Dnia 15 maja 1945 r. Zeznanie Franciszka Skibniewskiego, zam. Warszawa-Praga, ul. Targowa 64 m. 8.
Dotyczy: egzekucji dokonanej przez Niemców w Lasku Osuchowskim 12 lutego 1943 na przywiezionych z więzienia na Pawiaku.
W związku z moim zeznaniem w sprawie śmierci syna mego rozstrzelanego przez Niemców zeznaję dodatkowo:
Syn mój dr Kazimierz Skibniewski aresztowany 15 grudnia 1942 został rozstrzelany 12 lutego 1943 roku. Dowiedziałem się o tym w marcu 1943. Nie dostałem żadnej urzędowej wiadomości o śmierci syna. Dowiedziałem się od osób z patronatu więziennego, że w nocy 12 lutego syn mój został zabrany z celi na Pawiaku w samej bieliźnie i razem z kilkudziesięcioma więźniami wywieziony autem za miasto i rozstrzelany. Jako miejsce stracenia podano mi tzw. Lasek Osuchowski znajdujący się między Piasecznem i Górą Kalwarią. Udałem się niezwłocznie na miejsce egzekucji.
Aby dojechać do lasku należy wysiąść z kolejki na pierwszym przystanku za Piasecznem, w Stefanowie. Potem idzie się do pół kilometra z biegiem pociągu aż do przejazdu, gdzie następnie skręca się w lewo, nie dochodząc do leśnej szkółki. Mogiły znajdują się w lesie wysokopiennym w odległości 119 kroków na lewo od drogi. Będąc na miejscu spotkałem gajowego tamtejszego lasu, który widział egzekucję 12 lutego 1943 roku, siedząc ukryty na pobliskim drzewie. Twierdził on, że byli to więźniowie z Pawiaka, ponieważ przywieziono ich budami ze strony Warszawy. Wszystkich było 70. Rozstrzeliwano po 10, strzelając w tył czaszki. Więźniowie byli w bieliźnie bądź nago.
Będąc w Lasku Osuchowskim drugim razem, spotkałem staruszkę z synem, którzy opowiadali mi, że gestapowcy przyszli do ich wsi, zabraniając opiekowania się grobami, tłumacząc, iż leżą tam Żydzi. Jeden ze wsi wysunął wniosek, żeby rozkopać groby celem zidentyfikowania zwłok, na co oczywiście otrzymał negatywną odpowiedź, a nawet grozili śmiercią, gdyby ktoś odważył się na podobny krok.
Mogiły zamordowanych widziałem na własne oczy. Gestapowcy tratowali je kilkakrotnie końmi, jednak ludność miejscowa restaurowała groby za każdym razem. Groby są dwa. Nad obydwoma usypano kopczyki obłożone z boków mchem, pośrodku zrobiono duży krzyż z mchu i powtykano w piasek kilka krzyżyków wystruganych w drewnie.
Miejscowa ludność wspomina o jeszcze jednej egzekucji dokonanej na początku lutego 1943 roku, kiedy to miało być straconych 20 kobiet i 20 mężczyzn przywiezionych z Pawiaka.
Zeznaję zgodnie z prawdą. Przed podpisaniem przeczytałem.