Warszawa, 21 czerwca 1946 r. Wiceprokurator Zofia Rudziewicz przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań świadek zeznał, co następuje:
Imię i nazwisko | Jan Igielski |
Data urodzenia | 12 stycznia 1915 r. |
Imiona rodziców | Wojciech, Ludwika |
Miejsce zamieszkania | Warszawa, ul. Karolkowa 49 |
Miejsce urodzenia | Stróże k. Nowego Sącza |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Zajęcie | ksiądz zakonny |
Stosunek do stron | obcy |
Karalność | niekarany |
W chwili wybuchu powstania było trzydziestu trzech zakonników w zakonie oo. redemptorystów w Warszawie. Klasztor nasz mieścił się przy ul. Karolkowej 49. Przed powstaniem jeden ksiądz i kleryk wyjechali z Warszawy, ja również opuściłem wtedy przypadkiem stolicę.
6 sierpnia Niemcy zamordowali wszystkich zakonników naszego domu, tak, że przy życiu pozostali tylko ci, którzy byli wówczas w mieście nieobecni. Nie byłem naocznym świadkiem tego morderstwa, lecz po powrocie do Warszawy w styczniu 1945 roku zacząłem zbierać materiał tyczący się zbrodni dokonanej na zakonnikach. W tym celu przesłuchiwałem mieszkańców Woli, którzy byli naocznymi świadkami zajścia. Na podstawie zebranych wiadomości udało mi się ustalić następujące fakty.
Podczas powstania ludność cywilna Woli zamieszkała w sąsiedztwie szukała schronienia w piwnicach naszego domu. W nocy z 5 na 6 sierpnia 1944 w piwnicach znajdowało się kilkaset osób: około 2.00 po północy Niemcy wtargnęli do domu i pod groźbą śmierci kazali całej ludności cywilnej opuścić dom. Wygnali na ulicę również i zakonników, po czym wszystkich ustawiono grupami: zakonników oddzielnie, mężczyzn za nimi, na końcu kobiety. Trzem księżom pozwolono pozostać w domu; jeden z nich był chory, dwaj inni mieli pilnować kościoła.
Następnie wszystkich wypędzonych z domu pognano w stronę kościoła św. Wojciecha; tam znowu zrobiono segregację: kobiety i część mężczyzn wpuszczono do kościoła, względnie do przyległych domów, a księży i resztę mężczyzn podzielono na grupy. Teraz komendą nad zatrzymanymi było gestapo. Gestapowcy rozstrzeliwali grupami zakonników i laików, przy tym robili to w ten sposób, że jedna grupa skazańców widziała, jak rozstrzeliwali drugą grupę. Strzelał jeden oficer, podchodząc po kolei od jednej ofiary do drugiej.
Strzał wymierzony był w kark, a potem do słaniającego się na nogach, o ile zachodziła możliwość, iż ofiara jeszcze żyła.
Grupa, która przyglądała się egzekucji musiała ofiary nosić na stos, gdzie palono trupy.
Po wymordowaniu kilku grup nadjechał żołnierz niemiecki z papierami i oświadczył, że egzekucje mają być przerwane.
Niemcy zaprzestali rozstrzeliwania pozostałych zatrzymanych, jedynie palili trupy. O godz. 4.00 po południu z ambony kościoła św. Wojciecha żołnierz oświadczył, że egzekucje zostały wstrzymane na skutek zarządzenia władzy niemieckiej.
Świadkiem tego mordu był Zdzisław Wiechawicz (zam. w Skierniewicach, ul. Długa 12), zatrudniony w Mechanicznej Stolarni w Warszawie, ul. Towarowa 1 albo 3.
Trzej księża, którym pozwolono zostać w domu, zostali następnie zamordowani przez Niemców.