BARTŁOMIEJ BEDNARCZYK, FRANCISZEK KUSTRA, SZCZEPAN KUSTRA, STANISŁAW KWAPINSKI, WŁADYSŁAW PAWLAK, WŁADYSŁAW PIETRZYK, JAN RUSINEK, MARIAN SAŁEK, JÓZEF SZEWCZYK, TEOFIL WAWNAK

Dnia 16 listopada 1948 r., Sąd Grodzki w Zwoleniu.

Sprawa z rekwizycji Komisji [Badania] Zbrodni Niemieckich w Radomiu.

Obecni: sędzia Ławicki, protokolant Urbanek.
Na posiedzenie stawili się świadkowie – upomniani i zaprzysiężeni:

Jan Rusinek, 65 lat, syn Pawła, rolnik,
Marian Sałek, 41 lat, syn Wawrzyńca, rolnik,
Franciszek Kustra, 63 lata, syn Franciszka, rolnik,
Władysław Pawlak, 40 lat, syn Jana,
Bartłomiej Bednarczyk, 37 lat, syn Wawrzyńca,
Teofil Wawnak, 56 lat, syn Andrzeja, rolnik,
Szczepan Kustra, 52 lata, syn Franciszka, rolnik,
Władysław Pietrzyk, 44 lata, syn Tomasza,
Stanisław Kwapiński, 40 lat, syn Władysława,
Józef Szewczyk, 46 lat, syn Grzegorza.

Zeznają jednobrzmiąco:

Na początku marca 1942 r. został zabity w Ranachowie (wieś leżąca 2 km od Karolina) Józef Jegier [Jäger], volksdeutsch, który służył w armii niemieckiej i który mieszkał w Karolinie.

Dwa tygodnie później do naszej wsi przyjechało ok. 500 żołnierzy. Było to w nocy. Niemcy zabrali nas wszystkich i Stanisława Kacę z domu i zaprowadzili pod szkołę. Tam kazali nam wrócić do domu po łopaty i kilofy, [a następnie] kopać dół w odległości jakichś 200 m od szkoły. Gdy go kopaliśmy, już dniało. Dół ten był [na] 13 m długi, [na] 2 m szeroki i [na] 2 m głęboki. Kiedy kończyliśmy go kopać, Niemcy w międzyczasie zgromadzili ok. 500 ludzi z okolicznych wiosek, którzy mieli się przypatrywać temu, co się będzie działo.

Gdy skończyliśmy kopać dół, Niemcy wyprowadzali ze szkoły po pięciu mężczyzn, którzy byli z tyłu powiązani za lewe ręce, a prawe ręce [mieli] podniesione do góry. Przyprowadzali ich nad rów, tam nasuwali im czapki na oczy i pluton egzekucyjny składający się z dziesięciu gestapowców rozstrzeliwał ich. Strzelano do nich z tyłu. Rozstrzelani spadali do dołu, a jeden z gestapowców strzałem z rewolweru dobijał konających. W ten sam sposób rozstrzelano 64 mężczyzn z Karolina, Sydołu, Wacławowa, Osin, Pcinolasu, Ranachowa, Kroczowa i Ciepielowa.

Po dokonanej egzekucji nas jedenastu zakopywało dół. Przedtem jednak kazano nam ułożyć trupy w trzech warstwach. Po tej robocie Niemcy nas bardzo bili i mówili, że wszystkich nas w ten sam sposób wymordują, jeżeli zdarzy się jeszcze raz wypadek zabicia żołnierza niemieckiego.

Dodajemy, że nasza wieś w połowie była zamieszkana przez volksdeutschów i niektórzy z nich tej nocy oprowadzali Niemców po domach i wskazywali, kogo mają brać. Wiemy dokładnie, że volksdeutsche Adam Wacholc i Krzysztof Cheła [?] oprowadzali żołnierzy niemieckich po mieszkaniach w Sydole. Oni żyją, bo urzędowo zapytywano naszą gromadę o opinię o nich, lecz gdzie oni są, nie wiemy.

Ponadto dodajemy, że przed egzekucją Niemcy przyprowadzili trzech sołtysów, a mianowicie: Ziółkowskiego z Kroczowa, Wolaka z Gardzienic i Woszczyka z Ranachowa. Kazali im stanąć nad dołem, nasunęli im czapki na oczy i dali komendę plutonowi egzekucyjnemu do strzelania, lecz pluton do nich nie strzelał. Niemcy zrobili to dla postrachu. [Polecili potem] tym sołtysom stanąć z boku i patrzeć na egzekucję, która później nastąpiła. Działo się to wszystko 18 marca 1942 r. w Karolinie.

Rok później znów przyjechało do naszej wsi wojsko, zabroniło ludziom wychodzić z domu. Obstawili grobowiec samochodami i zwłoki pomordowanych – czy elektrycznością, czy w inny sposób – spalili. Po ich odjeździe w tym miejscu, gdzie znajdował się grób, ziemia była rozkopana. Był ogromny smród, ale śladu po zwłokach już nie było.