STEFAN ZIÓŁKOWSKI

Warszawa, 29 stycznia 1946 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, sędzia Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Stefan Józef Ziółkowski
Imiona rodziców Stanisław i Franciszka z d. Szymankiewicz
Data urodzenia 4 czerwca 1924 r.
Wyznanie rzymskokatolickie
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Nowogrodzka 18 m. 11
Wykształcenie zawodowa szkoła ślusarsko-mechaniczna
Przynależność państwowa i narodowość polska
Zawód milicjant

W czasie powstania warszawskiego wziąłem udział w akcji pod pseudonimem „Bógejones” na terenie Muranowa. Nasz oddział pod dowództwem por. „Szarego” miał za zadanie obsadzenie ulicy Pokornej, magazynów przy ulicy Stawki i komory celnej przy Inflanckiej 6.

13 sierpnia 1944 roku oddział nasz wycofał się, zajmując odcinek Muranowskiej od Sierakowskiej do ulicy Przebieg. Zdarzyło się kilka razy, iż Niemcy przysyłali posłańców z ludności cywilnej, wzywając mieszkańców domów zajętych przez oddziały powstańcze do opuszczenia Warszawy. 16 czy 17 sierpnia (daty dokładnie nie pamiętam) mała grupa ludności cywilnej idąca z końca ul. Sierakowskiej w kierunku dworca została ostrzelana ze strony niemieckiej. Widziałem, jak padło kilkanaście osób. Razem ze mną obserwował to pewien podchorąży (nazwiska nie znam), mówiono na niego „Zygmunt”, mieszkał przy Inflanckiej 1. W nocy z 20 na 21 sierpnia oddział wycofał się na Stare Miasto, a ja z dziesięcioma kolegami – między innymi Jerzym Bielskim (adresu nie znam), Bronisławem Kaczyńskim (zginął), Wiesławem Królakiem (zamieszkałym przy Pokornej 22, działki), Edwinem Ziółkowskim (zamieszkałym Nowogrodzka 18) – mieliśmy tej nocy odpoczynek, spaliśmy w piwnicy i nie zostaliśmy zawiadomieni o odwrocie. 21 sierpnia teren zajęły oddziały niemieckie i rozpoczęły wyrzucanie ludności cywilnej z okolicznych domów. Razem z kolegami, po przebraniu się w ubrania cywilne, wyszliśmy z ludnością cywilną. Widziałem wtedy, iż ludność wyrzucała z domów żandarmeria, SS-mani, i „Ukraińcy” w mundurach niemieckich, mający na lewym ramieniu tarcze żółto oblamowane z jakimś napisem pośrodku.

Ludność cywilną z Muranowa zgromadzono w magazynach przy ulicy Stawki. Komendantem tego punktu był młody, barczysty, ciemny blondyn w mundurze SA (piaskowy kolor munduru, naszyta na lewym ramieniu odznaka SA i wysoka czapka). Ustawiono nas w szeregu, SS-mani przeglądali papiery, pytali każdego, czy jest zdrów i czy chce pracować, odstawiając takie osoby do osobnej grupy. Znalazłem się w grupie przeznaczonej do pracy. W grupie niezdolnych do pracy znaleźli się między innymi Bielski (ojciec), Czesław Gańko i Bronisław Kaczyński, widziałem tam również kilku starców. Naszą grupę wyprowadzono na podwórze i kazano ładować wagony. Widziałem wtedy, jak grupę niepracujących położono głowami pod murem magazynu, po czym, może około godziny 16.00, odprowadzono gdzieś grupkami. O wyprowadzonych nie ma wiadomości – nikt z nich, o ile wiem, nie odnalazł się. 22 sierpnia przeprowadzono naszą grupę do kościoła św. Wojciecha na Woli. Spotkałem tam osoby przyprowadzone już po nas – nazwisk ich nie znam – które mi opowiadały, iż na rozkaz niemiecki musiały zakopać większą ilość zwłok z podwórza domu przy ulicy Dzikiej 17.

Z kościoła św. Wojciecha oficer SS wybrał grupę młodych mężczyzn, między innymi i mnie, brata Edwina Królaka i Bielskiego (syna), do noszenia amunicji żołnierzom niemieckim na linii walk. Oprócz naszej grupy spotkałem wielu innych mężczyzn, zatrudnionych w ten sposób przez Niemców.

W końcu września udało mi się w transporcie dostać do Pruszkowa, skąd zostałem wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau.

Na tym protokół zakończono i odczytano.