MARIANNA KRAWCZYK

Dnia 16 maja 1977 r. w Warszawie sędzia Sądu Rejonowego w Otwocku Felicja Wilkowska- Neffe, delegowana do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Warszawie, działając na zasadzie art. 4 dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU nr 51, poz. 293) i art. 129 kpk, osobiście przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka. Świadka uprzedzono o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, po czym świadek stwierdziła własnoręcznym podpisem, że uprzedzono ją o tej odpowiedzialności (art. 172 kpk). Następnie świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Marianna Krawczyk z d. Oleksiak
Imiona rodziców Stanisław, Stanisława
Data i miejsce urodzenia 15 marca 1924 r. w Skorkach, były pow. Płońsk
Miejsce zamieszkania Lewandów 6, gm. Nieporęt, woj. stołeczne warszawskie
Zajęcie rencistka
Wykształcenie podstawowe
Karalność za fałszywe zeznania niekarana
Stosunek do stron obca

Było to w okresie okupacji. Mieszkałam wówczas w Somiance, pow. wówczas Ostrów Mazowiecka, gdzie pracowałam jako pomoc kuchenna w kuchni w majątku ziemskim w Somiance.

Po napaści Niemców na Polskę, w 1941 r. przyszła do tego majątku młoda Żydówka, która powiedziała, że nazywa się Anna Kowalska i pochodzi z Warszawy. Razem z nią był młody, 15-letni Żyd, o którym [mówiła], że jest jej bratem. Dawałam jej i jej bratu wyżywienie.

Chłopak się ukrywał, ale Anna Kowalska pomagała w pracach w kuchni przy darciu pierza. Nocowała w komórce przeznaczonej do przechowywania drewna albo w piwnicy, w której przechowywane były jarzyny na zimę.

Było to 18 lub 19 listopada 1942 r., gdy pałac w Somiance został otoczony przez ok. 14–15 żandarmów z Wyszkowa. Przeszukiwali oni wszystkie pomieszczenia. Było to po południu, ja udałam się do mieszkania mojej matki. Będąc w mieszkaniu, słyszałam odgłos strzału.

Po upływie kilku minut ktoś z pracowników majątku przyszedł do mnie [i powiedział], abym udała się na podwórze majątku. Dowiedziałam się, że żandarmi zastrzelili Żydówkę Annę Kowalską.

Żandarmi zaprowadzili mnie do salonu, gdzie przesłuchiwali mnie i bili, chcąc, abym się przyznała do tego, że ukrywałam tę Żydówkę, że nie zgłosiłam, iż ona się tam ukrywa. Od przesłuchujących mnie żandarmów czuć było alkohol. Wyprowadzili mnie i drugą współpracownicę kuchni, Mariannę Stępkowską, a nawet celowali do nas z karabinu. Wskutek interwencji komendanta tych żandarmów pozwolono nam odejść.

Będąc na podwórzu, widziałam leżące zwłoki Kowalskiej. Zostały one zakopane przez robotników majątku na podwórzu tuż obok miejsca, w którym została zastrzelona. Okazało się, że Żyd, który był razem z Anną Kowalską, zdołał przeżyć okupację.

Kilka dni później Stępkowska i ja zostałyśmy ujęte przez żandarmów i wywiezione do Ostrowi Mazowieckiej i osadzone w areszcie gestapo. Stamtąd wywieziono nas do więzienia Pawiak w Warszawie, a stamtąd do obozu koncentracyjnego na Majdanku, skąd w sierpniu czy też wrześniu 1943 r. zostałyśmy zwolnione do domu.

Na tym protokół przesłuchania zakończono i po odczytaniu podpisano.