ANIELA TOMASZEWSKA

14 lutego 1946 r. w Warszawie asesor sądowy Antoni Krzętowski, delegowany do Oddziału Warszawa-Miasto Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchał niżej wymienioną osobę w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzona o obowiązku mówienia prawdy oraz o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Aniela Tomaszewska
Imiona rodziców Franciszek i Wiktoria z Piątkowskich
Data urodzenia 25 lipca 1894 r. w Warszawie
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Stanisławowska 75 m. 56
Zajęcie zajmuje się handlem
Wykształcenie cztery klasy gimnazjum
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarana

Mąż mój Bronisław był prezesem Związku Drobnych Kupców w Warszawie, tzw. związku „W jedności siła”. Pracował tam również i mój syn Zbigniew Hubert Tomaszewski.

3 lutego 1943 roku na skutek denuncjacji jednego z kolegów mojego syna z polskiej organizacji tajnej, nazwiska którego w tej chwili nie jestem w stanie podać do protokołu, lecz zgłoszę je w najbliższym czasie, wszyscy urzędnicy „W jedności siła” zostali przez gestapo aresztowani. Mąż mój został zaaresztowany w mieszkaniu naszym przy ul. Grzybowskiej 69 m. 3, syn natomiast w mieszkaniu mojej córki przy ul. Prostej 50. Łącznie z synem została wówczas zaaresztowana i córka moja Zofia Smardzewska.

Syn został później rozstrzelany przez Niemców – 12 lutego 1943 w Lasach Chojnowskich za Piasecznem, w miejscowości Stefanów, dokąd został przewieziony z Pawiaka. Razem z nim stracono wówczas 74 osoby. Ofiary tej egzekucji zostały zakopane przez Niemców w zbiorowej mogile, z której na własną rękę, za zezwoleniem władz polskich, 9 maja 1945 roku zwłoki syna wydobyłam i pochowałam na Cmentarzu Powązkowskim.

Prócz mego syna zostali ekshumowani z tego grobu były prezydent Warszawy Słomiński i niejaki Tadeusz Sobieszczański. Zostali oni również ekshumowani przez swoje rodziny, lecz zdaje się dopiero w lipcu 1945. Reszta zwłok po dziś dzień leży w tym grobie. Zwłoki były w większości wypadków tak splątane ze sobą, częstokroć połączone ze sobą jakby w uścisku, że przypuszczam, że ofiary musiały żywcem jeszcze być zakopywane.

Prócz już wymienionych znane są mi jeszcze następujące nazwiska osób, które wówczas razem z synem moim zostały stracone: Stefan Mulewicz, s. Franciszka i Władysławy, zaaresztowany przez Niemców 6 lutego 1943 i Bolesław Łyczewski, krawiec. Szczegóły te znam z papierów, jakie znalazłam przy wyżej wymienionych w czasie poszukiwania zwłok syna. Datę aresztowania Mulewicza ustaliłam na podstawie znalezionego przy nim kwitu depozytowego z Pawiaka, albowiem aresztowanym odbierano ich rzeczy i wystawiano kwit tego samego dnia, w którym zostali aresztowani. Taki sam kwit z datą 3 lutego 1943 znalazłam przy zwłokach syna.

W kwietniu 1943 roku wezwana zostałam do komisariatu policji niemieckiej mieszczącego się przy ulicy Jasnej, gdzie policjant niemiecki zawiadomił mnie o śmierci syna. Mówił mi, że informację tę nadesłano mu z Pawiaka, lecz że nie podają tam przyczyny śmierci. Podane było to tylko, że zmarł on 12 lutego 1943.

Ja o śmierci syna wiedziałam już wcześniej, dowiedziałam się o tym od Stanisława Dangla, który w kwietniu zdaje się 1943 został uwięziony na Pawiaku (zadenuncjowany został przez tego samego konfidenta gestapo, kolegę mojego syna z organizacji). O śmierci mego syna Dangel zawiadomił mnie w czasie, gdy był jeszcze na wolności. Musiał on mieć jakieś kontakty z osobami przetrzymywanymi na Pawiaku.

Wiem od męża mojego, który 10 czerwca 1945 powrócił z Mauthausen (poprzednio przeszedł on obozy w Oświęcimiu i Oranienburgu), że na Pawiaku wśród zatrudnionego tam personelu znajdowały się osoby, które ułatwiały więźniom porozumiewanie się na zewnątrz.

Mąż mój wymienił nazwisko doktora „Wacka” – lekarza okulisty, który za czasów okupacji pracował jako polski lekarz w Szpitalu Ujazdowskim, a poza tym miał również godziny swego urzędowania jako lekarz okulista na Pawiaku.

Co dzisiaj się z nim dzieje, nie wiem.

Mąż i córka moja (ona również więziona była na Pawiaku, później wywieziono ją do Oświęcimia i tam zginęła) wymieniali mi również nazwisko niejakiej Łapińskiej, strażniczki na Pawiaku, którą więźniowie nazywali „Mateczką”. Za pośrednictwem Łapińskiej otrzymywałam grypsy od mojej córki.

Obecnego jej adresu nie znam. Wiem, że została ona w 1944 wywieziona do Oświęcimia, lecz obecnie żyje. Maria Poterańska widziała ją wiosną 1945 w Krakowie. Poterańska nie jest z nią teraz w kontakcie.

Mam możliwość dowiedzenia się o nazwisko „doktora Wacka”; być może również o jego adres, a wówczas podam te dane ob. sędziemu.

Żona Stanisława Dangla, Helena Danglowa pracowała przez pewien czas jako lekarka internistka na Pawiaku. Obecny jej adres jest następujący: Warszawa, ul. Czerwonego Krzyża 13.

Prostuję: 3 lutego 1943 roku zaaresztowani zostali tylko mój mąż, syn, córka oraz prezes związku „W jedności siła” Stefan Szczepański, zamieszkały obecnie w Radości (dom własny) koło Otwocka, natomiast inni urzędnicy związku zaaresztowani zostali dopiero dwa tygodnie później. Między nimi zaaresztowani zostali i osadzeni na Pawiaku niejaki Wirt (zam. w Radości), Rymsza (zam. w Warszawie na Pradze) i Jankowski (zam. w Pruszkowie), którzy mówili mi, że te wszystkie aresztowania stały w związku z podejrzeniem o to, że w lokalu związku znajdowała się siedziba głównej polskiej organizacji tajnej. W związku z tym zaaresztowani zostali i osadzeni na Pawiaku Tadeusz i Henryk Dzięgielewscy. Obaj oni pracują obecnie w Polskiej YMCA w Warszawie.

Odczytano.