1. Dane osobiste:
Kpr. pchor. Władysław Nieścierewski, 27 lat, mierniczy, kawaler.
2. Data i okoliczności zaaresztowania:
Aresztowany 1 maja 1940 r. w majątku Potroki, pow. oszmiańskim, na skutek ogólnych aresztowań osób pochodzących z terenów zajętych przez Niemców (posiadałem dokumenty wystawione przez miasto Katowice).
3. Nazwa obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:
Więziony w Barczewie (były klasztor) k. Głębokiego, następnie wywieziony do obozu przymusowych robót w Czibiu, Oddzielnego Punktu Łagrowego nr 12, Komi ASRR.
4. Opis obozu, więzienia:
Teren obozu charakterystyczny dla Północy – mało zarośli, błota. Mieszkaliśmy w barakach po 80–100 osób. Piętrowe prycze, barak brudny, bez przewiewu, wszy, nie mówiąc o karakanach i pluskwach, które były nie tylko w baraku, ale i w odzieży. Kąpiel gorąca raz w tygodniu – czas kąpieli od pięciu do 20 min, zależnie od humoru konwoju. Wody zimnej już prawie nie mieliśmy (nielzja pit syroj wody), ponieważ zawierała duży procent radu, a wody przegotowanej otrzymać nie mogliśmy.
5. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:
Osoby przebywające w tym obozie rekrutowały się w większości z obywateli ZSRR – ok. dwa tysiące osób – i obywateli polskich – ok. 400 osób (w tym siedmiu Polaków, pozostali Żydzi). Obywatele ZSRR w tym obozie to w 90 proc. kryminaliści, którzy więcej przebywali w obozach aniżeli na wolności, obywatele polscy – Polacy – inteligencja, aresztowani jako „burżuje”, Żydzi to ci, którzy dobrowolnie wyjechali na roboty do ZSRR, następnie aresztowani i po otrzymaniu wyroku skierowani do obozu pracy. Obywatele sowieccy byli raczej wrogo do nas usposobieni, ale nie ze względów narodowościowych, lecz dlatego, że byliśmy lepiej ubrani, grzeczniejsi i starający się być od nich z daleka. Jednak po pewnym czasie darzyli nas zaufaniem – tylko że strasznie kradli, nawet tym, których liczyli sobie za najlepszych przyjaciół. Ale były wypadki, że gdy Polak siedział w karcerze, to potajemnie donosili żywność.
6. Życie w obozie, więzieniu:
Pobudka o 4.00 lub 5.00, zależnie od liczby kilometrów, które musieliśmy przejść. Pracowaliśmy przy różnych pracach – w lesie, przy koszeniu łąk, budowie toru kolejowego i budownictwie. O normie trudno mi powiedzieć, ponieważ nigdy jej nie wypełniłem, ale dla ogólnej orientacji podaję, że norma w lesie wynosiła osiem metrów sześciennych na jednego, a przy koszeniu – jeden hektar i to [pracując] po kolana w wodzie. Często do pracy musieliśmy przebyć trasę 12 km (w jedną stronę). Wynagrodzenia nie otrzymywaliśmy żadnego, ponieważ nie wykonywaliśmy normy – raz Polak otrzymał wynagrodzenie 99 kopiejek, ale przypuszczam, że to przez omyłkę. Rosjanie zarabiali do 20 rubli miesięcznie. Wyżywienie [było] bardzo słabe: 300–500 g chleba, na śniadanie zupa, po której nie trzeba było myć miski, na obiad zupa i dwie łyżki owsa, na kolację zupa jak na śniadanie. Karmili nas bardzo źle, ponieważ mieliśmy kocioł ostatni albo pierwszy. Kocioł drugi, trzeci i czwarty – te były o wiele lepsze. Kilka razy otrzymałem smaczny obiad, ale tzw. bolniczny, ponieważ byłem chory. Ubierali nas w stare łachmany, które zdawali obywatele sowieccy, a więc: czapkę z nausznikami, kufajkę, ciepłe spodnie i buty (które pierwszy raz widziałem) z gumo-[nieczytelne]. Miały one jeszcze tę zaletę, że mieliśmy nogi stale pokrwawione. Bieliznę nocną zmieniali nam co tydzień. Jedyną rozrywką było radio i ścienna gazetka.
7. Stosunek władz NKWD do Polaków:
Za byle przewinienie posyłano do karceru, gdzie otrzymywaliśmy 300 g chleba i wodę, a w dzień szliśmy do roboty. W więzieniu natomiast, przy badaniu, NKWD posiadało tyle metod, że trudno opisać. Badanego stawiali np. na środku pokoju, otwierając drzwi i okno; po siedmiu lub więcej godzinach badany przychodził siny, nie mogąc przemówić słowa. Czasem zawieszali na łokciach na kilka godzin, a o biciu to nie mówię.
8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:
Pomoc lekarska była, ale można z niej było korzystać tylko wtedy, gdy człowiek nie miał sił chodzić. Naturalnie był odsyłany do szpitala, skąd wracały tylko wyjątki. Nazwiska zmarłych wymienić mi trudno, bo po pójściu do szpitala mogli danego osobnika przenieść do innego obozu, aby nie straszył ludzi swoim wyglądem.
Śmiertelność była bardzo duża, bo opowiadał mi grabarz, że zakopywano do jednego dołu nawet po pięć osób.
9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?
Łączności z krajem i rodziną nie utrzymywałem żadnej, ponieważ nie wierzyłem, że dożyję następnego roku i wolałem, aby rodzina wcześniej miała mnie za nieżyjącego.
10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?
Zostałem zwolniony 28 września 1941 r., lecz na wolność nie [zostałem] wypuszczony, a przewieziony do powiatu Leśnaja w Komi ASRR. Życie to w niczym nie różniło się od życia w obozie, jedyna zmiana to brak konwoju i nieco lepsze wyżywienie. Nie płacono nam nic. Odebrano nam dokumenty i zabroniono opuszczać miejsce pracy.
Po dwóch tygodniach uciekliśmy we dwójkę i zgłosiliśmy się do armii polskiej w Buzułuku. Z Buzułuku wysłano nas na południe, w okolice Samarkandy, do rejonu Krasnogwardiejska, gdzie pracowałem w kołchozie, a potem w fabryce bawełny.
Po raz drugi zgłosiłem się do armii polskiej 10 lutego 1942 r. w Kermine i tam na komisji zostałem wcielony do wojska.