Jan Semeniuk
kl. Vb
Wisznice, pow. Włodawa
19 czerwca 1946 r.
Moje przeżycie wojenne.
Moje życie od 1939 do 1945 r.
Miałem siedem lat, gdy polskie wojska szły gromadami, prosiły jeść, zabierały konie od ludzi, wszystko zabierały. Ludzie uciekali z końmi do lasu. I ja byłem w lesie. Samoloty nieprzyjacielskie bombardowały lasy i wioski. Słyszałem huk armat, wtedy gdy Sowieci z Niemcami się bili nad Bugiem. Leciały pociski nad głową.
Jednego razu samolot leci zapalony i spuszcza się na domy. Ludzie w krzyk, lament, wynoszą odzienie, wypuszczają inwentarz, żeby się nie spalił. Innym razem Niemcy przyjechali do wsi, spostrzegli sowieckiego niewolnika. Zaraz jeden Niemiec wystrzelił do niego i trafił w brzuch. Sowiet zajęczał i za parę minut umarł.
Widziałem na własne oczy, jak Niemcy rozstrzelali [innego] sowieckiego niewolnika. Niewolnik prosił o życie i mówił: „Co ja wam winien, puśćcie mnie”. W tej chwili wyjął Niemiec rewolwer i zastrzelił go. Widziałem [też], jak Niemcy pędzili jednego partyzanta, on się odstrzeliwał.
Bój rozpoczął się między domami. Ludzie uciekali z domów. W czasie ostatniego frontu latały samoloty, bez przerwy.
Ostatni raz szli Niemcy przez wieś w niedzielę w lipcu 1944 r.