wzięły, nie wiem. Cały obóz był otoczony drutami, ogrodzony, ale były w tym ogrodzeniu dziury i można było przechodzić. Byli również strażnicy, ale stali głównie przy bramach. Słyszałam od brata i bratowej, że dzieci umierały masowo w wyniku niedożywienia.

Co dalej działo się z obozowiczami, nie wiem, gdyż przestałam tam chodzić, ponieważ brat został zwolniony z obozu, a ponadto dlatego, że w 1944 r. zostałam skierowana do budowy okopów w miejscowości Giżycko. Było tam kilka tysięcy ludzi. Stosunek strażników do nas był okrutny, wielu ludzi zostało przez nich pobitych, a niektórzy zabici – ci, którzy próbowali uciekać. Ja zostałam pobita za to, że zostałam skierowana przez lekarza do lżejszej pracy, ponieważ przechodziłam niewiele wcześniej operację. SS-man mojego tłumaczenia nie uznał i zostałam przez niego pobita, odbił mi nerki i rozciął głowę.

Obóz, o którym wyżej mówiłam, był położony między ulicami Leśną i Jagiellońską. Nazwisk funkcjonariuszy obozu nie zapamiętałam.

Na tym przesłuchanie świadka zakończono i po odczytaniu podpisano.