WALENTY MIGDAŁ

Warszawa, 13 stycznia 1947 r. Sędzia śledczy Halina Wereńko, delegowana do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, który uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Walenty Migdał
Data urodzenia 7 lutego 1895 r.
Wyznanie rzymskokatolickie
Stan cywilny żonaty
Miejsce zamieszkania Słoneczna 50 m. 3
Wykształcenie szkoła powszechna
Zawód dozorca

W czasie powstania warszawskiego pełniłem obowiązki dozorcy domu przy ulicy Słonecznej 50. W dniu 2 sierpnia grupa powstańców opuściła nasz dom i wycofała się na ulicę Belwederską. Przez kilka dni panował w domu spokój, jedynie napływali mieszkańcy innych ulic i ulicy Belwederskiej, Chocimskiej, skąd ratowali się przed paleniem domów. Do 5 sierpnia w naszym domu mieszczącym 68 lokatorów przybyło około 40 osób obcych, w tym około dwudziestu kilku mężczyzn. Wśród mieszkańców naszego domu było około 20 mężczyzn.

5 sierpnia około godziny 11.00 rano dom nasz został otoczony przez grupę żołnierzy w niemieckich mundurach, sądząc z mowy – Ukraińców. Po waleniu w bramę wyszedłem otworzyć i usłyszałem rozkaz, by ogłosić w domu, iż wszyscy mężczyźni mają wyjść przed bramę, inaczej kobiety i dzieci zostaną natychmiast postrzelane „jak sobaki”. Ogłosiłem rozkaz, na skutek czego wyszło przed bramę około 30 mężczyzn. Z naszego domu stałych mieszkańców tylko sześciu: inż. Sarnecki (mieszkanie 43), Władysław Urbaniec, Antoni Kloch, Mieczysław Wąsowski i dwóch Wąsowskich, których imion nie zapamiętałem. Wyszło także około 20 kilku, którzy chwilowo przebywali w naszym domu. Grupę mężczyzn Ukraińcy popędzili w górę ul. Słonecznej w kierunku placu Unini Lubelskiej.

Dalej, co zrobiono z tą grupą, tego nie widziałem. Po upływie pół godziny wrócili do nas dwaj zabrani z mieszkania ob. Szaray, byłego konsula polskiego w Rosji i Ameryce, chłopcy, zwolnieni przez Niemców na placu Unii Lubelskiej, ze względu na młody wiek. Uczniowie ci, których nazwisk nie znam, opowiadali, iż w chwili ich zwolnienia pozostali mieszkańcy naszego domu byli skierowani w kierunku al. Szucha. Niedługo potem wrócił jeszcze jeden młody człowiek lat około 25, student z ulicy Rakowieckiej, który w naszym domu mieszkał z ob. Szaray. Wrócił z żołnierzem niemieckim, któremu okupił się złotem, zebranym przez kobiety z naszego domu. Opowiadał, iż w grupie mężczyzn z naszego domu doszedł na Szucha, widział jak przy murze domu wychodzącego na ulicę Litewską na rogu al. Szucha, od strony Szucha rozstrzeliwano mężczyzn. Momentu rozstrzeliwania mężczyzn z naszego domu student nie widział, ponieważ udało mu się porozumienie z Niemcem, który go zwolnił pod warunkiem wypłacenia złota.