STANISŁAW MARCHEWKA

Dnia 31 maja 1947 r. w Zwoleniu członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich z siedzibą w Radomiu w osobie podprokuratora T. Skulimowskiego na mocy art. 20 przepisów wprowadzających kpk przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 106 kpk, zeznał on, co następuje:


Imię i nazwisko Stanisław Marchewka
Wiek 54 lat
Imiona rodziców Karol i Anna ze Stępniów
Miejsce zamieszkania Zwoleń, ul. Kozienicka 20
Zajęcie emeryt samorządowy
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

Mieszkam od urodzenia w Zwoleniu. W okresie okupacji niemieckiej od września 1939 r. do lipca 1944 r. mieszkałem w Zwoleniu i pracowałem w charakterze sekretarza Zarządu Miejskiego. W czasie wybuchu wojny w 1939 r. opuściłem Zwoleń i udałem się do Łucka do szpitala, ponieważ zostałem kontuzjowany w czasie bombardowania Zwolenia przez samoloty niemieckie. Zaznaczam, że w czasie bombardowania miasta nie było w nim żadnych polskich jednostek wojskowych i bombardowanie było niczym nieuzasadnione. Na skutek bombardowania i powstałych w jego następstwie pożarów centrum miasta uległo zniszczeniu w 75 proc., przy czym zostało zabitych ok. 800 osób. Osobiście nie widziałem, ale słyszałem od ludzi, że w czasie ucieczki z miasta podczas bombardowania ludność była rozstrzeliwana z karabinów maszynowych bezpośrednio z samolotów.

Do Zwolenia powróciłem w pierwszych dniach listopada 1939 r. Początkowo było spokojnie, dopiero w 1941 r. zaczęły się prześladowania ludności polskiej w Zwoleniu przez Niemców. Aresztowano wtedy sekretarza Sądu Grodzkiego Talagę, kupca Piechotę i szofera Wasiaka. Aresztowanie to nastąpiło w następujących okolicznościach. Osoby te grały w karty w sklepie u Piechoty. Wkroczyła żandarmeria i w czasie rewizji znalazła podobno jakąś ulotkę. Osoby te następnie wywieziono do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, z których tylko Piechota powrócił do domu. Mieszka on w Zwoleniu przy ul. Puławskiej.

W 1942 r. zostało aresztowanych trzech nauczycieli, a mianowicie Eugeniusz Woźniak, Jakub Styczyński i Franciszek Markiewicz, z bliżej nieustalonych powodów, zdaje się jednak, że dlatego, iż byli oficerami i działaczami społecznymi. Też zostali wywiezieni do obozu w Oświęcimiu. Jeden z nich, Styczyński, powrócił. Obecnie jest w Zwoleniu nauczycielem.

Na wiosnę 1943 czy też 1942 r. w Zwoleniu zostało utworzone getto. Pewnego dnia z Radomia przyjechał oddział żołnierzy niemieckich nieustalonej jednostki z Ukraińcami, otoczyli getto i zarządzili zbiórkę. Kto nie opuścił domu i nie stawił się na zbiórkę, w czasie rewizji domów przeważnie był rozstrzeliwany. Pamiętam, że został w ten sposób zabity m.in. niedorozwinięty umysłowo Żyd Goldfarb. Wybrano wtedy grupę najmłodszych i najzdrowszych Żydów, złożoną z mężczyzn i kobiet, i wywieziono na roboty do Skarżyska i Pionek. Co się z nimi następnie stało, nie wiem. Jeden z tej grupy, którego nazwiska sobie nie przypominam, powrócił i był u mnie. Mówił, że wywieziono ich później do Częstochowy, gdzie pracowali w fabryce. Część z nich, jak mówił, uratowała się.

W 1942 r. zlikwidowano getto. Przyjechał oddział z Radomia z grupą Ukraińców, otoczyli getto, urządzili zbiórkę i wywieźli Żydów do Garbatki. Pozostałych Żydów, którzy starali się ukryć, chorych, niedołężnych, starców i dzieci rozstrzelano na miejscu. Zginęło ich wtedy kilkunastu, ciała furmankami zawieziono na cmentarz żydowski. Zdaje się w 1943 r., już po zlikwidowaniu getta, przyjechał oddział niemiecki do Zwolenia, otoczył cmentarz żydowski w szerokim promieniu i zakazał ludności zbliżania się do tego miejsca. Z daleka widać było, że dokonywano jakichś czynności, unosił się dym – prawdopodobnie palono ciała.

Poza sporadycznymi wypadkami aresztowań i rozstrzeliwań, większe egzekucje ludności cywilnej odbyły się w Wielki Piątek 1944 r. Nie byłem obecny przy tej egzekucji, widziałem tylko ludzi uciekających z miasta, którzy mówili, że w mieście coś się dzieje i zmuszają wszystkich [zgromadzonych] w kościele do udania się na plac rynkowy. Jak się później okazało, dokonano egzekucji większej liczby osób. Rozstrzelano ich kilkanaście pod murem na rynku, zmuszając miejscową ludność, aby patrzyła na tę egzekucję.

19 czerwca 1944 r. odbyła się w tym samym miejscu druga egzekucja. Nie byłem przy niej obecny. Rozstrzelano 42 mężczyzn, przy czym jeden zbiegł spod kul – Rojek z Suchej, gm. Suchowola, [który] obecnie, zdaje się, pracuje tam w gminie. Przyczyny pierwszej egzekucji nie znam, natomiast przyczyną drugiej był odwet za uprowadzenie przez partyzantów trzech Niemców z Radomia.

Jeśli chodzi o aresztowanie w Zarządzie Miejskim, to został aresztowany mój zastępca Jan Kaczyński pod zarzutem dostarczenia Żydom blankietów kenkart. Jan Kaczyński został wywieziony do obozu w Oświęcimiu, a następnie do jakiegoś innego obozu, gdzie zmarł.

Z osób, które prześladowały Polaków w okresie okupacji, znam tylko żandarmów Heinta i Kultza. Heint był w wieku dwudziestu kilku lat, blondyn, twarz okrągła, cera jasna, wzrostu średniego, Kultz zaś był w wieku od 30 do 40 lat, ciemny blondyn, niski. Obydwaj mówili po polsku. O działalności ich i ich kolegów mogliby udzielić [informacji] mieszkańcy sąsiedniej

posesji, gdzie mieścił się posterunek żandarmerii , tj. w s zkole r olniczej, a mianowicie Marian
Jargot i jego rodzina.

Wiadomo mi z mego urzędowania, że gdy Niemcy wydawali jakieś zarządzenia o większym dla nich znaczeniu, to przeważnie w zarządzeniu tym grozili odpowiedzialnością za sabotaż.

Jeśli chodzi o burmistrzów Zwolenia, to w początkowym okresie okupacji stanowisko to zajmował przedwojenny wiceburmistrz Stanisław Bolesławski, który w maju 1944 r. został aresztowany z bliżej niewiadomego powodu i wywieziony do obozu, skąd nie powrócił. Stanowisko burmistrza Bolesławski zajmował przed urządzeniem getta, a później na skutek własnej prośby został zwolniony ze stanowiska, piastując nadal urząd wiceburmistrza aż do aresztowania, burmistrzem zaś został mianowany Lucpis [?] – volksdeutsch, który w 1943 r., czy też na początku 1944 r. został zabity przez partyzantów, których zaczepił bronią palną w Zwoleniu. Po Lucpisie [?] przez jakiś czas pełnił obowiązki burmistrza Bolesławski, a po aresztowaniu go już do końca okupacji Jeske. Jeske był volksdeutschem, mieszkał przeważnie w Garbatce lub w Radomiu, do Zwolenia przyjeżdżał tylko w pewne dni. O nim nic nie mogę powiedzieć, wiem tylko, że był to hitlerowiec.

Odczytano.