ANNA MAZULAK

Warszawa, 26 stycznia 1946 r. Sędzia śledczy Halina Wereńko, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi sędzia odebrała od niego przysięgę, po czym świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Anna Mazulak z d.Bałtruszko
Wiek 45 lat
Imiona rodziców Michał i Anna
Zajęcie handlująca
Wykształcenie dwie klasy szkoły powszechnej
Miejsce zamieszkania ul. Emilii Plater 14 m. 7
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarana

W czasie okupacji niemieckiej mieszkałam wraz mężem Władysławem (42 lata) w Warszawie przy ulicy Emilii Plater, gdzie mieszkam i obecnie. Domyślałam się, iż mój mąż pracuje konspiracyjnie, ponieważ nieraz wychodził z domu, nie mówiąc mi, dokąd idzie. Jednakże nie zwierzał mi się z tych spraw.

12 listopada 1943 roku o 17.40 mój mąż, który wracał do domu, został zatrzymany w bramie domu przez pięciu, jak sądzę wywiadowców ubranych po cywilnemu. W tym momencie wyszłam z mieszkania i zobaczyłam, iż mąż mój stoi z rękami podniesionymi do góry, obok niego stało pięciu mężczyzn. Jeden z nich uderzył męża w twarz i kazał mu położyć się na ziemi. Mężczyźni ci kazali mi cofnąć się do mieszkania. Widziałam ze schodów, iż mężczyźni, którzy stali obok mego męża, założyli mu kajdanki na ręce. W tym momencie spostrzegłam, iż obok męża w bramie jest również zatrzymany lokator naszego domu Boczkowski (imienia nie pamiętam), któremu także założono kajdanki na ręce, następnie obu – Boczkowskiego i męża – zabrano do samochodu, który odjechał. Dozorczyni domu Przebyszewska (której obecnego adresu nie znam) mówiła mi potem, iż w jej mieszkaniu wywiadowcy rewidowali męża, znaleźli przy nim gazetkę z prasy podziemnej, przy czym bili męża po twarzy. Po tym zajściu nic więcej o mym mężu nie dowiedziałam się.

W tydzień później zobaczyłam nazwisko mego męża umieszczone na afiszu pomiędzy nazwiskami zakładników przeznaczonych na rozstrzelanie, o ile w najbliższym czasie z rąk Polaków zginie Niemiec.

22 listopada 1943 roku powtórnie zobaczyłam nazwisko męża na afiszu, który głosił iż 20 czy 40 osób, między innymi mój mąż, zostało rozstrzelanych.

Boczkowski był umieszczony na liście zakładników nazajutrz po aresztowaniu. Był na liście rozstrzelanych umieszczony także, tylko nie pamiętam kiedy, w każdym razie nie z moim mężem, lecz wcześniej. Boczkowski mieszkał sam, bez rodziny, miał matkę, której obecnego adresu nie znam.

Nazajutrz po aresztowaniu męża, znajomy (którego nazwiska nie pamiętam) widział go wiezionego w samochodzie nie wiadomo dokąd.

Gdzie mój mąż był rozstrzelany, nie wiem. Zdaje się, że razem z moim mężem był stracony syn Smolika, który już zeznawał u ob. sędziego.

Odczytano.