ZBYSŁAW RACZKIEWICZ

Łódź, 2 września 2002 r.

Zbysław Raczkiewicz
[...]

Szanowny Panie Profesorze!

Zgodnie z życzeniem Pana Profesora i Archiwum Akt Nowych informuję, że oprócz mnie i ojca pomagała moja matka. Pomoc ta polegała na wypiekaniu większej ilości chleba, który był przekazywany Żydom.

Przygotowywała też różne warzywa, które Żydzi odbierali w nocy.

Pomagała również moja starsza siostra Daniela. Będąc sanitariuszką w AK, miała możliwości zdobywania leków i środków opatrunkowych, które przekazywaliśmy potrzebującym Żydom (ukrywającym się w lesie w bunkrze).

Jeżeli chodzi o szczegóły, informuję, że bunkier składał się z trzech oddzielnych podziemnych pomieszczeń, które były połączone korytarzami.

Z każdego pomieszczenia wychodził dodatkowy korytarz, z którego było zamaskowane wyjście.

Cały teren [był] gęsto zalesiony, miejsce ulokowania bunkra to wzgórze, a następnie dookoła teren [był] bardzo bagnisty, praktycznie niedostępny. Miejsca nad bunkrem uzupełniano krzewami i sadzonkami drzew.

Żydzi byli uzbrojeni, posiadali kilkanaście karabinów oraz jeden rkm, trochę granatów i amunicji.

Pomoc nasza była bezinteresowna, działaliśmy jedynie z pobudek humanitarnych, narażając życie swoje i rodziny.

Przepraszam za opóźnioną odpowiedź, ponieważ byłem nieobecny w kraju.

Z poważaniem
Zbysław Raczkiewicz