JÓZEF HOFMAN

Plutonowy Józef Hofman, ur. w 1912 r., ślusarz mechanik, żonaty.

Aresztowany [zostałem] w m. Zawale nad granicą rumuńską 10 października 1940 r. [?], po przekroczeniu granicy polsko-rumuńskiej.

Więziony [byłem] w więzieniach: Zawale, Załuże, Kołomyja, Stanisławów, Lwów i Mikołajew. Skazany [zostałem] na karę śmierci, którą zamieniono następnie na dziesięć lat łagru, za szpiegostwo, mimo że do zarzucanego czynu nie przyznałem się. Władze sowieckie, które prowadziły śledztwo, wymuszały zeznania za pomocą bicia. Najgorzej traktowano więźniów w Stanisławowie.

Po zasądzeniu wywieziony zostałem do Komi ASRR, do 92. kolonii. Warunki życia były tam okrutne. Kolonia 92. została przez nas, tam przywiezionych, pobudowana, ponieważ gdy przybyliśmy na miejsce, był tam tylko las. Zbudowaliśmy baraki z żerdzi, kryte ziemią. Przy budowie baraków pracowaliśmy dopiero po odpracowaniu 12 godzin przy budowie nasypu kolejowego.

Na kolonii 92. było ok. 350 ludzi: ok. 50 Polaków, 80 Żydów, obywateli polskich, i reszta Ukraińców z Rusi Zakarpackiej.

Życie w obozie składało się z 12 godzin przymusowej pracy przy budowie nasypu kolejowego, resztę doby poświęcano na budowę baraków i dorywczy odpoczynek przy palącym się ognisku.

Normy pracy były zbyt wysokie, tak że ani jeden z Polaków nie mógł ich wykonać.

Pomoc lekarska była znikoma, wszystkie dolegliwości leczono aspiryną i to dopiero po przejściu przez różne szykany. Śmiertelność była bardzo wielka, dziennie umierało trzech, czterech ludzi. Nazwisk zmarłych nie pamiętam.

Łączności z krajem nie mieliśmy, mimo że rodziny nasze były pod okupacją sowiecką.

Zwolniony zostałem w początkach września 1941 r.

Ponieważ nie przyjmowano w tym czasie do armii polskiej, wraz z innymi przewieziono mnie do rejonu Samarkanda (Uzbekistan), gdzie pracowałem w kołchozie do 1 lutego 1942 r. Wstąpiłem do polskiej armii w Kermine 3 lutego 1942 r.

Miejsce postoju, 17 lutego 1943 r.