MARIANNA BRACH

Dnia 14 czerwca 1949 r. stawili się wszyscy wezwani świadkowie.

Świadek Marianna Brach podaje dane osobowe jak [na] k. 819, t. IV akt.

Świadek Alfred Stanisław Koziczyński, lat 45, [wyznania] katolickiego, ortopeda, stosunek do stron obcy, niekarany, zamieszkały [w] Radomiu [przy] ul. Żeromskiego 62 m. 16.

Następnie przewodniczący uprzedził świadków o znaczeniu przysięgi oraz odebrał od nich przysięgę zgodnie z art. 111 i 113 kpk. Świadków ponownie wyprowadzono do oddzielnego pokoju. Każdego świadka wzywano na salę osobno i przesłuchiwano w nieobecności tych świadków, którzy jeszcze nie zeznawali. Świadkowie zeznali, [co następuje].

Przewodniczący: Została pani wezwana jako świadek na skutek życzenia oskarżonego. Może nam pani powie, czy stykała się z oskarżonym i jak to było?

Świadek Brach: Stykałam się z oskarżonym, gdyż u niego pracowałam. Mieszkałam na ul. Ogrodowej, a oskarżony na ul. Sienkiewicza i dochodziłam [tam] do pracy, gdzie sprzątałam i prałam.

Przewodniczący: Jak to się stało, że pani tam pracowała?

Świadek: Nie pamiętam daty, kiedy otrzymaliśmy rozkaz opróżnić dom na Ogrodowej, w którym mieszkały trzy rodziny. Kazali nam się wynosić w ciągu dwóch godzin. Ja z mężem prosiliśmy tego, co kazał opuścić dom, byśmy pozostali, i pozostaliśmy.

Przewodniczący: Czy dom na Ogrodowej był opróżniony?

Świadek: Tam był garaż.

Przewodniczący: Czy od razu był garaż?

Świadek: Przedtem był tam dom mieszkalny.

Przewodniczący: Kiedy to wszystko było?

Świadek: Nie pamiętam.

Przewodniczący: Z kim rozmawialiście, gdy kazano wam ten dom opróżnić? Czy z oskarżonym?

Świadek: Nie pamiętam, ale wiem, że był wtedy jakiś drugi, który mówił po polsku. Poprosiłam go i nas zostawił, ale za to mąż mój musiał pracować w garażu, a ja w ogrodzie i w mieszkaniu oskarżonego.

Przewodniczący: Jak długo trwała ta praca?

Świadek: Pół roku.

Przewodniczący: Jakie otrzymywała pani wynagrodzenie?

Świadek: Dostawałam od czasu do czasu ćwiartkę chleba. Gdy przez służącą powiedziałam oskarżonemu, że za to, co z mężem zarobimy, tj. za 120 zł miesięcznie, nie możemy wyżyć, to oskarżony powiedział, że jak na robotnika to wynagrodzenie [jest] za małe, a jak na Polaka to za duże.

Przewodniczący: Czy była pani przy tym, jak oskarżony tak powiedział?

Świadek: Tak, byłam. Gdy później zachorowałam, musieliśmy usunąć się w ciągu dwóch godzin. Byłam [wtedy] niezdolna do pracy, gdyż byłam w odmiennym stanie. Wyprowadziliśmy się w ciągu dwóch dni.

Przewodniczący: Kiedy nastąpiło rozwiązanie?

Świadek: Rozwiązanie nastąpiło trzy lub cztery miesiące po wyprowadzeniu się.

(Wobec sprzeczności zeznań świadka sąd postanowił w myśl art. 340 kpk odczytać poprzednie zeznania, k. 819, t. IV akt).

Prokurator: Czy chodziła pani do urzędu oskarżonego?

Świadek: Tak, chodziłam wtedy, gdy chcieli mnie zabrać na robotę do Niemiec. Byłam wtedy w [urzędzie] dystryktu i tłumacz dał mi zawiadomienie, że pracuję u oskarżonego.

Obrońca: W którym roku pracowała świadek u oskarżonego? Mniej więcej osiem lat temu?

Świadek: Nie wiem.

Obrońca: Czy to było raczej bliżej wyjścia Niemców?

Świadek: Nie wiem.

Obrońca: Czy gdy pracowała pani u oskarżonego, była tam barierka?

Świadek: Nie wiem.

Obrońca: Czy było tam jakieś zagrodzenie?

Świadek: Nie wiem.

Obrońca: A gdyby stała barierka, to pamiętałaby pani? Przecież taka barierka musiałaby się rzucać w oczy?

Świadek: Nie pamiętam, może stała nie za mnie.

Obrońca: W którym roku urodziło się pani dziecko?

Świadek: Obecnie ma siedem lat.

Obrońca: To znaczy, że urodziło się ono w 1942 r., w trzy czy cztery miesiące po odejściu pani z pracy. Długo pani tam pracowała?

Świadek: Pracowałam u oskarżonego rok lub osiem miesięcy.

Obrońca: W takim razie musi się pani mylić, że dziecko urodziło się w 1942 r., ono musiało się urodzić w 1943 r.

Świadek: Nie pamiętam, bo to tak dawno było.

Obrońca: Czy w tym czasie była bariera czy nie?

Świadek: Nie pamiętam.

Obrońca: Czy nie pamięta [pani], że wtedy była [bariera], czy nie pamięta pani, że w ogóle była?

Świadek: W ogóle nie pamiętam.

Oskarżony Böttcher: Czy świadek rozmawiała wtedy ze mną bezpośrednio?

Świadek: Nie, za pośrednictwem służącej Johanny.

Oskarżony: Czy świadek mogłaby określić, jakie było zachowanie moje i mojej żony w stosunku do świadka?

Świadek: Oskarżony był taki jak człowiek. Mało przebywał w domu.

Oskarżony: Czy świadek była u mnie stale zatrudniona, czy tylko w szczególnych wypadkach, tak od czasu do czasu?

Świadek: Jak było sprzątanie, a oprócz tego podlewałam kwiatki.

Oskarżony: Czy świadek otrzymywała artykuły żywnościowe? Dużo i często czy rzadko?

Świadek: Otrzymywałam chleb za pranie.

Oskarżony: Czy poza tym chlebem świadek zabierała jedzenie za pranie?

Świadek: Nie.

Oskarżony: Czy kiedy świadek prała, otrzymywała pełne wyżywienie?

Świadek: Nie.

Oskarżony: Czy z domu, w którym mieszkałem, można było patrzeć na podwórze, gdzie stał garaż?

Świadek: Można było.

Oskarżony: A czy można było widzieć podwórze, gdzie stał garaż?

Świadek: Tam był płot i nie można było wszystkiego zobaczyć.

Oskarżony: A z ogrodu – czy można było widzieć?

Świadek: Tak.

Oskarżony: Chciałbym złożyć oświadczenie.

Przewodniczący: Nie w tej chwili. (Do świadka Marianny Brach): Czy przestała pani pracować u oskarżonego dlatego, że nie mogła [pracować], czy dlatego, że nie chciała?

Świadek: Dlatego, że nie mogłam.

Przewodniczący: Co pani dolegało?

Świadek: Byłam chora.

Przewodniczący: Kobieta na trzy czy cztery miesiące przed rozwiązaniem na ogół może jeszcze wykonywać prace. Czy oprócz tego, że była pani w odmiennym stanie, odczuwała [pani] jakieś inne dolegliwości?

Świadek: Ja oprócz ciąży byłam chora. Nie mogłam pracować, bo mdlałam, chora byłam na serce i w ogóle byłam chorowita.

Oskarżony: Czy świadek skarżyła się, że czuje się źle?

Świadek: Mówiłam służącej Johannie.

Oskarżony: Co ona powiedziała?

Świadek: Nie chciała słuchać, tylko mówiła, że nie chcę pracować. Później przyszli jacyś wojskowi, zrobili w domu rewizję i kazali się nam wyprowadzić.

Przewodniczący: Czy przedtem, nim kazano się wam wyprowadzić, nie opuszczała się pani w pracy?

Świadek: Tydzień nie byłam w pracy.

Przewodniczący: Może [o] to właśnie Johanna była zła, że musi wszystko robić.

Świadek: Ona w ogóle była zła.

Obrońca: Oskarżony składa wniosek, aby Wysoki Sąd zechciał ustalić adres tej służącej Johanny, o co prosił już pana prokuratora w czasie dochodzenia.

Prokurator: Tak jest, oskarżony zgłaszał taki wniosek, lecz nie można było ustalić adresu tej osoby.

Przewodniczący: Biorąc pod uwagę wniosek oskarżonego o powołanie w charakterze świadka byłej służącej oskarżonego Johanny i wyjaśnienia pana Prokuratora w tej sprawie oraz to, iż okoliczność, na którą oskarżony chce powołać tego świadka, jest mało ważne i nie ma wpływu na orzeczenie o winie oskarżonego, sąd postanowił tego świadka nie poszukiwać i nie wzywać go.