JAN JAWORSKI


Strzelec Jan Jaworski, ur. 18 maja 1911 r. w Jaworowie (woj. lwowskie), ślusarz, zam. we Lwowie, ul. Zielona 19.


Aresztowany zostałem w Jaworowie wśród następujących okoliczności. Przed świętami Bożego Narodzenia w 1939 r. uciekłem ze Lwowa do swoich krewnych w Jaworowie, chcąc tam przez pewien czas ukrywać się, a potem zamierzałem uciec przez granicę na teren okupowany przez Niemców, ponieważ zdawałem sobie sprawę z tego, że nie zdołam ukryć się przed bolszewikami, którzy poszukiwali mnie jeszcze we Lwowie. Kiedy przyjechałem do Jaworowa do swoich krewnych, postępowałem bardzo ostrożnie, chcąc uniknąć kontaktu z władzą NKWD. Jednak mimo to, po upływie pięciu dni, pewnej nocy, kiedy zaczęły się masowe aresztowania Polaków i Ukraińców, naczelnik NKWD nazwiskiem Dunajew i drugi nazwiskiem Omelenczenko, zjawili się w nocy w stodole, w której spałem ze swoim kolegą nazwiskiem Charchalis, i po przeprowadzeniu rewizji osobistej zaaresztowali mnie i mego kolegę. Zawieźli mnie do więzienia we Lwowie na Zamarstynowie. Po moim przybyciu do więzienia oficer NKWD w randze majora przesłuchiwał mnie, zarzucając, że pozostaję w kontakcie z policją, a kiedy odpowiadałem odmownie na jego pytania, zaczął mnie kopać butami, rozbił mi głowę obcasem, a po chwili zjawiło się trzech dyżurnych NKWD, którzy na rozkaz owego majora bili mnie kułakami, przy czym wybili mi siedem zębów.

Przebywałem w więzieniu na Zamarstynowie przez trzy miesiące, będąc niemal codziennie torturowany, zwłaszcza w nocy, ciągłymi badaniami. Po trzech miesiącach zostałem wywieziony do więzienia w Starobielsku. Przypominam sobie, że spośród więźniów Polaków na Zamarstynowie zmarli dyrektor gimnazjum z Jaworowa Tyszkowski, wywiadowca służby śledczej Koniusz i st. posterunkowy Policji Państwowej z Jaworowa Lasek oraz student z Warszawy nazwiskiem Sokołowski, aresztowany za przekroczenie granicy. W więzieniu w Starobielsku siedziałem przez trzy tygodnie, po czym w strasznych warunkach, bo brak było wody i chleba, zostałem wywieziony do obozu pracy – łagru – w Burkucie [Workucie] (Komi ASRR).

Zostałem skazany na osiem lat ciężkich robót w łagrze, a dowiedziałem się o tym dopiero po zwolnieniu mnie, gdyż przedtem wyroku mi nie odczytano. Warunki pracy i pobytu w łagrze były straszne. Normy, jaką wyznaczali do pracy, nikt nie był w stanie wyrobić, dostawałem tylko 300 g chleba i wodnistą zupę z owsa. W tym łagrze przesiedziałem około pięciu miesięcy, po czym we wrześniu 1941 r. zostałem zwolniony i udałem się do Kohanu [Koganu?] do wojska. Do armii wstąpiłem we Wriewskoje, do kompanii administracyjnej.