Koszalin, 14 września 1945 r.
Do
Komendy Głównej MORP
w Warszawie
Zeznanie kpr. podchor Tadeusza Kopra, byłego więźnia Pawiaka, obecnie szefa kancelarii głównej Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej woj. szczecińskiego
Dnia 7 sierpnia 1942 roku w Warszawie po otoczeniu kordonem niemieckiej policji i wojska Luftwaffe zostali zaaresztowani delegaci polskich pracowników zakładów niemieckich położonych na terenie zakładów Skody, gdzie w następstwie i w wyniku śledztwa powieszonych zostało [w] pierwszej publicznej egzekucji pięciu bojowników o wolną i demokratyczną Polskę, założycieli ruchu podziemnego z ramienia Polskiej Partii Robotniczej wśród kilkutysięcznej rzeszy robotniczej na terenie lotniska.
Ponieważ pamięć o poległych pierwszych straconych z czerwonej listy zaginęła, miejsce stracenia – znane wielu przymusowo wówczas oglądającym wiszące zwłoki – nie zostało uświęcone, a prawdopodobny sprawca wykrycia i aresztowania tych ludzi obecnie znajduje się jeszcze na wolnej stopie, dowiedziawszy się o powyższych rzeczach jako współ aresztant straconych towarzyszy, pragnę rzucić światło, by z jednej strony świetlane postacie członków PPR zaliczono do bohaterów narodowych, z drugiej zaś ci, co się przyczynili do ujęcia ich i śmierci, by ponieśli zasłużoną karę.
Wśród aresztowanych pamiętnego dnia 7 sierpnia 1942 roku, w sobotę o godzinie 11.45 znaleźli się:
1. ob. Nowak
2. ob. Goetze
3. ob. Koper Tadeusz
4. ob. Stasiński Alojzy
5. ob. Grześkowiak
6. ob. Kwiecień
7. ob. Korycki
Po aresztowaniu i przewiezieniu na Pawiak na oddział VIII w dniu 11 sierpnia rozpoczęto śledztwo, przy czym nie postępowano zwykłą metodą odwożenia na aleję Szucha, lecz cała plejada ważniejszych zbirów hitlerowskich zjechała się na Pawiak. Świadczy to najlepiej o ważności sprawy.
W toku przeprowadzonego dochodzenia w wyniku niezgadzających się ze sobą zeznań, zaczęto torturować towarzyszy Goetzego i Nowaka, w wyniku czego zostało sprowadzonych do naszej celi trzech następnych towarzyszy, a mianowicie:
ob. Jaworski (właściwego nazwiska nie znam), pod tym nazwiskiem występował na terenie zakładów, jak również na Pawiaku,
ob. Pieczecik, pracownik firmy Junkers (Ju 88),
ob. Wieladek pełniący obowiązki majstra w firmie „Nestler”.
Zarzucono nam tworzenie jaczejek komunistycznych i grup sabotażowych, tzw. piątek, które jakoby miały podłożyć bomby pod dwa samoloty, jak również pod lotniczą stację benzynową. Systemem łańcuchowym i stosowanymi metodami gestapo rozpoczęło dokładne dochodzenie tylko co do tej piątki towarzyszy z PPR, którą w rezultacie
po uprzednim zmaltretowaniu – czego cały czas byliśmy świadkami – stracono.
My zostaliśmy uratowani tylko dzięki koleżeńskiemu stosunkowi towarzyszy z PPR, którzy podczas badań wzięli całą winę na siebie, zaprzeczając kategorycznie współpracy z nami, która istniała jednak, gdyż wchodziliśmy w skład sabotażowych piątek technicznych ściśle współpracujących z komórką PPR.
Bohaterami z PPR straconymi w publicznej egzekucji są:
towarzysz Jaworski
towarzysz Goetze
towarzysz Nowak
towarzysz Pieczecik
towarzysz Dąbrowski, którego w ostatniej chwili prosto z domu przywieziono pod szubienicę.
Nie byłem świadkiem egzekucji (gdyż w czasie tym jeszcze przebywałem na Pawiaku), jest mi wiadome jednak, iż skazani, a szczególnie tow. Goetze, będąc na szafocie, wołali do stojących w oddali Polaków: „Niech żyje wolna niepodległa Polska! Niech żyje Polska Partia Robotnicza.
Zwłoki tych towarzyszy wisiały przez dwie doby w skwarze sierpniowego słońca, a kilkutysięczna rzesza pracowników ze łzami w oczach oglądała wiszących, przymusowo prowadzona [na miejsce kaźni] przez zbirów.
Aby rzucić światło na przyczynę aresztowania nas, co może dopomóc w ewentualnym schwytaniu złoczyńcy jednego lub nawet wielu, stwierdzam, iż w czasie śledztwa kilku z nas, między innymi i mnie, zapytano, czy znamy Tadeusza Branickiego, ówczesnego kierownika aprowizacji wspólnej stołówki pracowników czterech firm.
Poprzedniego dnia przed zabraniem, jak się później okazało na egzekucję, tow. Nowak – w celi jeszcze będąc – niedwuznacznie powiedział, iż w pokoju badań zakomunikowano mu, że Branicki dokładnie o wszystkim powiedział, więc nie ma potrzeby się wypierać.
Przybył do mnie jeden z kolegów z Warszawy i stwierdził, iż Branicki obecnie znajduje się w Warszawie, co zbiegłszy się z tym, iż w ubiegłym miesiącu w żadnej prasie nie zostało ujawnione i podane do wiadomości ogółu o tak ważnych ówcześnie wypadkach, zdecydowało, iż ośmieliłem się ujawnić rzeczy zgodnie z prawdą.
Przypuszczam, iż Branicki na pewno wniesie szczegóły, jaką rolę w aresztowaniu nas odegrał, tym bardziej, że w czasie jego urzędowania zjawiali się często niezatrudnieni na terenie cywilni ludzie, a nawet umundurowani gestapowcy.
Branicki miał do pomocy lub raczej w charakterze kontrolera z dowództwa pułku niemieckiego, podoficera Stibela, z którym pozostawał w zażyłych stosunkach.
Powyższe dane stwierdzam dobrowolnie i bez przymusu, a zawarta treść jest zgodna z prawdą, co mogą stwierdzić towarzysze współ więzieni i choć nie to jest celem zeznania, pragnę nadmienić, iż chociaż wypuszczeni na wolność z zastrzeżeniem przez gestapo i przebywając tak w pracy, jak i poza nią pod stałą kontrolą, mamy „na sumieniu” dużą liczbę lotniczych motorów zamienionych w szmelc i podobnej sabotażowej pracy.
Ujawniając to wszystko, pragnę, jako członek bratniej Polskiej Partii Socjalistycznej, by bohaterstwo i poświęcenie poległych towarzyszy powiększyło i tak chlubną kartę Polskiej Partii Robotniczej z czasów okupacji, gdyż stracenie członków PPR było pierwszą publiczną egzekucją, na terenie całej tzw. Generalnej Guberni i wymieniając innych, nie sposób milczeć o tych, którzy rozpoczęli podziemną pracę wśród rzeszy robotniczej o wolną, demokratyczną i sprawiedliwą Polskę!
W załączeniu podaję adresy byłych współwięźniów na Pawiaku, którzy potwierdzą wiarygodność zeznań:
Stasiński Alojzy, zatrudniony w „Czytelniku”, Marszałkowska 1/3 (adres prywatny: Okęcie, Słowicza 18 m. 1);
Grześkowiak ppor. polityczno-wychowawczy, zamieszkały Okęcie (dokładny adres podać może ob. Stasiński);
żyje i jest na pewno w Warszawie ob. Korycki.
Dane, które mi przywiózł o tym, że Brynicki znajduje się w Warszawie, są od ob. Narcyza Kopcia, zamieszkałego u ob. Stasińskiego.