JANINA LEANDER

Janina Leander, łączniczka – fizylierka

Zostałam zaaresztowana przez NKWD 28 stycznia 1940 r. w Oszmianie. W czasie przesłuchiwania przez NKWD zrozumiałam, że podejrzewają mnie o przejście granicy, jednocześnie, że jestem obywatelką z[iemską].

W więzieniu siedziałam osiem miesięcy. Pierwsze było więzienie w Oszmianie, drugie w Mołodecznie, trzecie – Połock, ZSSR. Po ośmiomiesięcznym siedzeniu w więzieniu wywieźli mnie do obozu pracy w Kazachstanie karagandyjskiej obłasti. Obóz pracy znajdował się w Karabas[ie]. W więzieniu warunki były pod każdym względem złe. Jedzenie jednostajne, jak krupnik postny, czasem z okrasą albo rybą dwa razy dziennie i 400 g razowego chleba. Higiena żadna. Pomieszczenie, w którym przebywałyśmy, niemożliwe było do uporządkowania, ponieważ każda z nas miała miejsca tylko tyle, ażeby móc siedzieć. Wszy były i to dużo. Kawałeczek mydła więzień otrzymywał od czasu do czasu. Łaźnia była czasem. Co dzień spacer na świeżym powietrzu 20 minut.

Łagier, czyli obóz pracy, znajdował się w kazachstańskiej pustyni; widać pola i ogrody. Jedzenie marne. Warunki mieszkaniowe okropne, ciasno, graźno [griazno], brudno, wszy i pluskwy sypały się. Rozpowszechnione złodziejstwo. W obozie, gdzie przebywałam, było 84 kobiety Polki i trzech mężczyzn, dużo Rosjan ze sfer inteligenckich i świata przestępczego. 10 proc. Polek było wyznania mojżeszowego. Kategorie przestępstw różne: przejście granicy; usiłowanie przejścia granicy; nielojalne ustosunkowanie się do władz ZSRR. Zależnie od pory roku były ustalone godziny pracy. W zimie 10 godzin, wiosną, latem, jesienią – od wschodu do zachodu słońca, a w upalne dni przerwa obiadowa trwała trzy godziny. Normy obowiązkowe. Kto wyrobił normę, miał możność kupowania w sklepiku, który był skromnie zaopatrzony: 250 g chleba, jarzyny, owoce, czasami – jak była – machorkę. Kto nie wyrobił normy, był pozbawiony [możliwości] kupna, ale były względy na stan zdrowia, no i swoim własnym pomysłem można było coś niecoś zdobyć. Ubrania otrzymałyśmy stare. Te, które wyrobiły normę, dostawały nowe ubrania. Pościeli nie dawano, w wyjątkowych wypadkach można było otrzymać raz. Życie koleżeńskie i kulturalne nie istniało, nie było na to czasu. Więźniowie, obywatele ZSRR, w stosunku swoim do Polaków dość możliwi, serdecznie byli usposobieni. Stosunek władz NKWD do Polaków był wrogi i nieufny.

Badania były prowadzone w sposób ordynarny i obrażający godność kobiety, grożono znęcaniem się, więzieniem Soło [nieczytelne] i śmiercią. Propaganda komunistyczna na każdym kroku. O Polsce wyrażali się jako o państwie, które nigdy istnieć nie będzie. Szydzili z niej, gdy któraś wypowiadała głośno swoje marzenie o powrocie do kraju. Wymiar kar był od trzech do ośmiu lat.

Łączność z krajem i rodziną była, z wyjątkiem niektórych osób, które także pisały, ale bez skutku.

Pomoc lekarska, choć skromna, ale była. Na 74 osoby wypadków śmiertelnych było sześć, lecz nazwisk nie pamiętam.

1 marca 1943 r.