EWELINA NOWAKOWSKA

Kłodzko, dnia 4 marca 1948 r.

Szpital przy ulicy Miodowej 24 znajdował się w piwnicach tego domu. Wszyscy lżej ranni zostali ewakuowani do Śródmieścia wraz z lekarzami oraz częścią sanitariuszek jeszcze przed zajęciem Starówki. Do szpitala weszło dwóch SS-manów i dwóch Ukraińców. Pozwolono wszystkim, kto jest w stanie iść, wychodzić. Następnie słychać było detonacje (granaty). Każdą piwnicę i schron obrzucono granatami.

Na terenie szpitala pozostały trzy siostry, które spotkałam następnie w drodze do Pruszkowa. Pamiętam specjalnie jednego z ciężko rannych, który był poparzony fosforem (oparzenia III stopnia) i nie był w stanie się poruszać, imieniem Jasio. On też pozostał. Rannych specjalnie nie znałam, gdyż nie byłam na sali przy doglądaniu ich, tylko przy opatrunkach, względnie operacjach wraz z doktorem „Rakietą”. Ale jest mi wiadome, iż była prowadzona ewidencja rannych i w ogóle wszystkich, kto się zgłaszał na opatrunek.

Data zajęcia Miodowej: 2 września 1944 roku. Liczba ciężko rannych, którzy pozostali w szpitalu: około dziesięciu. Niemcy posługiwali się granatami, obrzucając piwnice. Wiem, że dwie siostry z tego szpitala były w Pruszkowie, wiem o nich niewiele. Przypuszczalnie jedna miała na imię Basia, druga Jadwiga, względnie Janina. Nazwisk żadnych podać nie mogę, gdyż na Starym Mieście znalazłam się tylko w czasie powstania i niewiele osób znałam.

W sprawie tej mógłby być pomocny dr „Rakieta”. Żona jego mieszkała na Starym Mieście na ul. Piwnej 47 wraz z synkiem pod nazwiskiem Zawadzka, sam doktor „Rakieta” ukrywał się w tym domu w czasie okupacji. Był to specjalista od gardła, uszu i nosa.

W czasie prowadzenia nas zabito trzech Żydów węgierskich między domami Fuchsa Miodowa 16 a Podwalem. W transporcie w drodze do Pruszkowa ciągle nas grabiono z kosztowności. Wyciągano do bram i gwałcono. Czynili to ze specjalnym upodobaniem Ukraińcy.