JAN SMOLIŃSKI

Strzelec Jan Smoliński, 30 lat, narodowość polska, żonaty.

Aresztowany wraz z rodziną 10 lutego 1940 r.

Wywieziono mnie z rodziną na Ural do obłasti swierdłowskiej, rejon Werchatura [Wierchniaja Tura], posiołek Prolitaria [Proletariat?]. Pracowałem w tartaku, robota była ciężka, a płaca mała, tak że trudno mi było z rodziną wyżyć. Żonę chorą enkwudziści wypędzili na roboty, a dziecko przymusowo wzięli do jasłów [ясли].

Na posiołku umarli: Jan Myśliwy, Kustra, Gziośko, Paśk, Józefczyk, Myśliwa, Skrzypacz, Pradulski, Żydło, dwoje Kucharskich, Krzysiak, Błądyk.

1 października 1941 r. nas zwolnili i kazali nam w miejscu robić, wyjeżdżać nigdzie nie wolno. My natychmiast puścili telegram do Moskwy do ambasady polskiej, żeby nami się zaopiekowali. Po dwóch tygodniach dostaliśmy odpowiedź z poselstwa, że w Buzułuku formuje się polska armia, możemy jechać. 28 października [1941 r.] wyjechaliśmy z rodzinami. W Buzułuku było przepełnienie, skierowali nas do Taszkentu, z Taszkentu wysłali nas do Dżyzaku na kołchozy, na kołchozach dawali nam dwa razy w tygodniu po 300 g mąki jęczmiennej, ludzie puchli z głodu i umierali. W Dżyzaku na kołchozie Achum Babaj umarły 22 osoby.

Potem była komisja sowiecka do wojska. Po komisji sowieckiej dostaliśmy powołanie do Wojska Polskiego w Kermine, do 7 Dywizji. W podróży do wojska sowieccy konduktorzy nas wyrzucali z pociągu.

Po zajęciu w 1939 r. Polski przez Sowietów był pod przymusem plebiscyt. Głowa naszej wsi poszedł do naszego księdza i powiedział, żeby ogłosił w kościele, żeby wszystkie, kto żyje, szli do głosowania; jeżeli kto nie przyjdzie, to będzie aresztowany.