Bronisława Szumlówna
kl. V
Łańcuchów, 8 czerwca 1946 r.
Moje przeżycia wojenne
Niemcy bili i strzelali nie tylko do żołnierzy, ale zabijali, męczyli i mordowali niewinnych, bezbronnych ludzi. Ileż to ludzi zginęło z ich podłych rąk!! Tyle sierot pozostało, tyle wdów, tyle matek nieutulonych w żalu po stracie dzieci.
Ja też zostałam sierotą. 27 marca 1944 r. zabili mi Niemcy Tatusia i jedynego Brata. Nie spodziewaliśmy się na razie niczego złego. Wieczorem Tatuś i Brat obierali sobie spokojnie ziemniaki do fabryki. Mamusia przyszła z obory z wiadomością, że u sąsiada zabierają Niemcy krowy. Ogarnął nas wszystkich niepokój. Przyszli do nas i wyprowadzili nam dwie krowy.
Po chwili Brat wyszedł, żeby zobaczyć, co się dzieje na świecie. Za chwilę wyszedł Tatuś po Brata, mówiąc, że idzie tylko bramkę zamknąć i wróci razem z Włodziem. Z największą trwogą czekałyśmy z Mamusią na nich. Całą noc czekałyśmy. Zobaczyłyśmy na drugi dzień martwe ich ciała. Przed śmiercią musieli bardzo cierpieć, bo na ciele mieli sińce. Tatuś miał rękę złamaną, a Brat oko wybite. Ludzie obcy płakali na ten widok. My z Mamusią i z Siostrą do grobu [go] nie zapomnimy.