Ewa Chojnacka
kl. III
Stok Lacki, 19 lutego 1946 r.
Najstraszniejsze moje przeżycie za czasów okupanta niemieckiego
Najstraszniejszym moim przeżyciem za okupanta niemieckiego była śmierć ojca. Był piękny dzień sierpniowy. Na błękitnym niebie uśmiechało się do nas figlarnie rumiane słońce. Na polach stały snopy zbóż. Mnie ów dzień nie cieszył, gdyż od rana miałam jakieś złe przeczucie.
Było to po południu. Tatuś leżał na leżaku, gdyż się źle czuł, ja czytałam książkę, a mamusia szyła sukienkę. Wtem rozległ się na podwórku krzyk i uczynił zamęt. „Żandarmi idą!!!”. Wybiegłam przestraszona na podwórko. Zobaczyłam sześciu żandarmów kierujących się ku naszemu domowi. Przestraszona schowałam się do mieszkania. Bo [to] był czas, kiedy zabierali okupanci naszych ludzi do kopania okopów.
Tymczasem żandarmi weszli do mieszkania. Kazali się tatusiowi ubierać, ale tatuś się opierał, że nie pójdzie. Zaczęli go bić kolbami karabinów. Ja pobiegłam za nimi. Wtem zauważyłam na tatusia ustach krew. Krzyk rozdzierający przeszył powietrze. To ja, pełna rozpaczy, tak krzyknęłam. Zrozumiałam, że biciem wywołali krwotok płucny u tatusia, gdyż tatuś chory był na płuca.
Przestraszeni krwią żandarmi puścili tatusia na wolność, lecz długo ona nie trwała. Wkrótce tatuś skonał. Rozpacz moja nie miała granic. Och!!! Gdybym złapała choć jednego takiego gada, to zadusiłabym go własnymi rękami za moje sieroctwo na całe życie. Ach!!! Dlaczego bliźni zabijają swoich bliźnich?