JÓZEF OKUROWSKI

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Plutonowy Józef Okurowski, 34 lata, posterunkowy Policji Państwowej, żonaty; w Rosji podałem się za Jana Wawrzczaka i pod tym nazwiskiem pozostawałem aż do wstąpienia do armii polskiej.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

Przekroczyłem granicę sowiecko-niemiecką w okolicy Ostrowi Mazowieckiej i zostałem ujęty przez sowiecką straż graniczną 1 maja 1940 r. (Byłem poszukiwany przez władze sowieckie NKWD jako polski urzędnik państwowy i przed aresztowaniem chciałem ukryć się na terenach okupowanych przez Niemców).

3. Nazwa obozu, miejsca przymusowych robót:

Komi ASRR, 31. [nieczytelne], 4. łagpunkt, 3. miesto-promysł.

4. Opis obozu, więzienia:

1 maja 1940 r., po zatrzymaniu mnie na granicy, ok. godziny 1.00 w nocy odstawiono mnie pod eskortą trzech żołnierzy na placówkę w miejscowości Zalesie, pow. ostrowskim. Tam po przeprowadzeniu szczegółowej rewizji osadzono mnie w piwnicy, gdzie było dużo robactwa (wszy, pchły itd.). 2 maja odstawiono mnie pod eskortą do głównej placówki w Lubotyniu, tam po powtórnej rewizji i spisaniu protokołu osadzono mnie w areszcie, gdzie było już ponad 80 osób, lecz po osadzeniu mnie napływały jeszcze świeże ofiary za takież i inne przestępstwa. Siedzieliśmy razem, kobiety i mężczyźni. Życie: otrzymywaliśmy raz dziennie kromkę chleba, ok. 300 g, i raz dziennie zimną wodę, poza tym nic więcej. Budynek był wielkości pięć na sześć metrów, wewnątrz były jeszcze kuchnia i piec. 13 maja odstawiono nas w liczbie ponad stu osób do miejscowości Zaręby Kościelne i drogę tę odbyliśmy pieszo, co trwało cały dzień (ok. 30 km), bez żadnego posiłku. W Zarębach Kościelnych osadzono nas, również po przeprowadzeniu szczegółowej rewizji, w celach klasztoru. W takiej celi (półtora na dwa metry) było nas po 18, a nawet i więcej osób, ale już mężczyźni osobno, kobiety osobno.

Następnego dnia rozpoczęło się badanie. Wzywano pojedyncze osoby już z rzeczami, które z powrotem do celi nie wracały. Na takim badaniu nie brakło bicia, ubliżania itp. Po przeprowadzeniu badania poszczególnych osób odizolowano je od osób niebadanych. Życie (posiłek) był raz dziennie: trochę zupy z soczewicy z małą kromką chleba. Do klozetu wypuszczali raz dziennie całą celę i tam nie pozwolono nawet dokładnie się załatwić (bojec bagnetem szturchał w tyłek i krzyczał „koniec”). 20 maja 1940 r. zebrano transport ok. 200 osób i pociągiem odstawiono nas do więzienia w Białymstoku, a że tam nie było miejsca, skierowano nas do więzienia w Łomży. Podróż ta trwała dwa dni w małych wagonach towarowych, w każdym po 45 osób, i nie udzielono przez cały czas żadnego posiłku. Nadmieniam, że tak w Lubotyniu, jak i w Zarębach Kościelnych, higiena była niżej krytyki. O umyciu się nie było mowy, a wszy tysiącami maszerowały po posadzce, na której spaliśmy. 22 maja 1940 r. osadzono mnie w więzieniu w Łomży. W celi było już pięć osób z różnych stron Polski. Pojedynka, wymiary dwa na trzy [metry] i z tego dwie osoby spały na prowizorycznych łóżkach, a pozostali na posadzce bez sienników. Do łaźni prowadzono nas co dwa tygodnie, załatwianie potrzeb naturalnych odbywało się w celi do tzw. kibla, który wynoszono dwa razy dziennie do opróżnienia.

I tak odcierpiałem do 2 marca 1941 r. Tego dnia, po odczytaniu mi wyroku trzech lat ciężkich robót, wywieziono mnie wraz z innymi ofiarami do Komi ASRR. Podróż była bardzo ciężka, wagony towarowe małe, po 45 osób w każdym. Życie: kilogram chleba na cztery osoby dziennie i zamiast wody [było] na wagon wiadro śniegu, którego w Rosji nie brakło w tym czasie. Po przywiezieniu do łagrów skierowano nas w liczbie ok. 250 osób do świeżo wybudowanego baraku, nieopalanego. Mróz w tym czasie był ponad 40 stopni. Podróż z więzienia do łagrów trwała 18 dni.

5. Skład jeńców, więźniów, zesłańców:

W więzieniu według narodowości [większość] stanowili Polacy i Żydzi. Polacy różnych kategorii – starzy, młodzi i bardzo starzy, i bardzo młodzi, a pośród tych byli urzędnicy wyżsi, średni i niżsi, oficerowie, podoficerowie, policjanci itd. [Siedzieli] za najrozmaitsze przestępstwa – nielegalne przejście granicy, partyzanci i tzw. socjalno opasnyj element. Niezależnie od powyższego można było spotkać dużo gospodarzy i robotników o bardzo niskim poziomie umysłowym. Stosunki wzajemne pomiędzy Polakami w więzieniu i w obozie pracy były bardzo dobre.

6. Życie w obozie i więzieniu:

O godzinie 4.00 pobudka, o 5.00 wypędzali do pracy specjalni naradczycy, też więźniowie sowieccy. O godz. 6.00 każdy musiał stać przy swoim warsztacie pracy, a [gdy] posłyszał gwizdek, musiał się brać do pracy i pracować bez przerwy. I tak do wybuchu wojny do godz. 16.00, a jak się rozpoczęła wojna Sowietów z Niemcami – do 18.00, bez żadnych odpoczynków i przerw obiadowych. Obiad spożywało się po przybyciu do baraków, po skończonej pracy. W pracy pędzono przez brygadierów do wyrobienia stu proc. normy, a za wyrobienie jej wynagradzano. Ja za swą pracę przez sześć miesięcy otrzymałem sześć rubli i 80 kopiejek. Życie w więzieniu to było 600 g chleba, 20 g cukru, który otrzymywało się bardzo rzadko, na śniadanie pół litra gotowanej wody, [na] obiad trzy czwarte litra rzadkiej zupy owsianej, [na] kolację pół litra też rzadkiej owsianej zupy. W obozie pracy po wyrobieniu stu proc. normy otrzymywano trzy łyżki gęstej kaszy owsianej, 900 g chleba, na obiad pół litra rzadkiej zupy, trochę gęstej i na tym koniec. Po rozpoczęciu wojny rację chleba zmniejszono o 25 proc., a pracę wydłużono o dwie godziny i powstał gorszy rygor: dwa razy dziennie rewizje osobiste, do pracy chleba nie wolno było zabierać, ubrania nie wydawano zupełnie, każdy więzień używał ubrania własnego. Życie koleżeńskie Polaków z Sowietami było bardzo wrogie, o życiu kulturalnym nie było mowy.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Bardzo wrogi, podczas badania używano najrozmaitszych tortur, a najwięcej stosowano bicia. Jeżeli badany nie mówił tego, czego od niego żądano, wsadzano go do karceru [na] 48 godzin, a nawet i więcej, pozostawał tam bez pożywienia i bez opieki. Propaganda komunistyczna była bardzo duża. Dawano do czytania książki propagandowe i informowano o dobrobycie w Sowietach itp., natomiast o Polsce w ogóle nie wspominano, a jeżeli, to tylko, że Polska już nigdy nie powstanie.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Pomoc lekarska była okazywana możliwie, lecz nie dawano lekarstw. Tłumaczono, że nie ma. W szpitalach działo się to samo – brak lekarstw. O śmiertelności nie wiem, gdyż była to tajemnica. [Z tego co] wiem, to zmarł znajomy mi w łagrach [człowiek] nazwiskiem Gerchart z Małopolski Wschodniej.

9. Czy i jaka była łączność z krajem?

Żadna.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

[Zwolniony zostałem] 23 sierpnia 1941 r. na podstawie amnestii, a 28 sierpnia przewieziono nas do centrum Rosji na roboty, lecz sam skierowałem się do armii polskiej w Tocku [Tockoje] 15 września 1941 r.