NATALIA RAPACZ

Warszawa, 26 lutego 1948 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, sędzia Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzona o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Rapacz Natalia
Imiona rodziców Stanisław i Zofia
Data urodzenia 6 września 1904 r.
Wykształcenie średnie
Wyznanie rzymskokatolickie
Zawód urzędniczka
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Focha 5/7 m. 62
Przynależność państwowa i narodowość polskie
Karalność niekarana

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w moim mieszkaniu przy ul. Focha 5/7. Dla bezpieczeństwa przeniosłam się z mieszkania swego do schronu pod głównym gmachem opery, gdzie przebywała znaczna liczba ludności cywilnej z pobliskiego rejonu.

8 sierpnia 1944 o 5.00 rano wpadły do schronu oddziały niemieckie z bronią w ręku. Słyszałam, że mówili tylko po niemiecku, wszyscy mówili, że są to SS-mani. Ja ich oznaczeń nie widziałam, bo byli okryci płachtami ochronnymi. Niemcy wyprowadzili najpierw mężczyzn, a potem kobiety i dzieci na pl. Teatralny (koło pomnika Bogusławskiego) i ustawili według wzrostu pod ścianą teatru. Po chwili ustawili z nas rodzaj żywej barykady i pod naszą osłoną zaczęli szturmować gmach ratusza, pałac Blanka i barykadę na ul. Daniłowiczowskiej. Szturm został odparty, wielu Niemców i Polaków zostało rannych i zabitych. Ja uratowałam się przez to, że upadłam na ziemię. Przez pewien czas po szturmie leżałam na ziemi. Po chwili spod filarów teatru (między ul. Focha a głównym wejściem do teatru), gdzie byli ukryci Niemcy, rozległ się rozkaz po polsku, by żywi, leżący na placu przeszli pod filary. Grożono zastrzeleniem w wypadku niewykonania rozkazu. Razem z kilkoma osobami przeszłam pod filary, gdzie Niemcy rozkazali nam przenosić swoich zabitych leżących na placu do bramy przy ul. Alberta 2, a rannych do pałacu Brühla. Z zabitymi i rannymi Niemcami obróciłam parę razy. Potem wróciłam na plac Teatralny, chcąc odnaleźć swoje pogubione rzeczy (na samym placu Niemców nie było, więc powstańcy, którzy zajmowali ratusz, pałac Blanka, ul. Daniłowiczowską i dom przy Focha 10 nie strzelali do nas). Takich osób było na placu więcej. Nagle spoza filarów teatru (boczne skrzydło między ul. Focha a głównym wejściem do opery) padł rozkaz, by osoby znajdujące się na placu przeszły pod filary. Razem ze mną przeszło wtedy ponad 20 osób.

Wejściem (w pobliżu ul. Focha) wpędzono nas na strych, gdzie żołnierze niemieccy rozpoczęli systematyczny rabunek. Jeżeli ktoś ukrył kosztowności albo miał przy sobie większą ilość pieniędzy, został rozstrzelany. Jako pierwszy został zastrzelony jakiś starszy mężczyzna, przy którym znaleziono podczas bardzo ścisłej rewizji, której wszyscy podlegali, pocisk karabinowy. W tym momencie straciłam orientację, ale widziałam, że w dalszym ciągu trwa rozstrzeliwanie. Oddałam dobrowolnie posiadane kosztowności. Po pewnym czasie sprowadzono nas na dół. Zeszło razem ze mną około sześciu osób, żadnej z nich nie znam, reszta została we krwi na strychu. Gdy zostałam sprowadzona na dół, polecono nam zbierać na placu broń poległych Niemców. Znalazłam wtedy pod murem teatru ranną 8-letnią dziewczynkę, wzięłam ją na plecy i przeszłam z nią do schronu. Po chwili Niemcy wywołali ze schronu kobiety z dziećmi, wyszłam więc i ja z uratowaną dziewczynką. Skierowali nas na ul. Fredry. Stamtąd przez Ogród Saski, Elektoralną i Wolską przeprowadzono powiększającą się grupę ludności – prawie samych kobiet, dzieci i osób starszych, na Dworzec Zachodni. Po drodze wyciągano z grupy młodych mężczyzn, a także uprowadzano młodsze kobiety, przy czym Ukraińcy dokonywali po drodze grabieży. Z Dworca Zachodniego wywieziono nas do obozu przejściowego do Pruszkowa.

21 stycznia 1945 roku wróciłam do Warszawy. Udałam się na miejsce obserwowanej przeze mnie egzekucji, ale okazało się, że skutkiem pożaru strop skrzydła teatru zawalił się. Na terenie opery widziałam wtedy szczątki ludzkie na widowni, w jednym ze sklepów pod Teatrem Narodowym. Na podwórzu domu przy ul. Focha 5/7 PCK ekshumował szczątki ludzkie.

Na całym terenie teatru, zwłaszcza w rejonie widowni, były porozrzucane w dużej ilości dokumenty, które należały do osób rozstrzelanych na terenie opery.

Odczytano.